PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=721550}
7,3 132
oceny
7,3 10 1 132

Lost Soul: The Doomed Journey of Richard Stanley's Island of Dr. Moreau
powrót do forum filmu Lost Soul: The Doomed Journey of Richard Stanley's Island of Dr. Moreau

Stanley's Island

ocenił(a) film na 8

O powstawaniu "Wyspy dr. Moreau" z 1996 roku. Duża część dokumentu poświęcona została etapowi preprodukcji, dzięki czemu widz może wyrobić sobie pewne wyobrażenie na temat tego, jak ów film wyglądać mógłby, gdyby rzeczy nie pobiegły złym torem. Pierwotnie bowiem, za kamera stanąć miał Richard Stanley, twórca błyskotliwych "Hardware" i "Dust Devil". Problem w tym, że Stanley był twórcą spoza hollywoodzkiego układu, nie znał reguł gry obowiązujących w biznesie, nie miał też doświadczenia przy skomplikowanych logistycznie produkcjach za grube miliony. Cała sprawa zaczyna się komplikować, gdy na horyzoncie pojawiają się nazwiska Vala Kilmera i Marlona Brando, wielkoformatowych gwiazd o rozbuchanym ego. Podobnych historii znamy bez liku: trzęsący portkami ze strachu o swoje pieniądze producenci, megalomańskie gwiazdy, popadający w coraz większą frustrację reżyser i nieprzychylne siły natury na dobitkę. A kiedy na scenę wkracza zaprawiony w bojach John Frankenheimer, wtedy dopiero robi się ciekawie. Absurd goni absurd, zgrywający primadonnę Kilmer, Brando sabotujący na każdym kroku przedsięwzięcie, idiotyczne żądania, zmiany w scenariuszu. Anegdoty z planu są wprost bezcenne, zwłaszcza te dotyczące Brando, który ewidentnie kpi sobie ze wszystkiego i wszystkich. Na koniec zaś niespodziewanie powraca sam Stanley, by... pobawić się w statystę. Chaos i obłęd, których nie powstydziłby się sam Coppola ze swym "Czasem apokalipsy". "Lost Soul: The Doomed Journey of Richard Stanley's Island of Dr. Moreau" to frapujący obraz filmowego piekła, wart uwagi w stopniu nie mniejszym aniżeli - żeby zanadto daleko nie szukać - "Jodorowsky's Dune".

ocenił(a) film na 8
Caligula

+ był jeszcze ten "najmniejszy człowiek świata", historyjki z nim to wisienka. Szkoda też Fairuzy, u która widać, że chciała jakoś pomóc, ale nie mogła nic poradzić.

ocenił(a) film na 8
Picu

Brando plus karzeł: duet marzeń. A Fairuza, cóż, z pewnością miała dobre chęci, choć po jej wypowiedziach ciężko oprzeć się wrażeniu, że to trochę taka egzaltowana "artystka" typu: bratnie dusze, spacery boso po rosie i jeszcze kwiaty we włosach. Określony typ człowieka, który potrafi być bardzo chwiejny.

ocenił(a) film na 8
Caligula

Wydaje mi się, że Stanley miał pewną wizję, ale też nie aż tak konkretną i nie przygotował się tak dobrze jak chociażby Jodorowsky do Diuny. A może to tylko tak reżyser filmu słabo pokazał, ale prócz tych koncepcyjnych artów bardziej reklamowych, które kłóciły się zresztą z wizją dżungli, no to nie było mowy o konkretnym przebiegu fabuły czy danych scenach. W porównaniu z dokumentami takimi jak wspomniana przez ciebie "Diuna" Jodorowskiego czy "Lost in La Mancha", to w tych filmach o wiele dokładniej opisano wizję reżysera i pomysły z preprodukcji.

--- Ogólnie dokumentalista kręcący ten film ("Lost Soul") w sumie kiepską robotę wykonał, bo i o Stanleyu niedokładnie opowiedział, ale też przede wszystkim skupił się na złym wątku, o wiele ciekawsze było samo kręcenie filmu z Frankenheimerem, a nie to, jakie niewykorzystane pomysły Stanleya nie trafiły ostatecznie na ekran. Dwa razy dłuższy mógłby być ten fragment o realizacji zdjęć. Ani słowem o Thewlisie nie wspomniano, a on przecież główną rolę gra... Szkoda, że nie przekonano Kilmera czy właśnie Thewlisa do wypowiedzi, ale i tak myślę, że najciekawsze rzeczy właśnie działy się nie w trakcie preprodukcji, ale już przy samej produkcji filmu, nawet statyści ci tam niesamowite info z tymi pokojami i imprezami dawali. A tam na drugim planie grali przecież tacy znani ludzie jak Dacascos i Perlman, też szkoda, że zupełnie ich pominięto. No i jak ponad pół roku trwały zdjęcia, to naprawdę szkoda, że z 15 minut dłużej nie dano na temat kręcenia. Marlon Brando mistrz absolutny, najlepszy poliglota i spec od rafy koralowej. Też moim zdaniem finalnie film ("Wyspa doktora...") nie wyszedł taki zły i ogromną klapą finansową się nie okazał. Naprawdę warto obejrzeć zarówno sam film jak i ten dokument.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones