Emile nie opuszcza swojego pokoju. Wypełnia ją gorycz. Mężczyzna którego kochała coraz bardziej się od niej oddala. Ma go dość. Jednocześnie nie wyobraża sobie co by było gdyby go straciła.
Cała ta historia rozgrywa się w jednym pokoju. Przez niemal 30 minut bohaterka raczy nas monologiem, w którym odkrywamy jej zgryzoty. Skromna forma w niczym nie ujmuje ostatecznemu kształtowi filmu. Wręcz przeciwnie: miło było zobaczyć dzieło Jacques Demy bez muzycznej otoczki. Tutaj czuć raczej teatralny pierwiastek, dobrze wykorzystany na ekranie.