Spojler. Według mnie końcówka zdecydowanie obniża ocenę tego filmu. Cóż, może gdyby nie
powstało to w Holiłudzie, może gdyby piloci z 11 września nie byli w USA nieskazitelnymi
bohaterami świata...
Film zajebisty do czasu przesłuchania. Dużo ciekawsze byloby, gdyby jednak zwalił Denzel wszystko
na tę jego kochankę, a potem, np. zapił się na śmierć, po wcześniejszym mierzeniu się z mitem
amerykańskiego bohatera mediów. Ale cóż, końcówka sztampowa, "amerykańska", żewna,
kiczowata. Może jeszcze powinien w tym więzieniu wyszkolić super-pilota, moralnie niewątpliwego
bohatera Ameryki, który ocali cały NY i inne metropolie...byłoby jeszcze piękniej.
Mimo to, 3/4 filmu bardzo dobre, świetnie pokazane studium alkoholizmu - brawo.