Spokojna, niespieszna narracja. Aż powolna. Sceny przy grabieniu ziemi, milczących ośmiu mężczyzn w ciasnej salce. Ktoś przychodzi do lekarza. Słońce za chmurami. A wokół walka o władzę, terror, zabijanie. I trzeba odpowiedzieć na pytanie - zostać czy uciec? Jeden z braci mówi - "nie po to zostałem mnichem by zginąć". Inny - "on (Bóg) do mnie nic nie mówi". Po co więc są ci Ludzie Boga? Dla Boga który milczy? A może dla ludzi, których leczą, których wspierają, ale którzy wierzą zupełnie w innego Boga? Niektórzy mówią, to nie wasz kraj - uciekajcie stąd. Czy warto więc wierzyć w miłość, skoro rządzi nienawiść, także religijna? Co robić? Wiele pytań na które trzeba odpowiedzieć zanim zanurzy się w mgłę. widz też sobie odpowiada. Bo obojętność jest najgorsza. Także dla widza.