PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=725816}

Legion samobójców

Suicide Squad
6,1 235 115
ocen
6,1 10 1 235115
3,9 39
ocen krytyków
Legion samobójców
powrót do forum filmu Legion samobójców

Na wstępie chcę zaznaczyć że przedpremierowa krytyka filmu jest według mnie w dużej mierze słuszna i jak najbardziej uzasadniona. Już po dniu chłodnego przyjęcia Suicide Squad przez krytyków , dowiedzieliśmy się że wizja reżysera oraz studia, delikatnie mówiąc...rozjechały się. Żadnego konfliktu do teraz nie było, ale nie chcę się w to zagłębiać tutaj. Jest sporo stron po brzegi wypełnionych informacjami dotyczącymi przemodelowania wizji "Suicide Squad" Ayera. I tym razem mieli kogoś kto naprawdę umiał operować mroczną i brudną stylistyką.(biorąc pod uwagę jego "Furię" (2014))
Niestety studio zdecydowało się przemodelować film Ayera na coś w stylu "Guardians of the Galaxy"

I to niestety w filmie bardzo wyraźnie widać. Przynajmniej ja zauważyłem wyraźnie granice między scenami które zostały zrobione pod wizję Ayera i które przemykają sobie w chaotycznym montażu między "radosnymi" scenami które wymusiło studio. Cóż ta filmowa ekipa którą przedstawiono nam w "Suicide Squad" to nie jest Suicide Squad. W pewnych momentach postacie dochodzą do granicy przeciwieństwa swoich oryginalnych komiksowych odpowiedników. Joker ugania się za Harley... Ekhm. Ktoś tu nie doczytał materiałów źródłowych...
Początek filmu jest całkiem niezły. Dostajemy sekwencję która jest po prostu ekspozycją przedstawiającą nam pokrótce każdą z postaci wchodzących w Suicide Squad. Niestety spokój i pierwsze dobre wrażenia szybko znikają, w miarę jak rozwija się historia. Głównym złoczyńcą w filmie jest Enchantress , przedstawiona w bardzo kiczowaty i powierzchowny sposób. Jej wygląd miał prawdopodobnie przywodzić na myśl japońskie horrory. Z tym całym wiciem się , mamrotaniem w starożytnym języku i skwierczeniem. I to sprawia że wygląda dosyć wiarygodnie jako istota z innego świata/wymiaru. Aczkolwiek sądzę że obsadzenie Cary Delevigne w tego typu roli to dość spory miss-cast...
Wszystko co ta bohaterka robi nie jest niczym oryginalnym i widzieliśmy to już często na ekranie. Włącznie z jej wielkim złym planem który jest zaskakująco podobny do tego z Avengers.

Przejdźmy do postaci.(pomijając na razie wątek Jokera i Harley)
W filmie epizodycznie pojawia się Batman. I jak na razie został przedstawiony jako najwierniejsza komiksowo adaptacja tej postaci. Nie zabija ludzi jak w innych filmach. Specjalnie stara się aby nikogo przypadkowo nie zamordować.

Will Smith jako Deadshot jest jednym z najjaśniejszych punktów tego filmu. Nie jest co prawda zimnym profesjonalnym zabójcą z komiksów, ale jest całkiem niezły w roli protagonisty. Jai Courtney zaliczył chyba jeden z lepszych występów w swojej karierze. Nie irytował, był nawet zabawny od czasu do czasu. Dość wiernie odwzorowano charakter Captaina Boomeranga, dodając do tego mały smaczek z My Little Pony.
Rozczarowało mnie wprowadzenie do filmu Killer Croc'a. Dostajemy informację że jest w połowie aligatorem bo "ewolucja" zdecydowała się go "cofnąć". Sama Amanda Waller wypowiada że wygląda jak potwór,dlatego jest traktowany jak potwór przez co stał się potworem. I tyle. Nic głębszego przy tej postaci nie znajdziemy. Po prostu widz musi zaakceptować że jeden z członków zespołu to w połowie aligator.
El Diablo wypadł dość ciekawie. Z całą swoją alienacją, nieufnością wobec reszty zespołu przez połowę filmu i przełamanie się i konkretne użycie swoich (jak sam mówi) "diabelskich" mocy. Szczególnie podobał mi się detal że to swoją własną rodzinę zabił. Choć okrzyk w stylu "nie stracę kolejnej rodziny" podczas finału brzmiał na nieco wymuszony i mało naturalny. Ale ogólnie wypadł dobrze.

Jeśli chodzi o Margot Robbie w roli Harley Quinn niestety nie kupiłem jej kompletnie. Nastawiłem się bardzo obiektywnie co do tej wersji, mimo że już w zwiastunach przeczuwałem kłopoty z polubieniem tej inkarnacji. Jestem wielkim fanem przeróżnych inkarnacji tej postaci nie tylko z oryginalnych odcinków Batman The Animated Series gdzie została wprowadzona (a jej głosem była rewelacyjna Arleen Sorkin , która nadal według mnie jest najlepszą Harley.),ale też w Batman Arkham City była przedstawiona dobrze, nie wspominając o klasycznych komiksach jak "Mad Love" czy "Preludes and knock knock jokes". Ta Inkarnacja Margot Robbie wypadła zwyczajnie nienaturalnie i sztucznie. Bez jakiegokolwiek wdzięku i szalonego uroku znanego z oryginału , pozbawiając jej charakterystycznych cech za którą fani(w tym ja) nadal kochają tę postać.
Cechy które pozwoliły jej się na dobre zakorzenić w historii Batmana i przechodzić do innych mediów, zaznajamiając ludzi nie mających nic wspólnego z BTS, właśnie z tą postacią. Nie zapominajmy że ta postać dość mocno wpłynęła na przedstawianie Jokera w różnych odsłonach. Dla niektórych te dwie postacie istnieją obok siebie na równych prawach mimo dość młodej(czasowo) postaci Harley. Margot Robbie jest dobrą aktorką, ale tutaj po prostu nie dała rady wnieść nic nowego czy poprawnego przy graniu tej postaci. I to jest chyba najmocniejszy cios dla mnie, jeśli chodzi o ten film.

Z kolei Joker (reklamowany na wielką skalę jako znacząca część filmu!) występuje na ekranie może przez 5, max. 10minut. Ta postać jest kompletnie niepotrzebna dla większej fabuły, pomijając origin story Harley. Który został mocno uproszczony i wręcz wprowadza w błąd odnośnie pojmowania relacji Joker-Harley i działania ich "związku". Ich wzajemne relacje tutaj zostały przedstawione tutaj w wyraźnie pozytywny sposób. Co nijak się ma do pierwowzoru czy choćby wariacji ich oddziaływania na siebie w przeróżnych komiksach. Ale wracając do samej postaci: Joker Jareda Leto jest "gangsta".
Rozumiem że celem było przedstawienie tej postaci jak najbliższej realizmowi ,ale tym samym pozbawiony został wszystkich charakterystycznych dla tej postaci cech. Włącznie z symboliką i znaczeniem tej postaci w stosunku do Batmana jak i świata w jakim funkcjonuje.


Podsumowując: Naprawdę chciałbym polubić ten film. Ale jest tu masa zmarnowanego potencjału,niezliczona ilość błędów zarówno w montażu, scenariuszu jak i aktorstwie. I ton filmu nie jest tu problemem(tak jak nie był w BvS), tylko niezgrabny scenariusz oraz kierunek realizacji który zwyczajnie nie pozwala postacią aby dostały należytą historię,dialogi i świat wykreowany dookoła nich. A tylko trzyma ich w miejscu i nie zmienia żadnego przez cały film.(poza wymuszonym przez scenariusz pojednaniem w barze-wyglądającym jak marna zagrywka w sesji RPG) W tej formie nie mam jak polubić tego filmu.
I każdej osobie komentującej o Extended Cut, że zmieni film na lepsze i pokaże lepiej Jokera, proszę o zrozumienie. W związku "konfliktu" Ayera i studia, wycięto i przemalowano dosłownie masę gotowych scen i sekwencji. To niczego nie zmieni. Krzywda już została wyrządzona.

Mam nadzieję że starania Geoffa Johnsa przy Justice League dadzą pewne zmiany, prędzej czy później. ;)

użytkownik usunięty
JazzTheCat

Oglądało się Ichaboda i Mroowę ? :D

Ogląda się od lat! :D (Ale Mroowę bardziej lubię)

JazzTheCat

Widać, mocno zmanipulowało cię to oglądanie. Myśl samodzielnie! :)

Szejku

Myślę :) W niektórych rzeczach zgadzam się z Mroową. Ale tekst powyżej to tylko moja "niezmanipulowana" opinia. ;)

ocenił(a) film na 8
JazzTheCat

"dowiedzieliśmy się że wizja reżysera oraz studia, delikatnie mówiąc...rozjechały się. Żadnego konfliktu do teraz nie było, ale nie chcę się w to zagłębiać tutaj. Jest sporo stron po brzegi wypełnionych informacjami dotyczącymi przemodelowania wizji "Suicide Squad" Ayera. I tym razem mieli kogoś kto naprawdę umiał operować mroczną i brudną stylistyką.(biorąc pod uwagę jego "Furię" (2014))
Niestety studio zdecydowało się przemodelować film Ayera na coś w stylu "Guardians of the Galaxy""
Ale wiesz że to wszystko tylko plotki?

"W pewnych momentach postacie dochodzą do granicy przeciwieństwa swoich oryginalnych komiksowych odpowiedników. Joker ugania się za Harley... Ekhm. Ktoś tu nie doczytał materiałów źródłowych..."
Filmowa postać często różni się od komiksowej. W filmie Burtona na przykład Joker był mordercą rodziców Wayne'a i ich konflikt był na stopie osobistej. U Nolana z kolei nie obchodziły go pieniądze i był dobry w walce wręcz. Czemu więc to takie szokujące ?

"I jak na razie został przedstawiony jako najwierniejsza komiksowo adaptacja tej postaci. Nie zabija ludzi jak w innych filmach. Specjalnie stara się aby nikogo przypadkowo nie zamordować." Co jest bardzo zastanawiające - DLACZEGO ???

