Bazowałem więc na filmach z uniwersum. Naiwnie sądziłem, że to będzie coś na kształt jakiegoś mrocznego kryminału, przesiąkniętego klimatem z Gotham, ale zabarwionego czarnym humorem. Oczywiście nie chodzi mi o Gotham z Bat vs Super, tylko Gotham bardziej Nolanowskiego, a może chociaz Burtonowskiego.
A tu jakaś kupa z tymi wszystkimi czarami, mocami, jakimis ubogimi avengersami.... po co to wszystko?
Sam pomysł miał naprawdę duży potencjał który wcale nie został wykorzystany. No bo niby po co w tym filmie ci niby super złoczyńcy mają być super? Równie dobrze takie zadanie mogłaby wykonać jakaś banda w stylu Niezniszczalnych. Użycie tylu fajnych charakterów zostało tu całkowicie zmarnowane.
To tak jakby kupić sobie Ferrari i jechac nim na autostradzie 90 na godzinę.
Jesli juz kulała fabuła to chociaż postacie mogły to uratować. Ok Smith się starał jakos to ogarnąć i był jasnym punktem, Harley Quinn wypadła bardzo fajnie i przyjemnie się ją oglądało. Reszta jest raczej tłem tego 'byle czegoś'.
No i pozostaje kwestia Jokera. Juz pomijając fakt, że został doczepiony do tego filmu na siłe i jego obecność była tu zbędna, to co do interpretacji...hmmmm...gdybym miał to określić delikatnie, to użyłbym słowa "idiotyczna". Jakies pomruki, jakieś charczenie, ten śmiech na siłę przyklejony do mordy. Kupa charakteryzacji, która wychodzi na dość nietrafioną. Może gdyby postać była bardziej rozbudowana i mielibyśmy jakiś background do niej, to by wyjaśniało dlaczego ten Joker taki jest i tak dba o wygląd.
Już pomijając genialną rolę Ledgera, to w tym Jokerze nie ma za dużo z Jokera. Raczej wygląda na kogoś, kto kopiuję jego styl na zasadzie hipstera. Który chce wyglądać jak niezadbany bezdomny w stroju za darmo a sam kupuje taki strój w sklepie za setki dolarów. To co w Jokerze było oryginalne, naturalne, uwodzące wykonaną własnoręcznie bylejakością - tutaj jest właśnie kupione w sklepie za grubą kasę i pieczołowicie zmontowane.
Słaba postać, słaba rola Leto. Zamiast być wartością dodaną, ściąga film w odmęty bezsensu, w które ta produkcja i tak wpadłaby bez jego udziału...