Zgadzam się z astrayheart. Film pociągał bardzo wiele (zbyt wiele...) wątków, zamiast skupić się na jednym, głównym. Tak jakby reżyser miał tak wiele pomysłów, że nie umiał się na żadną konkretną koncepcję zdecydować, więc wrzucił w film wszystko, co się dało. Od kiczu po sztukę wysoką, od sacrum do profanum, od Hiszpanii po GB. Średni.