PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99}
7,4 53 435
ocen
7,4 10 1 53435
6,3 13
ocen krytyków
Lolita
powrót do forum filmu Lolita

Na wstępie chcę od razu zawiadomić, że mój wpis będzie oceną Lolity pod kątem ekranizacji, więc będą spojlery nie tylko z filmu, ale i z książki.

Film nie jest zły. Jest właściwie dosyć wierną ekranizacją.
Sam początek jest dosyć szybki. Wiem że w książce wstęp jest przydługawy, ale jest to zasadne, poznajemy wtedy bohatera dokładniej, a film lwią część tego pomija, ograniczając się do przedstawienia widzowi w telegraficznym skrócie najważniejsze fakty, że bohater traci w młodości miłość swojego życia, a potem szuka jej w innej, z powodu pewnych splotów wydarzeń, trafia do domostwa Pani Haze i bach, poznaje jej małoletnią córkę, którą z miejsca jest oczarowany.
Takie okrojenie pozbawiło wielu aspektów.
Jeremy Irons w tej roli jest po prostu idealny z tym wzrokiem zbitego, smutnego psa. Te spojrzenia jakimi obdarza Lolitę, są takie prawdziwe i naturalne. Zdecydowanie najmocniejszy punkt tego filmu.
Dominque Swain jest zdecydowanie za "stara" do tej roli i książkowy Humbert już by się na nią nie połasił. Przeszkadza mi to w odbiorze filmu, bo nie widzę pedofila, który obraca niespełna 12 letnią dziewczynkę, a "zwykłego" zboczka, który szturcha sobie młodą prawie pełnoletnią dziewczynę, co już umówmy się, ale jest czymś mniej niemoralnym. Choć twarz aktorki jeszcze jest dziecinna, to ciało już zdecydowanie ma bardziej kobiece, zresztą co się dziwić skoro Swain miała wtedy 17 lat. Mimo że szczuplutka, to widać już zaokrąglone biodra i generalnie figurę kobiecą, a jak w książce było wspominane, Lolita miała figurę jeszcze chłopięcą. Nie wspominam już o wzroście, bo 147 cm w jednej skarpetce, to tu na bank nie ma. Dla ciekawostki napisze że w filmie Bękart z Karoliny o podobnej tematyce, tyle że uchwycona od tej brutalniejszej i paskudniejszej strony, główna bohaterka, która jest 12 letnią dziewczynką, jest grana przez aktorkę w tym samym wieku i to widać. To tak w kwestii "dania się". Po prostu wypada to karykaturalnie, niewiarygodnie, nieprzekonywująco. Wystarczy popatrzeć na scenę w obozie gdzie roi się od dziewczynek w wieku Lolity. I widz ma uwierzyć, że Lo ma 12 lat?
Pod kątem charakterologicznym, nie mogę powiedzieć że Lolita jest źle zagrana. Jest dobrze, ale nie zachwyca, brakuje pewnej hmm głębi...
I to jest dla mnie główny problem tego filmu. Jak na początku napisałam, film bardzo wiernie odwzorowuje wydarzenia z książki. Jednakże, brakuje mi w nim pewnej płynności. Podczas seansu odnoszę wrażenie, że reżyser przeskakuje od sceny do sceny, przenosząc sytuacje z kart książki na ekran. Ujęłabym to w ten sposób, że bardziej wygląda to jak streszczenie. Kolejną kwestią jest to, że zabrakło mi tu owej wspominanej, głębi. Brakuję mi tu przede wszystkim więcej przemyśleń Humberta, które w książce przecież były rzeczą bardzo istotną, dzięki, której wiemy co siedzi w głowie bohatera. Tutaj reżyser ograniczył się tylko do tych najważniejszych przemyśleń. Choć jak pisałam, Jeremy Irons ze swojej roli wywiązuje się świetnie, to niestety, ale znając książkę, widzę jak Humbert jest spłaszczony i ułagodzony. Jego ciemna strona nie jest tak wyeksponowana. W ekranizacji nie ma jego fascynacji innymi nimfetkami, nie ma jego plugawych myśli odnośnie Dolores, kiedy myślał o tym, by podawać jej środki nasenne (i to zrobił), czy o wykorzystywaniu dzieci i wnucząt, które by z nią spłodził, bądź wreszcie o pozbyciu się "nieznośnej nastolatki" gdy już wejdzie w wiek nieatrakcyjny dla wielbiciela dopiero co dojrzewających dziewczynek. Humbert w książce przez jej lwią część budzi po prostu odrazę i niechęć, dopiero na sam koniec robi mi się go bardzo żal, gdy uświadamia sobie że kocha Lolitę, nawet wtedy gdy liczy już sobie 17 lat, jest w ciąży i jest ledwo cieniem tej jego Lo. Sama Lolita też nie wzbudza we mnie takiej gamy emocji. Tam z początku jest słodką i niewinną dziewczynką, potem robi się irytująca i wyuzdana, a na potem jest jej żal, bo wychodzi z niej zagubione, nieszczęśliwie i samotne dziecko.

Po kątem wizualnym film mi się podoba, ma dobry klimat, atmosferę takiej senności. Muzyka Morricone jak zawsze świetnie oddaje atmosferę.
Momentami ma paskudne cięcia. Charlotta oprowadza Humberta po domu i nagle się teleportują do innego pomieszczenia. Humbert wchodzi do łazienki, zamyka drzwi ubrany w garnitur, a po pół sekundy już jest w piżamie. Ale to już czepialstwo.

Podsumowując uważam że ekranizacja Lyne'a jest dobra, widać że reżyser mocno trzyma się pierwowzoru, jednakże w mojej ocenie zbytnio skupia się na przenoszeniu poszczególnych scen, cytatów i detali, a gdzieś tam zagubił to co najważniejsze, czyli treść, tą głębie, złożoność bohaterów, ten dramatyzm i emocje, które wylewają się z książki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones