podobał mi się, bardzo. I jakoś tak przypomina mi trochę "Marzyciela" z Johnnym Deppem - też piękna muzyka, też bohaterem jest artysa, chociaż w innej dziedzinie, oraz konieczność dokonania wyboru pomiędzy doczesnym życiem, a tym czymś nowym, co stanęło na drodze...