Obejżałem może z 30 minut i za każdym razem kiedy miała być "wielka" karta, o prawdopodobieństwu wystąpienia na prawdę malutkim i była akurat ta karta to mi ręce opadały. Całkowicie zwątpiłem wtedy jak krupier się pomylił w rozdawaniu, musiał wyłożyć jeszcze jednego (innego) rivera i akurat była ta karta co (nie)trzeba. Może rok temu inaczej bym podchodził do tego filmu, ale teraz, jak już trochę gram w texas hold'em jest to dla mnie wielka porażka. Może jeszcze jutro spróbuję dokończyć, ale na razie sobie daruję.
No i obejrzałem do końca. Dzięki akcji z Chico w finale (nie dostał wygrywającej 8 w riverze podniosłem ocenę z 4 do 6. Ogólnie, za bardzo nierealny poker i mdły wątek miłosny sprawiły, że reżyser nie wykorzystał potencjału i powstał kolejny średniaczek do jednorazowego oglądnięcia.
Bardzo..bardzo średni.
Ogólnie dla mnie 5/10. Dałbym niżej bo przez pierwsze półtorej godziny film jest nudny jak flaki z olejem.
Dopiero od tych mistrzostw zrobiło się nieco ciekawiej, ale i tak nie polecam, no chyba że już naprawdę nie ma się nic innego do roboty ;)
Pzdr.