PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=439584}

Lektor

The Reader
7,8 206 045
ocen
7,8 10 1 206045
6,8 27
ocen krytyków
Lektor
powrót do forum filmu Lektor

Dość ciekawy, ale

użytkownik usunięty

Film jest przede wszystkim bardzo mało wiarygodny psychologicznie. Niezdolność do empatii, niezdawanie sobie sprawy z moralnej istoty własnych czynów (czemu Hanna dała 'rażący' wręcz wyraz w sądzie) właściwe jest dla ludzi o 'dyssocjalnej osobowości', innymi słowy, dla psychopatów.
Taki brak empatii (nawet jeżeli Hanna miałaby klasyfikowalną psychopatką nie być) kompletnie stoi w sprzeczności z jej innymi zachowaniami; np. płaczem w kościele podczas słuchania dziecięcego chóru czy ta pomoc choremu Michaelowi na początku.
Ktoś może powiedzieć: na tym polega właśnie głębia i różnorodność ludzkiej psychiki. Odpowiadam: sprzeczne mogą być bardziej złożone konstrukty psychiczne (jak w przypadku brutalnych SS-manów będących jednocześnie przykładnymi mężami i ojcami), a nie takie podstawowe cegiełki naszej psychologii jak "zdolność odczuwania emocji". Nie wyobrażam sobie, by osoba traktująca śmierć 300 ludzi tak służbowo (nie zdająca sobie w ogóle sprawy z istnienia innego-moralnego wymiaru tego zdarzenia), mogła zatroszczyć się o chorego chłopca lub płakać przy czytaniu (słuchaniu) książki.
Mamy tu do czynienia z psychologiczną fantastyką, dlatego odmawiam temu filmowi funkcji "stawiającego istotne pytania", gdyż w założeniu tych pytań tkwią elementarne niezgodności z rzeczywistością.

Jedynym wytłumaczeniem tej (wówczas pozornej) niezgodności byłby (czysto medyczny) debilizm Hanny, graniczący wręcz z jakimś upośledzeniem umysłowym. Jej płacz byłby wówczas zwykłą ckliwością idiotki, pomoc chłopcu wyuczonym zachowaniem, a skazanie ludzi na śmierć - tępym wykonywaniem rozkazu. Czy jednak inteligentny oczytany chłopak nie zauważyłby takiego upośledzenia?
Dla oceny 'wartości intelektualnej' nie ma to jednak większej różnicy - jeśli jest to bowiem tylko 'krytyka głupoty', to głupotą jest angażowanie w to takich trudnych holokaustowych tematów.

ocenił(a) film na 8

to ciekawe ze wypominasz filmowi psychologiczne braki, zwracajac uwage wlasnie na empatie. nie wiem czy prywatnie masz cos wspolnego z psychologia, ale jesli tak to Twoj komentarz jest niewiarygodnie niepsychologiczny. Nie chce tutaj powiedziec ze film jest dobry czy nie, chodzi mi jedynie o to by nie krytykowac banalnosci filmu w sferze psychologicznej. Uzywasz slowa psychopatka by okreslic osobowosc Hanny nie wydaje mi sie ono do konca trafione w tym kontekscie, bo nie ma wyraznych przeslanek by ja tak sklasyfikowac. Psychopaci to nie Ci ktorzy slepo podarzaja za regulami, ktore im zostaly narzucone. Polecam poczytanie eksperymentu Zimbardo, ktory wlasnie cos takie ukazuje.

użytkownik usunięty
gipsy_moth

Jeżeli liczysz na jakąkolwiek wymianę zdań, to powstrzymaj się przed komentarzami typu "twój komentarz jest niewiarygodnie niepsychologiczny", bo oprócz tego,że stylistycznie brzmi nieco głupawo, to możesz po prostu nie mieć racji. Ponadto, takim autoratywnym stylem narażasz się na odrobinę złośliwe podsumowanie Twojej wypowiedzi: narobiłeś mianowicie tyle błędów ortograficznych, fleksyjnych i interpunkcyjnych, że aż ledwo mam chęć Ci odpisywać.