"Dostajemy informację że jest w połowie aligatorem bo "ewolucja" zdecydowała się go "cofnąć". Sama Amanda Waller wypowiada że wygląda jak potwór,dlatego jest traktowany jak potwór przez co stał się potworem. I tyle. Nic głębszego przy tej postaci nie znajdziemy. Po prostu widz musi zaakceptować że jeden z członków zespołu to w połowie aligator."
Jeśli masz na myśli cały film, to znajdziemy -Croc odkrywa w sobie na powrót człowieka -dość wyraźnie to pokazano...

"Margot Robbie jest dobrą aktorką, ale tutaj po prostu nie dała rady wnieść nic nowego czy poprawnego przy graniu tej postaci. I to jest chyba najmocniejszy cios dla mnie, jeśli chodzi o ten film."
Harley Quinn nie jest szalona - tak wynika z gry Robbie. To nie jest nowe ?

"ta postać jest kompletnie niepotrzebna dla większej fabuły, pomijając origin story Harley." Dokładnie taką rolę tu pełni - jest postacią wspierającą dla Harley.

"Rozumiem że celem było przedstawienie tej postaci jak najbliższej realizmowi ,ale tym samym pozbawiony został wszystkich charakterystycznych dla tej postaci cech. Włącznie z symboliką i znaczeniem tej postaci w stosunku do Batmana jak i świata w jakim funkcjonuje."
Joker w ogóle nie został w tym filmie przedstawiony, tylko się pojawił. Nie wiem więc - skąd takie wnioski?? Nie mówiąc o tym że nie mamy pojęcia jakie ma ta postać znaczenie w stosunku do Batmana w DCEU, itd. ????

"(poza wymuszonym przez scenariusz pojednaniem w barze-wyglądającym jak marna zagrywka w sesji RPG)"
W barze nie było ŻADNEJ sceny pojednania.

I sporo drobniejszych niedopatrzeń.

Mój wniosek - zalecam oglądać uważniej.

Rozgdz

Hollywood Reporter przy premierze filmu wyraźnie donosił że wizja artystyczna Ayera i oczekiwania studio były rozjechane. Polecam przeczytać ten artykuł: http://www.hollywoodreporter.com/heat-vision/suicide-squads-secret-drama-rushed- 916693

"Filmowa postać często różni się od komiksowej. W filmie Burtona na przykład Joker był mordercą rodziców Wayne'a i ich konflikt był na stopie osobistej. U Nolana z kolei nie obchodziły go pieniądze i był dobry w walce wręcz. Czemu więc to takie szokujące ?"
W filmie Burtona Joker pełnił rolę Joe Chilla (mordercy rodziców Bruce'a) aby nadać filmowi pewną klamrę i prostszy kierunek. Ta zmiana dodawała dynamiki do ich walki między sobą. W tym przypadku Joker był oparty na inkarnacji znanej nam ze Złotej Ery komiksu ,gdzie był przedstawiany jako 'master criminal'. Był autentycznie zabawny i przerażający jednocześnie. W filmie Nolana Joker został zaprojektowany jako 'psychopata' znany z Brązowej i Współczesnej Ery komiksu i przedstawiony w stosunku do Batmana jako idealne ying-yang. Dziwi mnie że zwróciłeś uwagę właśnie na "nie obchodziły go pieniądze i był dobry w walce wręcz". Batman siłą rzeczy jest wytrenowanym silnym mężczyzną, nie przywiązującym wielkiej wagi do swojej fortuny. Wystarczy spojrzeć na Pingwina, przeciwnika Batman który jest krzywym zwierciadłem dla Bruce'a Wayne'a. Tak jak Joker ma być krzywym zwierciadłem, przeciwieństwem dla Batmana.

Joker Leto natomiast jest kolejną interpretacją 'master criminal'. Pojawia się tylko epizodycznie. Ale w odniesieniu do jego wspólnej historii z Harley Quinn. Jak już pisałem takie przedstawienie ich związku wprowadza widza w błąd i nawet spłyca dynamikę i niejednoznaczne relacje między nimi jakie znamy z komiksów czy Batman The Animated Series. Dlatego to takie jak ująłeś "szokujące". Nie ma w tym filmie zawartego pierwotnego znaczenia związku Jokera i Harley.

(Batman)Specjalnie stara się aby nikogo przypadkowo nie zamordować." Co jest bardzo zastanawiające - DLACZEGO ???
Otóż Batman nie powinien zabijać. Cała jego życiowa motywacja bierze się z tragicznego morderstwa jego rodziców którego był świadkiem. I walki z abstrakcyjnym konceptem przestępczości. Ta postać ma silne poczucie sprawiedliwości i kodeks moralny, którego głównym celem jest powstrzymanie jego samego od przejścia na stronę przestępczości. Nie ma sensu "przyznawanie się" czynem że samemu jest się kryminalistą. Mimo że cała jego życiowa motywacja to walka z przestępczością. Ponad to jego współpraca z komisarzem Gordon'em nie miałaby sensu gdyby notorycznie zabijał przestępców.

