kiepska powieść to zazwyczaj kiepski materiał na scenariusz. Zazwyczaj więc efektem jest kiepskie kino i właśnie takim z takim kinem mamy tutaj wątpliwą przyjemność mieć doczynienia.
Infantylna historyjka o podróży młodego Polaka (nijaki, poczciwy prostaczek) do Wiednia (nijakie, poczciwe miasto) w 2000 roku drażni i nudzi. Polska, Austria, mężczyźni, kobiety... wielkie niezręczne nic.
Niepotrzebna (kiepska) ekranizacja niepotrzebnej (kiepskiej) powieści.
Jak ja nie lubię infantylnych wypowiedzi ludzi niezadowolonych z życia... Uwierz mi, że są gorsze filmy... Moim zdaniem film był całkiem dobry jak na polską produkcję... Ciekawa historia młodego człowieka, który został wykorzystany, ale trafił na dobre serce polaka (co za granicą rzadko kiedy się zdarza). Szlachetne postępowanie było tutaj mile widziane;)