Z tego Twojego bełkotliwego komentarza odczytuję zarzut o to, że popełniłem tzw. podstawowy błąd atrybucji, tj. że oceniając Hannę, nie doceniłem wpływu czynników sytuacyjnych. Pisząc swój komentarz, sam o tym pomyślałem, odrzuciłem jednak ten pogląd na rzecz tezy o psychopatii (lub debilizmie), ponieważ:
1. Gdyby Hanna była zdolna do rozumienia ludzkich uczuć (mówimy tu o cierpieniu spalonych osób), to jej własne zachowanie musiałoby być poprzedzone jakimiś próbami zredukowania dysonansu poznawczego. Zwykle była to wtedy dehumanizacja Żydów. Mogłaby albo przy tym pozostać (jak jej 5 koleżanek wypierających się wszystkiego-uciekających od poczucia winy/przyznania się), albo wskutek refleksji mogłaby ten pogląd zmienić i wykazywać jakieś wyrzuty sumienia; odczuwać jakąkolwiek konsternację związaną z tym, co zrobiła. Tak mniej więcej zachowywali się strażnicy w stanfordzkim eksperymencie Zimbardo, o którym piszesz. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Za to:
2. Hanna wykazywała się typowymi dla psychopatów zachowaniami: brak empatii, skrajny egoizm (wykorzystywanie więźniów i Michaela do czytania jej na głos, wykorzystywanie Michaela do seksu), kłamstwa, nieuzasadnione wybuchy agresji, itd.
Twoja uwaga (cytuję wraz z ortograficzną perełką):

"Psychopaci to nie Ci ktorzy slepo podarzaja za regulami, ktore im zostaly narzucone."

bierze się chyba stąd, że wiedzę psychologiczną czerpiesz chyba z filmów typu "Natural born killers" :)

Krótko mówiąc, postać atrakcyjnej kobiety, która morduje, wykorzystuje innych i jednocześnie pomaga choremu chłopcu oraz płacze przez muzykę, jest wg mnie kompletnie nieudolnym profilem psychologicznym. Myślę, że powstał on przez to, że autorzy filmu (a raczej autor książki), chcieli by stworzona przez nich postać przyciągała uwagę; szokowała elementami psychopatii i wzruszała wątkami melodramatycznymi. I dlatego powstało takie banalne nie wiadomo co.

ocenił(a) film na 8

Ja bym się skłaniała ku opcji, że bohaterka miała bardzo niski poziom inteligencji, bliski upośledzeniu. o osobowości antyspołecznej raczej mowy tutaj być nie może, bo więcej faktów temu przeczy niż jest "za". może jest to też kwestia braku wykształcenia kobiety, która została jedynie nauczona robienia wszystkiego co jej kazano, bez zastanawiania się nad konsekwencjami swoich czynów. dopiero po latach dociera do niej, że jej postępowanie może być osądzane jako złe i postanawia ponieść karę. nie wiem, ale ogólnie zgadzam się z autorem, że psychologicznej spójności tej postaci nie ma (albo ja nie dostrzegam)

użytkownik usunięty

Alcest, dobrze sie czyta to co napisałeś/aś i brzmi to przekonująco.
Dobrze jest poczytać kogoś kto ma coś sesownego do powiedzenia, a
niestety jest rzadkoscią na forum internetowym.
Dla mnie cały ten film był nieprzekonujący i robił wrażenie zrobionego w
celu poruszenia widza tanimi chwytami niestety mało wiarygodnymi.
Niewiarygodna jest dla mnie nie tylko postać Hanny ale i Michaela. Dużo
bardziej do mnie przemawia pokazanie relacji ucznia i dorosłej kobiety w
filmie Notatki o skandalu.
Biło z tego filmu jakieś zadęcie. Epatowanie Holocaustem to juz bardzo
tani i ograny chwyt. A sam przekaz filmu odeprałem jako wątły.
Jestem mocno zaskoczony tym że film dostał tyle nagród, ale cóż, są to
nagrody głównie amerykańskie co nie moze swiadczyć o klasie filmu jak
juz sie wielokrotnie przekonaliśmy. Dla mnie jeden z bardziej
przecenionych filmów zeszłego roku.
Nawet rola Winslet nie zwala tutaj z nóg. O niebo bardziej podobał mi
sie inny jej film który niedawno oglądałem - Droga do szczęścia.

pozdrawiam

użytkownik usunięty

Dzięki za miłe słowa. Aż sprawdzę filmy, o których piszesz :)
Pozdrawiam,
Paweł

Dodam może do tej wymiany zdań jedynie małą poradę: przeczytajcie książkę zanim zaczniecie oceniać postać Hanny. Niestety filmy mają to do siebie, że spłaszczają brutalnie niektóre wątki i postacie. W książce pojawia się kilka ważnych wątków jak np. rozmowa z kierowcą, który podwozi Michaela do obozu zagłady w Struthof, pominięta w filmie (jest tylko scena, gdy jest już w tym obozie i przygląda się barakom, komorom itd.), a dająca bardzo do myślenia podczas czytania. Poza tym sceny, na które się powołujecie, np. płacz Hanny podczas słuchania chóru w kościele, czy jej reakcja na finał "Odysei" gdy szlocha na ramieniu Michaela są jedynie dodanymi scenami, których w oryginale (czyli książce) w ogóle nie ma. Pierwszy raz, gdy Michael widzi Hannę płaczącą ma miejsce w zupełnie innym czasie i okolicznościach, których w filmie ponownie nie odnajdziemy, nie wspominając już o fakcie, iż Hanna "Odyseję" odczytywaną przez Michaela usłyszała po raz pierwszy dopiero będąc w więzieniu (to była pierwsza książka nagrana przez niego na kasetę). Osobiście mogę zagwarantować tym, którzy mają mieszane uczucia wobec postaci Hanny, do zapoznania się z książką (jeśli ktoś zna niemiecki zachęcam do przeczytania oryginału) - może nie rozwieje Waszych wątpliwości, ale na pewno zauważycie, że została tam ukazana w innym świetle niż w filmie. Książka jest autorstwa Bernharda Schlinka, jej oryginalny tytuł pokrywa się z filmowym: "Der Vorleser". Pozdrawiam :)

użytkownik usunięty
elcia_3

Książka nie jest ponoć najlepsza, więc raczej nie będę poświęcać czasu na jej czytanie. Szczególnie że wątki, które w jakiś sposób już poznałem, nie są zbyt pociągające.
Zatem jeśli nie jest to dla Ciebie problem, to przedstaw proszę pokrótce, na czym polega ta rozbieżność między książkową a filmową "wersją" Hanny.

ocenił(a) film na 5

Dawno nie czytałem wypowiedzi tak egocentrycznej osoby. Współczuję ci Alcest, że masz w głowie jedyne słuszne wytłumaczenie wszystkiego a delikatną polemikę traktujesz jako atak na własną osobę.

Nerwy Ci puściły, więc zamiast wypowiedzi merytorycznych przedstawiłeś typową dla forumowych frustratów "wyższość ortograficzną i interpunkcyjną".

Ja i wiele innych osób myślimy inaczej niż ty o postaci Hanny i nic tego nie zmieni, na pewno nie twój ostry ton.

Rozluźnij trochę pośladki!

użytkownik usunięty
ciehom

A gdzie ty tu widzisz egocentryzm?
Zauważ, że to właśnie ty jesteś pierwszą osobą w tym wątku, która zaczęła pisać o autorze wypowiedzi, a nie o niej samej.

Jeżeli masz coś ciekawego do powiedzenia o Hannie, to proszę, podziel się. Jeżeli nie zrobisz tego w takiej głupiutkiej formie jak zawodnik powyżej, to może wywiąże się z tego jakaś dyskusja i będziesz miał okazję trochę się podciągnąć intelektualnie.

Czytając ostatnie zdanie miej wyluzowane pośladki.

ocenił(a) film na 7

Hhem, to nie miejsce na osobiste potyczki, więc wyluzujcie obaj.

