Po krótkiej przerwie wracam do oglądania słusznego kina. "Libido" to wczesne giallo Ernesto Gastaldi i Vittorio Salerno, zrealizowane mniej więcej w tym samym czasie co "Blood and Black Lace" (1964) Mario Bavy. Christian (Giancarlo Giannini w debiutanckiej roli) powraca do nadmorskiej rezydencji jego ojca, z którą wiążą się traumatyczne wspomnienia młodzieńca. Towarzyszy mu jego narzeczona oraz para przyjaciół (Paul i urocza blondynka Brigitte). Jako dziecko Christian widział jak jego ojciec zamordował kobietę w pokoju wypełnionym lustrami, a potem rzucił się z klifu. Gdy po latach Christian powraca do domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy...
Dość zapomniane freudowskie czarno-białe giallo z małą obsadą (zaledwie czwórka aktorów). Dobry i logiczny scenariusz, który pozwala na grę domysłów oraz fajna blondyneczka Mara Meryl, która tańczy w bieliźnie i opala się w kocim bikini. "Libido" (1965) został nakręcony zaledwie w ciągu 18 dni.
Sceny w pokoju luster najbardziej zapadają w pamięć.
Kolejny seans po latach. Uwielbiam to wczesne i nieco zapomniane włoskie giallo. Psychoseksualna atmosfera, mała i solidna obsada, sporo suspensu, świetne zakończenie. Plus wspaniałe kocie bikini Brigitte (Macha Meryl) oraz nawiązująca do francuskiego kina Nowej Fali scena, w której Christian bawi się w samochodzie i poza nim pistoletem. Intryga powiązana z pokojem luster. Cztery osoby. Jeden spadek.