Film ma tutaj bardzo niską w porównaniu do standardu filmwebu średnią, ale też nie widziało go za wiele osób. Ja akurat zainteresowałem się nim przeglądając premiery dvd na jakimś innym serwisie i tak trochę naczekał się, ale dziś obejrzałem. Chciałem coś lekkiego na wieczór i trudno ten film takim nazwać. Na pewno też nie jest to horror, chociaż ma w sobie taką aurę grozy - większa tu zasługa reżyserii, zdjęciom, muzyce. Wszystko to buduje całkiem dobry nastrój. Mimo wszystko ogólnie wrażenie pozostaje takie nie do końca sprecyzowane. Atutem filmu jest na pewno scenariusz, bo to on tutaj jest najważniejszy i na pewno sam pomysł na film ma intrygujący. Lubię niedopowiedzenia, ale trochę jednak rozczarowałem się, oczekując, że ta opowieść do czegoś zmierza. Nie chciałbym jednak wnikać w szczegóły zdradzające cokolwiek, gdyż jednak zachęcam do zapoznania się z filmem. Wspomniany jego nastrój to duży plus. Myślę, że niekoniecznie w tym gatunku, ale reżyser ma przyszłość. Przypomina mi się historia z Refnem, który również z filmu na film się rozkręcał, a na początku również nie był do końca dobrze przyjmowany. Ja z uwagą będę śledził karierę Wheatleya. Niektóre sceny stworzył naprawdę dobrze i niezależnie od ich sensu potrafił nadać im odpowiednie napięcie. Poza tym wizualnie "Kill list" sprawdza się świetnie i to - paradoksalnie - tak w scenach dynamicznych, niepozbawionych przemocy, jak i w dialogach, których słucha się z równym napięciem.