Co oglądamy przez większość filmu? Bohater pociąga z gwinta, a następnie je jakąś potrawę. A później? Znów sobie popija i znów coś spożywa. W końcu, idzie sobie w diabły, ale nawet wtedy ten okropny film się nie kończy.
Alfred Hitchcock powiedział kiedyś: "Film to życie, z którego wymazano plamy nudy". "Liverpool" jest całkowitym zaprzeczeniem jego słów. Szkoda, że reżyser jednak nie pokazał nam tej panienki tańczącej na rurze. Może wówczas w jego filmie znalazłaby się choć jedna ciekawa scena. A że taniec na rurze może być interesujący, przekonać można się choćby tu:
http://www.youtube.com/watch?v=1_RZAGnFcI4
Rozczarowałem się - kliknąłem ten link spodziewając się jakiejś profesjonalnej tancerki a dostałem Kate Moss - która nie powiem wizualnie naprawdę robi robotę ale nie ma za dużo wspólnego z tańcem na rurze. Trochę nuda.
jakbyś znał się na kinie pewnie inaczej byś napisał, ale niestety twoja znajomość filmów opiera się na opiniach z filmwebu i mimo że tyle już obejrzałeś filmów nie jesteś w stanie oddzielić dobrych od złych. Aż mi przykro, że ktoś mimo tyle poświęconego czasu nie jest w stanie się rozwinąć. Nie stój w miejscu.
To że jest ostro zaniżony na filmwebie nie oznacza, że nie jest to dobry film, to oznacza że filmweb przejęła gimbaza z papkowym gustem.
Najlepsi krtycy filmowi ocenili go na 100% do obejrzenia i 7.7/10
http://www.rottentomatoes.com/m/1217842-liverpool/