Póki Nicole była upadłym aniołkiem stróżem - przyjemnie się oglądało, potem jak dla mnie za
bardzo się dłużył, w dużej części przez typowe dla amerykanów wstawki o bogu, pretensje bliskich,
którzy szukali winnego nie tam gdzie trzeba, oraz zbyt długie (choć dobrze zagrane) sceny zmagania
się z trzeźwością.
Końcówka niestety bardzo słaba... "nie mogłem dłużej kłamać" ? Serio ? Bo nie można było się
leczyć na wolności, nie pogrążając i zawodząc swoich kolegów z linii, nie marnując pieniędzy
podatników i swojego czasu na więzienie? I to ma być dobry morał?
Mimo to, film był dobry, chyba pierwszy z Denzelem Washingtonem o którym mówię "dobry', jakoś
typa nie trawię i ten film tego nie zmienia :/
Ostatni kwadrans zdecydowanie zmienia ocenę z 7 na 6 i jest amerykański aż do bólu. Szkoda, bo można było wyjść z tego zupełnie inaczej i co ważniejsze - bardziej realistycznie.