Wracając do tematu :
Ja oglądając film odniosłam wrażenie iż bohaterka ma w konstrukcję psychiczną 100% służbistki, która, nawet gdyby się waliło i paliło ( tak było i zginęło dużo osób- ex więźniarek żydowskiego pochodzenia) trzeba wykonać rozkaz do końca. To że umiała się rozpłakać w kościele słysząc wdzięczne głosy młodych chórzystów i pomoc choremu chłopcu to niczego nie zmienia.
Ile to historia i medycyna zna przypadków iż ktoś znęca się np psychicznie i fizycznie nad innym człowiekiem a troskliwie opiekuje się np chorym psem czy kotem, albo iż SS-man był wzorowym ojcem i mężem a w pracy wymierzał więźniom najokrutniejsze tortury i kary, bo tak było trzeba w imię dobra III Rzeszy, bo tak zlecił przełożony?
Dla mnie to jest do zrozumienia, psychika ludzka jest niezbadana do końca i takie zachowania wg mnie nie są niczym zaskakującym, ale przykro się tym czyta czy ogląda się to w kinie.

użytkownik usunięty
boundless

Nazwanie Hanny "100% służbistką" ma znikomą wartość poznawczą. Nic nie mówi. Pewnie - ludzie ulegają autorytetom, rozkazom. Spójrzmy choćby na słynny eksperyment Milgrama, w którym badani pod wpływem rozkazu zadawali innym ból, cierpienie. Oczywiście byli w większości posłuszni (sporo ponad 50%), ale przede wszystkim: odczuwali przy tym dyskomfort, pocili się, denerwowali, itd. Bycie posłusznym "w ogóle" nie jest możliwe bez jakichś dodatkowych mechanizmów uzasadniających. I o tym m.in pisałem, do czego w ogóle się nie odniosłaś. Nie ma takiej postawy światopoglądowej przenikającej do całości życia psychicznego, którą można by nazwać: "służbista". W świetle pozostałych wydarzeń ukazanych w filmie, to wszystko jest po prostu mało spójne i niewiarygodne, a do tego na pewno płasko ukazane.

Zdumiewajaca opinia tym bardziej,ze wydawac sie mogloby ,iz napisal ja czlowiek inteligentny dla ktorego zachowanie Hanny winno byc tylko potwierdzeniem na to ,ze nikt nie rodzi sie zly..Empatia to nic innego jak zdolnosc wspołodczuwania i wczuwania sie w perspektywe widzenia swiata innych ludzi.Mam wrazenie i chyba sluszne,ze zapomniales w jakim czasie ma miejsce cale zdarzenie,co jest niezwykle istotne. Wszak wiadomo jest ,ze wojna zmienia ludzi niejednokrotnie w zwierzeta.naturalnie nie jest to usprawiedliwienie,ale jest to fakt.dalej biorac pod uwage owczesna propagande, ktora przeciez i dzis potrafi zdzialac "cuda"-wezmy chocby Rwande..to trzeba wrecz potraktowac ja powaznie.Ale kim jest Hanna? Pierwsza rzecz-analfabetka,co jeszcze nie oznacza,ze jest idiotka.Czy mozna stwierdzic,ze analfabeta jest ograniczony?w jakis sposob zapewne. Do tego jest posluszna analfabetka. swoje zadania wykonuje wzorowo.oboz nie jest jej pierwszym "wyzwaniem",to kolejna "praca". poza tym juz po wojnie, jako kontrolerka jest rownie wzorowa-dostaje przeciez awans.DZiwi Cie tkliwosc dziewczyny wobec chlopca i spiewu ,jaki slyszy bodajze w kosciele..a coz w tym dziwnego skoro swiat znormalnial? nie sadzisz,ze i ona mogla?poza tym jest to odruch niezwykle wymowny, to w tych miejscach mamy glebokie przesdwiadczenie(oczywiscie tylko ci ,ktorzy sa niepozbawieni empatii),ze Hanna mogla byc inna,lepsza..co wiecej to co zadzialo sie w jej zyciu, ma zdaje sie rowniez wplyw na postrzeganie swiata, jakze innego od czasow trwania wojny.Innymi slowy ta kobieta sie zmienia..ksiazki byly dla niej i w pozniejszym czasie sa zbawieniem od nedzy jej wlasnego intelektu.czy inteligentny chlopak mogl zauwazyc kim jest jego partnerka seksualna?Powstaje pytanie,co powinien byl zobaczyc,albo raczej kogo?przeciez jest oczywiste,ze po pierwsze interesuje go jej fizycznosc, cos jednak dostrzega..ale trudno jest to zdefiniowac nawet jemu..bo zaczyna darzyc ja uczuciem? i mozna by tak rozprawiac i analizowac chyba bez konca..ale przeciez nie o to chodzi, a o to by rozumiec na tyle na ile sie da..

