Nie wiem, czy jestem zbyt pijany by oceniać, czy po prostu to jest niezła i lekka komedia. Niby większość motywów przerobiona, cliché i w ogóle... Ale obecność Artiego robi z tego filmu coś zupełnie innego. Jeśli ktoś ogląda i lubi programy Howarda Sterna to pewnie wie o co chodzi. Artie jest po prostu sobą, prawie nie musi grać.
Film jest kozacki na nocki z piwem. Nie wiem czy da się przy takiej ilości piwa czytać napisy, bo sam nie miałem, to nie czytałem, ale napewno warto obejrzeć, jeśli ten typ komedii wam podchodzi.