"Harley Quinn nie jest szalona - tak wynika z gry Robbie. To nie jest nowe ?"
Ponownie. Jeśli adaptujesz pewną postać. Szczególnie taką dość znaną wąskiej społeczności, mającej duże znaczenie dla uniwersum i silnie powiązanej z jednym z głównych złoczyńców tego świata. Trzeba zachować chociaż oryginalne znaczenie tej postaci. Inkarnacja Robbie , nie wnosi nic ciekawego do przedstawienia tej złożonej bohaterki. Jedynie spłyca jej motywacje i wprowadza w błąd widza pokazując "nowy charakter" jej origin story.

" Dokładnie taką rolę tu pełni - jest postacią wspierającą dla Harley." Rozumiem to. Ale cała fabuła mogłaby się swobodnie obejść bez uproszczonego przedstawienia tej postaci. Jak np. w New Suicide Squad New52. Gdzie znamy motywację bohaterki do wykonywania rozkazów Amandy Waller. A Joker nie pokazuje nam się co kilka stron. Za to koncentrujemy się na relacjach Harley z pozostałymi członkami Task Force X. I dostajemy pewien wgląd w jej postrzeganie Jokera i jej samej w tym związku.(w tym komiksie Harley była już na etapie, usamodzielnienia od Jokera i jej motywacje były różne od powrotu do niego. Ale wciąż uważam że gdyby poszli podobną drogą film byłby bardziej spójny.)

"W barze nie było ŻADNEJ sceny pojednania."
W scenie w barze niechęć do bohaterów w stosunku do siebie znika. Wszyscy postanawiają być nagle przyjaciółmi.
Po prostu nagle postanowiono wymusić żeby bohaterowie szybko zmienili nastawienie do siebie nawzajem.
I wybrał taki krótki moment przed finałem. Co wychodzi niezbyt wiarygodnie. To JEST pojednanie. Bohaterowie byli do siebie negatywnie nastawieni, dochodziło do kłótni,byli poróżnieni. W barze znaleźli "zgodny język" i zaczęli współpracować i szanować się nawzajem.

Każdy ma swoją opinię. Tobie film się podobał ok. Masz swoje inne wymagania, dobra. Radzę zapoznać się z materiałami źródłowymi, dzięki czemu będziesz miał szerszą perspektywę na ten film. I nie krytykować pochopnie stanowiska innych. Ja wypowiedziałem się jako fan tych postaci z komiksów i innych mediów. Jeśli tobie taki film odpowiada, twoja sprawa. Aha, jeszcze jedno: naprawdę wystarczy wstawić raz "?" zamiast 3 czy 4 razy, dając wyraz swojego "szoku".

Pozdrawiam




ocenił(a) film na 8
JazzTheCat

Ale to wciąż tylko PLOTKA. I tyle :)
"Dziwi mnie że zwróciłeś uwagę właśnie na "nie obchodziły go pieniądze i był dobry w walce wręcz". Batman siłą rzeczy jest wytrenowanym silnym mężczyzną, nie przywiązującym wielkiej wagi do swojej fortuny. "
Ja pisałem o Jokerze...
Zresztą inne filmowe postacie też zostały zmienione. Burton przedstawił Catwoman - wariatkę, Pingwina-mutanta który dąży do destrukcji, Schumacher i Nolan Bane'a - służącego, Nolan - przystojnego i młodego Scarecrowa, itd.
"Wystarczy spojrzeć na Pingwina, przeciwnika Batman który jest krzywym zwierciadłem dla Bruce'a Wayne'a."
Ja kojarzę tą postać tylko ze starych TM-Semiców i tam Pingwin nikim takim nie był. Był tylko gangsterem z hoplem na punkcie ptaków i zabawnym wyglądem.
"Tak jak Joker ma być krzywym zwierciadłem, przeciwieństwem dla Batmana." - Bardziej - często nim jest. Bo często nie.
Ale w kontekście - czemu uważasz że w DCEU nie jest "krzywym zwierciadłem, przeciwieństwem dla Batmana." ?
"takie przedstawienie ich związku wprowadza widza w błąd " - ich związek nie został przedstawiony. Wiesz tylko że Jokerowi zależy na Harley i ona z jakichś powodów się w nim zakochała i skoczyła dla niego do chemikaliów. Tyle. To BARDZO mało.
"i nawet spłyca dynamikę i niejednoznaczne relacje między nimi jakie znamy z komiksów czy Batman The Animated Series. Dlatego to takie jak ująłeś "szokujące". Nie ma w tym filmie zawartego pierwotnego znaczenia związku Jokera i Harley."
Nie. To inny Joker niż w TAS, inna Harley niż w TAS i mają inną relację niż w TAS. Bo.. to nie TAS ?
Nie mam zielonego pojęcia czemu uważasz że to coś spłyca -teraz to się dopiero zakręciło dookoła ich relacji i można to będzie "wygrać".

