Raczej żałosne niż romantyczne - po obejrzeniu filmu zastanawiam się co jeszcze można wymyślić w temacie komedii romantycznej. Chyba już nic bo ten film przeszedł wszystko. Fabuła jest tak napchana banałami, które krążą wokół osi kretyńskiej (moim zdaniem) historyjki, że wszystko co za moment ukarze się na ekranie wyprzedzająco wydaje się żałosne. Jedyny moment , który mi się podoba w tym filmie (chociaż jest sentymentalny i szalenie naiwny) to piosenka o miłości zaśpiewana przy stole na kilkanaście głosów (cośtam "modliłam się .....")