Słynny katolicki dziennikarz Vittorio Messori na łamach “Corriere della Sera” ostro krytykuje kościelnych entuzjastów “Lourdes”. Według niego film jest z gruntu ateistyczny. To tyle i az tyle... dzieło lewackich band i masonów...
Może jakieś konkrety?
Jedyny wątek masoński jaki zauważyłem to słowa jednej z tych babek- łowczyń cudów, że "jeśli nie Bóg sprawił ten cud to znaczy, że był to...".
Z sakro-biznesem obchodzi się łagodnie (jeden sklep przez cały film), ksiądz gada nawet do rzeczy. Ogólna kondycja katolicyzmu na Zachodzie nie jest najlepsza i to w filmie też widać, ale bez złośliwego przejaskrawienia.