"Otóż Batman nie powinien zabijać. Cała jego życiowa motywacja bierze się z tragicznego morderstwa jego rodziców którego był świadkiem. I walki z abstrakcyjnym konceptem przestępczości. Ta postać ma silne poczucie sprawiedliwości i kodeks moralny, którego głównym celem jest powstrzymanie jego samego od przejścia na stronę przestępczości. Nie ma sensu "przyznawanie się" czynem że samemu jest się kryminalistą. Mimo że cała jego życiowa motywacja to walka z przestępczością. Ponad to jego współpraca z komisarzem Gordon'em nie miałaby sensu gdyby notorycznie zabijał przestępców. "
Oglądałeś filmy Burtona, prawda ? Nie tylko zresztą ?
http://www.youtube.com/watch?v=psVIG7YvdjM
Nie zrozum mnie źle, ale historia o gościu który jest zwykłym człowiekiem i cały czas jest na ulicy, z gangsterami, najemnikami, bronią maszynową, psychami, itd - na linii ognia - i"nie zabija" - to jest bajka dla dzieci lub kreskówka a nie historia o kimś na krawędzi, kryjącym się w mroku i cieniach miasta. Chyba że uważasz że właśnie należy to traktować jak bajkę a nie urealniać -wtedy rozumiem twój punkt widzenia.
" Ponad to jego współpraca z komisarzem Gordon'em nie miałaby sensu gdyby notorycznie zabijał przestępców. " W filach Burtona to nie stwarzało problemów, zdaje się że i u Snydera Gordon będzie twardym gościem który nie ma nic przeciwko wymiataniu brudów...
"Ponownie. Jeśli adaptujesz pewną postać. Szczególnie taką dość znaną wąskiej społeczności, mającej duże znaczenie dla uniwersum i silnie powiązanej z jednym z głównych złoczyńców tego świata. Trzeba zachować chociaż oryginalne znaczenie tej postaci. Inkarnacja Robbie , nie wnosi nic ciekawego do przedstawienia tej złożonej bohaterki. Jedynie spłyca jej motywacje i wprowadza w błąd widza pokazując "nowy charakter" jej origin story. "
Nic z tego nie rozumiem. Masz Harley, jest zabawna, wysportowana, , ma związek z Jokerem -jak np w TAS - a jednocześnie jest to zupełnie inna postać, z inną psychiką, motywacjami i inną relacją z Jokerem -a ty twierdzisz że to "spłycenie" i nic nowego nie wnosi , także aktorka - pokazując nowe rzeczy a dodatkowo .. jaki błąd ? To jest ta postać, ona taka tutaj jest. To Harley Quinn z DCEU. Nie ma żadnego błędu, bo w DCEU jest tylko jedna Harley...
Nic nie rozumiem.
"Ale cała fabuła mogłaby się swobodnie obejść bez uproszczonego przedstawienia tej postaci. "
Mogłaby. Ale Joker jest istotną postacią dla Harley (dla tej filmowej chyba znacznie istotniejszy niż np w Batman TAS...) więc powinien tutaj być skoro film się kręci wokół Harley właśnie. Nie powiedziano o Harley tak dużo jak się wydaje, ale bez Jokera byłoby znacznie mniej - to on jest kluczem do zrozumienia tej postaci.... Jest to też doskonałą okazja by właśnie wprowadzić postać a potem rozwijać ją w kolejnych filmach. Podobny bajer jak z Wonder Woman w BvS. Mamy też trochę tropów do spekulacji dzięki temu.
"W scenie w barze niechęć do bohaterów w stosunku do siebie znika. " - Nope. Postacie nie miały wcześniej do siebie żadnej
niechęci.
"Wszyscy postanawiają być nagle przyjaciółmi.
Po prostu nagle postanowiono wymusić żeby bohaterowie szybko zmienili nastawienie do siebie nawzajem.
I wybrał taki krótki moment przed finałem. Co wychodzi niezbyt wiarygodnie"
Trzeba było obserwować ich drobne interakcje wcześniej ;) W barze żadnego pojednania nie ma. Jest scena rozmowy.
"Bohaterowie byli do siebie negatywnie nastawieni, dochodziło do kłótni,byli poróżnieni. " - dosłownie, NIC z tego nie miało miejsca w filmie. Chyba że chodzi ci o grupa vs Flagg.
"Radzę zapoznać się z materiałami źródłowymi, dzięki czemu będziesz miał szerszą perspektywę na ten film. "
To że filmowy SS to zupełnie inne postacie niż "źródłowe" to wiem. Chociaż niezupełnie, bo filmowy Killer Croc jest wręcz żywcem wyjęty z pewnego komiksu ;)
"I nie krytykować pochopnie stanowiska innych."
Zamieściłeś swoją opinię na forum filmu i przedstawiłeś argumenty swojej opinii - z automatu jest to zaakceptowanie krytyki wypowiedzi i osób które przedstawią argumenty odmienne.
Więcej znaków zapytania intensyfikuje znaczenie i dokładnie to było moją intencją.

Pozdrawiam również

Rozgdz

"Ale to wciąż tylko PLOTKA. I tyle :)"
Sądzę inaczej. Ayer na początku tworzenia Suicide Squad oficjalnie podawał że chce zrobić coś w stylu "Parszywej Dwunastki". Sądzę że to coś więcej niż plotki. ;) Masz swoje zdanie ja mam swoje.
http://theplaylist.net/warner-bros-cut-rival-version-suicide-squad-david-ayer-st ill-editing-20160803/
http://collider.com/suicide-squad-cut-scenes/
"Ja pisałem o Jokerze..."
Ok wybacz. Mój błąd.
"Ja kojarzę tą postać tylko ze starych TM-Semiców i tam Pingwin nikim takim nie był. Był tylko gangsterem z hoplem na punkcie ptaków i zabawnym wyglądem."
Ok rozumiem. Jednakże w wielu komiksach Pingwin pełni rolę przeciwieństwa Bruce'a Wayne'a. Jest bogaty niczym Bruce ,ale przy tym prostacki , arogancki i samolubny oraz oczywiście jest przestępcą.