użytkownik usunięty
betsy100

O tym, że to wojna, że dehumanizacja, itd., itp. pisałem, więc skoro zdajesz się pisać niejako "obok" mojej wypowiedzi, to nie widzę sensu by produkować się od nowa. W tym filmie nie zostaje pokazany żaden proces tworzenia się postawy lub jego zmiany. Tylko jakieś zewnętrzne powierzchowne sygnały. Z punktu widzenia psychologii, to wszystko jest mało wiarygodne,a jeśli przyjąć nawet i wykładnię Gombrowicza, że "sprzeczność to śmierć filozofa a życie artysty", to tutaj, w tym rzekomym artyzmie filmowym, nie zostaje naświetlony ten problem, w żaden sposób się go nie pogłębia. Pokazano po prostu jakieś ładne scenki, zapozorowano "studium postaci" i tyle - wyszło wg mnie coś śmiesznego i trywialnego.

Masa trudnych słów + próba odwołania się do niewiedzy czytelnika.
Posiadasz pewną wiedzę na temat psychologii, ale przecież - nie każdy musi studiować psychologię i rozumieć, o co w tych wypowiedziach chodzi.
Poza tym, nie widzę tutaj aż tak drastycznej "małej wiarygodności psychologicznej". Przytaczasz tu m.in. eksperyment Milgrama - tłumaczy on po częśi zachowanie bohaterki jako strażniczki. Poza tym, oddanie w filmie jakiejś większej głębi psychologicznej jest raczej trudne, dlatego przeczytanie książki może okazać się konieczne.
Wracając do braku empatii i ślepego posłuszeństwa: dawno temu czytałem książkę Moczarskiego "Rozmowy z Katem". Jest ona zbiorem rozmów autora z osadzonym z nim w jednej celi Jurgenem Stroopem - nazistą, katem warszawskiego getta. Stroop do samej śmierci pozostaje posłuszny władzy - nawet przełożonym w więzieniu mokotowskim, a także uważa Moczarskiego za kogoś ważniejszego - jako członka narodu, który wygrał wojnę (chociaż siedzi z nim w jednej celi!). Stroop z rozbawieniem wspomina strzelanie do ludzi skaczących z okien, rozstrzelania, aresztawonia. Nie ma w związku z tym zupełnie żadnego poczucia winy, uważa Żydów za podludzi. Jednocześnie z rozczuleniem prezentuje współwięźniom zdjęcie swojej córki, z dumą opowiada o swoim synu, albo opisuje piękno ukraińkich stepów.
Mało wiarygodne psychologicznie? Ale prawdziwe.

użytkownik usunięty
zlyczlowiek

Czy mało wiarygodne? Nie, o tym właśnie pisałem pisząc o dehumanizowaniu Żydów (redukowaniu dysonansu poznawczego).
Jakiś psycholog powiedział, że jedynym wynalazkiem w historii ludzkości bardziej śmiercionośnym od broni masowego rażenia, było właśnie wykształcenie się umiejętności przedmiotowego traktowania człowieka.

Nie wiem, w których miejscach używałem "trudnych słów", ale jeśli to ma być argument w jakiś sposób polemizujący z moją wypowiedzią, to przyznaję, że aż nie wiem, co mam odpowiedzieć :)

Miałem na myśli słowa określające pewne stany psychiczne, lub np zwroty typu: "podstawowy błąd atrybucji" czy też "dysonans poznawczy". Są to słowa i zwroty ocierające się w sumie o język specjalistyczny, i mogą być nienane znacznej części forum (i nie myślę tu o wyższym, bądź niższym poziomie wykształcenia, bo podejrzewam, że tego typu zwroty są mało przydatne np. absolwentowi politechniki, i on się ich nie uczy). Po prostu nadają sztuczności wypowiedzi napisanej na ogólnym forum, która jest zazwyczaj próbą podzielenia się własnymi przemyśleniami z szerszą publicznością, i bardzo cieszę się, że od czasu do czasu pojawiają się również takie wypowiedzi, jak ta. I moja poprzednia wypowiedź absolutnie nie była atakiem. :)
Dodatkowo sam przyznaję, że metody działania zbrodniarzy nazistowskich są sprzeczne z jakimkolwiek współczesnym pojęciem moralności, czy też człowieczeństwa...

użytkownik usunięty
zlyczlowiek

Widzisz sztuczność w tym, co ma być po prostu precyzyjne. Ja psychologii nie studiuję, więc jak widać, pojęcia, których używam, są powszechnie dostępne.

Co do ostatniego zdania:
"Dodatkowo sam przyznaję, że metody działania zbrodniarzy nazistowskich są sprzeczne z jakimkolwiek współczesnym pojęciem moralności, czy też człowieczeństwa..."

To właśnie w świetle odpowiednich teorii zachowań, te "metody działania" nie są sprzeczne, a bardzo spójne. I właśnie ten brak spójności zarzucałem filmowi. Albo przynajmniej brak ukazania jakichkolwiek intencji/motywów/uzasadnień Hanny. Wyszło bardzo typowo, czyli ukazane są w filmie jakieś "ważne" wydarzenia, które są tak ważne, że aż nie starczyło miejsca na powiedzenie czegoś innego oprócz tego, że czasy były trudne.

Mój Drogi cała ta Twoja analiza jest "ok"- tyle tylko , ze zupełnie nie zastanowił Cię aspekt wojny , i jego wpływ na charakter głownej bohaterki filmu!! Wojna nosi w sobie bardzo delikatnie rzecz ujmując -pewne cechy psychopatyczne , co jak mniemam nie powinno było umknąć Twej łaskawej uwadze!! A tak sie zwyczajnie stało!! Psychiczne kalambury , a raczej twory pozostałe po wojnie , którym rezyser na powrót przydaje cech ludzkich- to moim skromnym zdaniem fenomenalna sprawa!! Jakimś cudem trzon człowieczeństwa Hanny ocalał wbrew wszystkiemu!! Twoja ignorancja w tej warstwie jest zupełnie monstrualnych rozmiarów!! Pewnie nie masz siły na faktyczne zmierzenie sie z problemem wojny - i zadawala Cie byle jaka konkluzja!! Szkoda , bo właśnie ów film dawał Ci taką szanse!!

użytkownik usunięty
betsy100

Ok!! Pozostanę jednak póki co przy swoich byle jakich konkluzjach!! Pozdrawiam!! :)

ocenił(a) film na 8

hm...chyba jednak bardziej chcesz się popisać swoją wiedza na temat psychologii niz naprawde przedstawić ciekawe wnioski

loczus_m

E tam. Przeczytał chłopak z jedną książkę, wypisał ładnie wyglądające słowa, skleił to w jedną chaotyczną całość, i myśli, że jest fajny.
Przecież ta pseudopsychologiczna wypowiedź to są bzdury :/
Jaka mała wiarygodność psychologiczna? Sprzeczność? Nie słyszał kolega o posłuszeństwie wobec autorytetu (S. Milgram)? To było ślepe posłuszeństwo, a nie żaden debilizm, czy psychoza. Redukcja dysonansu poznawczego? To było powszechne w III rzeszy. Propaganda, poparta fałszywymi badaniami pseudomedycznymi. Ale "redukcja dysonansu poznawczego" brzmi inteligentnie, więc trzeba było to gdzieś wcisnąć... Podobnie jak "dehumanizacja", chociaż to słowo ma jeszcze kilka innych znaczeń.

ocenił(a) film na 8
filmok

swoją drogą alcest pasuje do ciebie jak ulał, jakby ktoś nie wiedział to taki mądrala z książki Przygody Mikołajka

użytkownik usunięty
loczus_m

Jest też taki pisarz jak Moliere, polecam ;)

użytkownik usunięty
filmok

O posłuszeństwie wobec autorytetu pisałem i wyjaśniłem dlaczego wg mnie ten mechanizm nie miał decydującego znaczenia w zachowaniu Hanny.
Zgadzam się, że piszę chaotycznie, w kilku różnych wypowiedziach, więc nie jest to zbyt czytelne, ale dlaczego uważasz, że to "pseudopsychologiczne bzdury"? Być może tak właśnie jest, ale chciałbym wiedzieć dlaczego? Nie podajesz żadnego argumentu i nie wskazujesz błędów w moim rozumowaniu, więc póki co nie wychodzisz niestety poza poziom typowego internetowego przyszczekiwacza.
Mam jednak nadzieję, że podzielisz się jakimiś bardziej sensownymi uwagami.

a wiecie mnie się ten film nawet podobał i wcale nie uważam, żeby jej portret psychologiczny nie był w porządku. Uważam film za bardzo dobry.

więc ja to widzę tak...

zadziwiająco, bardzo często dzieci nie uczą się empatii od rodziców, tylko z książek, gdzie opisane są wielkie problemy małych zwierzątek. tam też uczą się rozróżniania uczuć. uśmiechnięty miś = zadowolony miś. dlatego właśnie czyta im się bajki...
nie wiemy nic o dzieciństwie Hanny, ale można sobie wyobrazić, że nie było usłane różami.
dlaczego w wieku 22 lat wstąpiła do ss? no cóż, pewnie była wzorowym pracownikiem fabryki i awansowała do biura, jak później w tramwajach.
można przypuszczać, iż wstyd, że nie umie czytać i pisać, spowodował że uciekła (w obu przypadkach). w tamtych czasach nie było zbyt wiele zajęć, w których umiejętność czytania i pisania nie była wymagana. praca strażnika wydawała się rozwiązaniem. również ucieczka od kochanka i względnego szczęścia, jeśli miała oznaczać ochronę integralności własnej osobowości.

zachowanie Hanny w sądzie jakoś mnie nie dziwi. człowiek, często irracjonalnie, zataja swoją małą "największą wstydliwą tajemnicę", demonizując własny obraz rzeczami, pod którymi ją chowa. ludzie zatajają romanse i siedzą za nie popełnione zabójstwa. trudno nawet taką "błahostkę" porównywać do zbrodni faszystowskich, popełnionych (?) przez kobietę, która być może nie posiadała jasnych granic moralnych, rozumienia uczuć, umiejętności rozróżniania dobra i zła; posiadała za to strach przed wszystkim, nad czym nie była w stanie zapanować, przed brakiem kontroli. przecież jej życie cały czas było zależne od tego, czy ktoś się dowie że jest analfabetką.
przytaczane przez nią argumenty "na swoją obronę" były dziecinne i naiwne, i mogłyby wskazywać np. na podświadome pomijanie ogromu zbrodni, która została popełniona, wyparcie? zauważcie, że ona ani razu nie powiedziała o śmierci ofiar, o ofiarach w ogóle. cały czas funkcjonowały jako więźniarki, nad którymi trzeba panować, żeby nie zbiegły. utrzymywać porządek. odpowiadać za nie.
a 5 koleżanek raczej miało świadomość popełnionych czynów, nie uciekały od nich i nie wypierały się, tylko broniły się w sądzie. człowiek, który posiada jakiekolwiek wyrzuty sumienia, miałby co najmniej trudności w robieniu na drutach słuchając o popełnionych przez siebie mordach... chyba że jest psychopatą. tak daleko redukcja dysonansu raczej nie działa.

płacz podczas słuchania książek - mógł wynikać z faktu edukacji emocjonalnej, właśnie poprzez czytanie książek, i to jakich książek - klasyków, o niebanalnym ładunku poznawczym. a płacz w kościele - cóż, tam zazwyczaj płaczą ludzie z ciężkim sumieniem, żalem do boga/losu, nie widzący sensu własnego istnienia...
zaś nieuzasadnione wybuchy agresji są też typowe dla ... kobiet ;p

w kwestii ocalałych z pożaru więźniarek. nie czytałam książki, ale na filmie podczas ich zeznań widoczne jest napięcie Hanny, która czeka na każde słowo. jednak pytanie, jak one ocalały, pozostaje bez odpowiedzi... każdy może się doszukać, czego akurat mu potrzeba. mi - nieustająco wiary w ludzi ;)

kto twierdzi, że brak u Hanny dysonansu poznawczego, czy też uczucia żalu za dokonane czyny, chyba nie widział zaciętości w jej twarzy, kiedy okazując hardość, ironicznie mówiła, że w więzieniu nauczyła się tylko czytać; ani rozpaczy w jej oczach, gdy Michael, kiedy nie dostał od niej usprawiedliwienia, którego sam nie mógł znaleźć, odchodził na zawsze wychodząc z widzenia; ani też nie dotrwał do momentu samobójstwa, najwidoczniejszego objawu poczucia winy i braku przebaczenia własnego i oczekiwanego (świadomie lub nie) od tych ważnych.

a słowa 'it doesn't matter what i feel. it doesn't matter what i think. the dead are still dead' równie dobrze jak co innego, mogą także boleśnie pokazywać zrozumienie przeszłości (oraz liczne mechanizmy obronne)

film nie musi, a nawet nie powinien być oczywisty. nie musi ukazywać procesu tworzenia postawy, a może pokazać urywki z życia, gdzie ciąg spójności psychologicznej nie jest uchwytny, zaś kluczowy moment zwrotny może zostać pominięty. nie musi pokazywać motywów bohaterów ani
uzasadnień ich działań, jeśli nie jest to podmiotem dla reżysera. a z mojego punktu widzenia wyraźnie nie jest.
większość wyjaśnień w tym filmie jest ukryta. myśli pozostają niewypowiedziane. oczy spuszczone. łzy nie pokazane. kroki wstrzymane. jak w życiu

nie uważam, żeby jakakolwiek interpretacja była lepsza niż inna, skoro jest miejsce na interpretację.
a spójność postaci zależy od tego, co się w nich znajdzie, odkryje, zrozumie.

to się wypisałam, pod wpływem emocji z resztą...
kto zechce pochopnie komentować, niech uwzględni proszę istnienie szyku przestawnego w języku polskim.
pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8

Mi niezdolność do empatii wydaje się bardzo wiarygodna... Ludzkie uczucia nie są zawsze tylko czarne albo tylko białe, w związku z czym nie można stwierdzić, że skoro główna bohaterka wcześniej źle postąpiła, potem nie mogła się zmienić (zwłaszcza, że zdążyło minąć sporo czasu). Moim zdaniem Hanna mogła dopiero później zdać sobie sprawę z tego, do jakiego zła się przyczyniła. Myślę, że Hanna bardzo dojrzała emocjonalnie i zdała sobie sprawę z tego, że ludzi nie można tak po prostu zabijać, że każdy ma uczucia i obecność każdej istoty na ziemi musi mieć jakiś sens. Może dlatego właśnie zaczęły ją wzruszać takie proste rzeczy jak śpiew chóru czy czytanie książki przez chłopca. Niewykluczone też, że zaczęły powracać złe wspomnienia... Jestem przekonana, że zmiana zachowania głównej bohaterki to nie tylko fantastyka psychologiczna, ale wręcz coś naturalnego, co prędzej czy później musiało nastąpić. Ale to tylko moje skromne zdanie. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9

Weście się wszyscy ogarnijcie!!! To jest tylko FILM i chyba słyszeliście o czymś takim, jak fikcja literacka czy filmowa. Co prawda reżyser nie jest ani niemcem, ani Polakiem czy żydem to gówno może wiedzieć o sytuacji ludzi w obozach podczas wojny. Weźcie się odczepcie od Hanny, bo taką sobie ją wymyślił reżyser i robił to pod publikę, a nie żeby rozbudowywać wątek psychologiczny.
Weź się lepiej Alcest za bardziej skomplikowaną psychikę Arnolda S. w różnych filmach, kiedy to potrafi zabić 50 ludzi na raz a po chwili w miłosnym uniesieniu całuje się z kobietami i jest najzwyklejszym, zdrowym psychicznie obywatelem USA.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones