Po pierwszym obejrzeniu czułam nie dosyt, ale nie mogłam określić jakiego on jest typu. Po kolejnym seansie oświeciło mnie... ale zaczną może od początku.

Wpierw byłam w kinie na "Lustrach" (reż. Alexandre Aja) i film urzekła mnie nie tylko poetyckim scenami grozy, lecz również dobrymi portretami psychologicznymi. Później sięgnęłam po koreański pierwowzór i jak już pisałam, nie przekonał mnie. Dlaczego?

Bo jak dla mnie jest to kryminał połączony z horrorem. Nie można idąc na niego nastawić się stricte na sceny grozy, bo się rozczarujecie. Co prawda są one dość przemyślane, ale film nie jest wyłącznie na nie nastawiony. Dlatego część opinii jest negatywna, gdyż niektórzy widzowie uważają że produkcja jest nudna) - a ona jest interesująca, tylko znaczna część fabuły przeznaczona jest na rozwiązanie zagadki: kto jest morderca?

Jeśli chodzi o moją opinię, to jednak w rozgrywce "Lustro" (reż. Seong-ho Kim) vs. "Lustra" (reż. Alexandre Aja)wygrywa hollywoodzka wersja. Co tu dużo pisać - bardziej do mnie przemówiła. Bo w przypadku wersji amerykańskiej mamy doskonale i przejmująco przedstawiony dramat głównego bohatera, a w wersji koreańskiej odtwórca pierwszoplanowej roli (Ji-tae Yu) niestety nie przekonał mnie.