"Oglądałeś filmy Burtona, prawda ? Nie tylko zresztą ?
http://www.youtube.com/watch?v=psVIG7YvdjM
Nie zrozum mnie źle, ale historia o gościu który jest zwykłym człowiekiem i cały czas jest na ulicy, z gangsterami, najemnikami, bronią maszynową, psychami, itd - na linii ognia - i"nie zabija" - to jest bajka dla dzieci lub kreskówka a nie historia o kimś na krawędzi, kryjącym się w mroku i cieniach miasta. Chyba że uważasz że właśnie należy to traktować jak bajkę a nie urealniać -wtedy rozumiem twój punkt widzenia.
" Ponad to jego współpraca z komisarzem Gordon'em nie miałaby sensu gdyby notorycznie zabijał przestępców. " W filach Burtona to nie stwarzało problemów, zdaje się że i u Snydera Gordon będzie twardym gościem który nie ma nic przeciwko wymiataniu brudów..."
Myślę że w obu przypadkach jest logiczny sens aby Batman nie zabijał. Poza tym co już napisałem wcześniej. Uważam że w wielu aspektach trzeba po prostu przymykać oko jeśli chodzi o świat i mitologię Batmana. Jednocześnie taki zabieg mściciela nie zabijającego swoich ofiar miał ukazywać postać Batman bardziej jako symbol. Sami przeciwnicy Batmana są niejako "krzywym zwierciadłem dla jego osobowości"(Joker ,Penguin itd.) myślę więc że takie podejście nie jest w żaden sposób błędne. Zależy czego oczekujesz od historii z Batmanem i jak patrzysz na tę postać. Ja mam takie a nie inne stanowisko. Ale szanuję odmienne opinie.

"Ale w kontekście - czemu uważasz że w DCEU nie jest "krzywym zwierciadłem, przeciwieństwem dla Batmana." ?"
Wiem że było go za mało. Z tego co widziałem wnioskuję że nie został zarysowany w tym "specjalnym występie" wystarczająco dobrze. Tak jak napisałem wygląda jak gwiazda rocka która ma zamiar przekonywać cię jaka to jest szalona i niebezpieczna. Cechą każdego Jokera , każdej poprzedniej interpretacji tej postaci jest jego charyzma i prezencja. W tej interpretacji po prostu kompletnie mi to nie grało.

" ich związek nie został przedstawiony. Wiesz tylko że Jokerowi zależy na Harley i ona z jakichś powodów się w nim zakochała i skoczyła dla niego do chemikaliów. Tyle. To BARDZO mało."
To jest przedstawienie pewnego choćby powierzchownego charakteru związku. Joker ugania się za Harley jemu na niej zależy. Jak już pisałem w materiałach źródłowych było kompletnie inaczej. Ale wyraźnie przedstawiono że ich związek jest szczęśliwy. Co trochę się gryzie z tym jak Jokera daje jej elektrowstrząsy czy wrzuca do kadzi z chemikaliami.

"Nie. To inny Joker niż w TAS, inna Harley niż w TAS i mają inną relację niż w TAS. Bo.. to nie TAS ?
Nie mam zielonego pojęcia czemu uważasz że to coś spłyca -teraz to się dopiero zakręciło dookoła ich relacji i można to będzie "wygrać"."
Rozumiem że to inne interpretacje tych postaci. Sądzę jednak że przedstawiając postać tak młodą jak Harley, warto by było zapoznać widza z postacią, w pewnej części zbliżonej do animowanego oryginału. I wtedy rozkręcać ich relację i eksperymentować z ich stosunkiem do siebie jak np. w New 52. Zaczęli tę historię jakby od środka. Ale co się dziwić jeśli BvS było rozpoczęciem DCU , przy czym w komiksach i animacjach jest wielkim przełomem i punktem do którego dążono od dekad. Zmieniającym sporo rzeczy w uniwersum DC. Sądzę że z takim podejściem przedstawienie Harley oraz Jokera wyszłoby dużo lepiej. ;) Ale to tylko moja opinia.

"Oglądałeś filmy Burtona, prawda ? Nie tylko zresztą ?
http://www.youtube.com/watch?v=psVIG7YvdjM
Nie zrozum mnie źle, ale historia o gościu który jest zwykłym człowiekiem i cały czas jest na ulicy, z gangsterami, najemnikami, bronią maszynową, psychami, itd - na linii ognia - i"nie zabija" - to jest bajka dla dzieci lub kreskówka a nie historia o kimś na krawędzi, kryjącym się w mroku i cieniach miasta. Chyba że uważasz że właśnie należy to traktować jak bajkę a nie urealniać -wtedy rozumiem twój punkt widzenia."
"" Ponad to jego współpraca z komisarzem Gordon'em nie miałaby sensu gdyby notorycznie zabijał przestępców. "" W filach Burtona to nie stwarzało problemów, zdaje się że i u Snydera Gordon będzie twardym gościem który nie ma nic przeciwko wymiataniu brudów..."

