Co za dramat, film o lekkim zabarwieniu pedofilskim, opowiadający losy nazistki w powojennej rzeczywistości. Brakowało mi tylko dwóch wątków - aborcji dokonanej przez główną bohaterkę i udziału Polaków w terminacji żydów. Wtedy "dzieło" spełniałoby wszystkie standardy poprawności politycznej i Oskarów nie byłoby pięć, tylko piętnaście. Doczekać się nie mogę kolejnej epopei w której SS mani zmuszani i podpuszczani przez Polaków, ze łzami w oczach pędzą żydów do gazu, bo w sumie oni tego nie chcą, tylko Furher kazał no i tendencja taka jest, no i gdzie oni wszyscy się pomieszczą? Oskar i zachwyt lewicowo liberalnej publiczności zgniłego zachodu murowany (Ziew i rzyg)