Cała fabuła to w sumie opowieść o człowieku, który ma mało pieniędzy. Wykonuje stand up i na jego potrzeby opowiada prywatne rzeczy związane z przyjaciółką, która wierzy, że ma kontakt z kosmitami. Potem bohater zgadza się zostać dawcą spermy dla koleżanki, żeby mogła zajść w ciążę. Ma psa, któremu nie może zmienić imienia przez przejęzyczenie, bo to kosztuje. W restauracji zamawia tylko zupę warzywną. I tak to leci, swoim tempem, raczej wolnym i niespecjalnie ekscytującym.
Wszystko ogólnie idzie w stronę opowieści o człowieku, który zmienia swoje życie w wieku 40 lat. Przestaje się trzymać starych pomysłów i ryzykuje, odkrywając w sobie nowe talenty, a stare wykorzystując inaczej. I w sumie jest to miłe, tylko też obojętne. Na dodatek są obecne tutaj elementy low-fantasy w stylu K-PAX, wspomniana dziewczyna chyba faktycznie coś miała wspólnego z innymi światami... Ogólnie no, pomysły były, tylko widz nie bardzo wie, co z nimi zrobić po seansie. I nie zależy mu, by nad tym posiedzieć.
PS. To chyba film z 2021 roku, ale niech będzie. Obejrzałem przez pomyłkę, w dobrej wierze.