Co do filmów Burtona "Batman Returns" to definitywnie przerost formy nad treścią , przekraczający granicę surrealizmu. Niczyja motywacja w tym filmie nie miała za wiele sensu. Jest pełno absurdalnych rzeczy włącznie z "humorystycznym" przedstawieniem Batmana gdy wsadza gościowi dynamit w spodnie. W "Batman Begins" Batman opuszcza kolejkę zostawiając w niej Ra's Al'Ghula mówiąc: "-Nie zabiję cię. Ale nie muszę cię ratować" Co nadal jest morderstwem. Ra's ginie w wypadku który wywołał Batman. I to akurat mnie drażniło. Ponadto że na początku filmu jesteśmy uczeni i tym co odróżnia tego Batmana od złoczyńców. A potem dają mu zabić w filmie kilka ludzi. To trochę bez sensu.
Batman jest symbolem strachu. Strachu dla przestępców. Nocnej sprawiedliwości. Ale nie zabija. Nawet sam Kevin Conroy jeden z ikonicznych Batmanów wypowiedział się negatywnie co do mordującego na lewo i prawo Batmana z Bvs. (który zachowywał się jak MoonKnight na dragach swoją drogą)
Batman zabijający złoczyńców umyślnie(zresztą jak i oryginalni twórcy) zakłada że moralnie nie byłby kimś lepszym od nich samych. Ci wszyscy rabusie, zwyrodnialcy, kryminaliści to dla niego wciąż ludzie. Dlatego tak ważnym dla tej postaci jest nie przekraczanie tej granicy. Przekroczył ją Azrael (jedna z postaci pełniąca przez krótki czas rolę Batmana i podejmująca dwuznaczne moralnie decyzje) i Batman musiał wszystko naprawić. Bo było to ważne dla niego, to część jego tożsamości i charakteru tej postaci. Podchodząc do tematu nocnego mściciela , samozwańczego obrońcy prawa, nie patrzysz na to trochę z "przymrużeniem oka" ? Bo wydaje mi się że oswoiliśmy się już z tym konceptem i zawieszeniem niewiary. ;)
W filmach nie. Bo zajęłoby to zbyt dużo czasu na wytłumaczenia. Ale w komiksach jak najbardziej jest to ważne. ;) O Gordonie Snydera się nie wypowiem bo nie został nawet szczątkowo przedstawiony. Więc nie ma na razie czego spekulować.


"Nic z tego nie rozumiem. Masz Harley, jest zabawna, wysportowana, , ma związek z Jokerem -jak np w TAS - a jednocześnie jest to zupełnie inna postać, z inną psychiką, motywacjami i inną relacją z Jokerem -a ty twierdzisz że to "spłycenie" i nic nowego nie wnosi , także aktorka - pokazując nowe rzeczy a dodatkowo .. jaki błąd ? To jest ta postać, ona taka tutaj jest. To Harley Quinn z DCEU. Nie ma żadnego błędu, bo w DCEU jest tylko jedna Harley...
Nic nie rozumiem."
Nie pokazali do końca dlaczego Harley stała się kim jest.(pomijając moje wcześniejsze odczucia co do sztuczności kwestii i nienaturalności gry Margot) Poza tym że Joker raził ją prądem i zakochała się w nim.(w tej wersji z niewiadomych widowni powodów :p ) Ot błąd szybkiego chaotycznie zmontowanego origin story. Nie czuć w niej echa Harleen Quinzel-genialnej psycholog , przebiegłej i zdecydowanej. Takie prowadzenie postaci było dla mnie co najmniej niekonsekwentne.
Oryginał z BTAS zrobił to prosto acz przejrzyście i inteligentnie. Tutaj nie ma niczego takiego odnośnie origin story. Argumentacja że "To jest ta postać, ona taka tutaj jest." mnie nie przekonuje. " Nie ma żadnego błędu, bo w DCEU jest tylko jedna Harley..." Owszem w każdej adaptacji, interpretacji historii o Mrocznym Rycerzu(stworzonej po 1996-Narodzinach Harley) gdzie pojawia się Joker , pojawia się i ona lub jakieś odniesienia do tej postaci. Jednakże błędem jest dla mnie pokazanie tej postaci w takim a nie innym charakterze i taka "dziwaczna" jej konstrukcja. Już o tym pisałem. Jeśli nie zrozumiałeś moich wcześniejszych myśli, to trudno.

"Mogłaby. Ale Joker jest istotną postacią dla Harley (dla tej filmowej chyba znacznie istotniejszy niż np w Batman TAS...) więc powinien tutaj być skoro film się kręci wokół Harley właśnie. Nie powiedziano o Harley tak dużo jak się wydaje, ale bez Jokera byłoby znacznie mniej - to on jest kluczem do zrozumienia tej postaci.... Jest to też doskonałą okazja by właśnie wprowadzić postać a potem rozwijać ją w kolejnych filmach. Podobny bajer jak z Wonder Woman w BvS. Mamy też trochę tropów do spekulacji dzięki temu."
Owszem jest kluczem. Ale myślę że nawet ciekawszym dla widzów nie znających tej postaci , byłoby poznanie jej charakteru. A później zrozumieniu jej motywacji i psychiki w pełni podczas przedstawienia Jokera i wprowadzenia ich jako pary. Wyszło by to bardziej estetycznie i nadało jednemu filmowi klamrę jako: "tego opisującego charakter i wprowadzającego nas w świat Harley Quinn." A drugiemu jako: "tego pokazującego jej psychikę , ewolucję i związek z Jokerem". Jak mniej chaotycznie i zgrabnie by to wyglądało gdyby zrobić np. coś takiego? Znam kilka osób które poznały Harley z komiksów z new52 gdzie jest ona całkowicie samodzielna i ma swój własny gang. A potem sięgnęły po oryginał z BTAS i klasyczne komiksy takie jak "Mad Love". I jeszcze bardziej wciągnęły się w tą postać i ją w pełni zrozumiały. Myślę więc że taki kierunek byłby niezłym wyborem.
Poza tym jak sam przyznałeś mogłaby. Myślę że w tej kwestii się rozumiemy.
O Wonder Woman nie dowiadujemy się praktycznie niczego poza tym że jest Amazonką, jest mniej więcej na tym samym poziomie mocy co Superman i Luthor posiada pliki z informacjami które jej dotyczą. Nic głębokiego w tym nie było. Zwykły teaser. Tak jak same archiwum Luthora z ikonkami nadchodzących filmów.

"Nope. Postacie nie miały wcześniej do siebie żadnej niechęci."
"Trzeba było obserwować ich drobne interakcje wcześniej ;) W barze żadnego pojednania nie ma. Jest scena rozmowy."
"- dosłownie, NIC z tego nie miało miejsca w filmie. Chyba że chodzi ci o grupa vs Flagg."
Chodzi mi m.in. o to. Jednak chemia między postaciami jest dosyć średnia. A po scenie w barze i deklaracji bycia "szczęśliwą rodziną" to zrobiło się kompletne kuriozum. (pisałem już o sztucznym moim zdaniem okrzyku El Diablo)
Killer Croc od początku był do wszystkich negatywnie nastawiony i nieufny.(jak i do samego pomysłu brania udziału w akcji.) Głównie stał z boku ale jednak. Captain Boomerang był zdecydowanie najbardziej egoistyczny z nich wszystkich. Harley i Deadshot dogadują się ze sobą. Kilka razy Deadshot zagroził Boomerangowi że go zastrzeli. Były też docinki ze strony Deadshota w stosunku do El Diablo że żaden z niego pożytek. Może nie czyni to z tego kłótni. Ale byli do siebie w pewnym sensie negatywnie nastawieni.

Co do sceny w barze. El Diablo dzieli się swoją przeszłością z zespołem. Rick dezaktywuje swój detonator i oddaje Deadshotowi listy jego córki. Wszyscy przyłączają się do pokonania Enchantress mimo że nie mają ku temu jakichś wielkich powodów. Diablo krzyczy podczas walki "Nie stracę kolejnej rodziny". Uznaję więc scenę w barze jako pojednanie. Wyszła, jak wyszła ale wciąż to podtrzymuję. ;)

"To że filmowy SS to zupełnie inne postacie niż "źródłowe" to wiem. Chociaż niezupełnie, bo filmowy Killer Croc jest wręcz żywcem wyjęty z pewnego komiksu ;)"
Cóż Killer Croc w punktu charakteryzacji wypadł naprawdę dobrze. Gorzej z charakterem. ;)

Rozgdz

Myślę że odpowiednio jasno wyraziłem swoją stanowisko. :) Rozumiem że masz inne podejście i zdanie o tym filmie. Mamy dwie diametralnie różne opinie o "Suicide Squad". Podchodzimy do tego filmu w różny sposób. Każdy ma swoje kryteria.

Sądzę że dalsze przerzucanie się argumentami nie ma większego sensu. Bo prowadzi to w zasadzie donikąd. Choć podczas tej dyskusji ponownie przemyślałem kilka spraw odnośnie tego filmu. I myślę że ty również. Nie zmienia to jednak mojego stanowiska i podejścia do niego.
Dzięki za dłuższą dyskusję.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
JazzTheCat

Dyskusja była niezła ;) Po pierwszym poście który wyglądał jak kalka recenzji z YT nie sądziłem że taki z ciebie "szermierz" - szacunek.
Moim zdaniem za bardzo skupiasz się na źródłach (komiksach, TAS, starych filmach, itd) i patrzysz na "regulamin" - zamiast otworzyć się na zupełnie nowy świat z masą jego własnych tajemnic, z postaciami, relacjami zupełnie na nowo - w którym nic nie jest oczywiste nawet pomimo że postacie wyglądają znajomo ;)

Też już uciekam, za dużo czasu tutaj spędzam a dzień nie jest z gumy ^_^

Rozgdz

Hmm...W sumie racja. Ale do postaci Harley mam mocne przywiązanie. Co poradzisz. ;)
Spróbuję bardziej się otworzyć na film gdy wyjdzie 'Extended Cut'. ;) Oby zmiany wyszły na dobre całości. Może inaczej spojrzę na kilka rzeczy.
Dzięki za niezłą dyskusję. ^_^

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones