Jacques rozpoczął swą przygodę z pornografią jako młodzieniec podczas gorącego okresu niepokojów studenckich 1968 roku. Zabawa i wyraz buntu stała się z czasem jego profesją, wszystkim, co umiał. Lecz na początku lat 80-tych wypalił się. Próba powrotu do zawodu nie powodzi się. Jego życie rodzinne, choć zdawać by się mogło, że idzie ku lepszemu, wcale go nie cieszy - wręcz przeciwnie, jest powodem kolejnych trosk. Próba tworzenia czegokolwiek kończy się bezruchem, milczeniem i myśleniem.
Bonello stworzył przejmujący obraz pustki, w którym wszystko jest mechaniczne, pozbawione wyrazu. Nie ma emocji, nawet tych odgrywanych. Pozostaje bezruch filmowany zarówno w plenerach żywego lasu jak i martwych architektonicznych konstrukcji. Komunikacja sprowadza się do milczenia. Porozumienie do niemożliwej do wytrzymania akceptacji. Jak można żyć w świecie, który ci wybacza, jeśli ty sam nie potrafisz sobie wybaczyć? Przejmujące, jak wiele może nieść w sobie pustki zwykły obraz filmowy. Bonello jest niezwykle konsekwentny, momentami aż łopatologiczny, w przekazywaniu widzowi swego przesłania. Mając jednak znakomitych aktorów (z Jean-Pierrem Léaudem na czele) był w stanie przekroczyć granice banału i stworzyć niepokojący obraz samotności. Och, jest on trochę pretensjonalny (rzadko który film francuski nie jest), jednak przez te niedoskonałości jest on bardziej znośny, bardziej ludzki.