pogodzić się z przegraną Julianne. Może to przez wzgląd na ,moją sympatię do odtwórczyni głównej roli. Walczyła o miłość, mężczyznę swojego życia, najlepszego przyjaciela. Cała ich przeszłość wskazywała na to,że będą razem. W momencie gdy ona wyznaje mu miłość - on goni za (moim zdaniem) głupiutką narzeczoną. Końcówka filmu to kompletna klapa :)
Tak został zrobiony i już. Jest całkiem fajny, dobrze się ogląda pomimo ,ze Diaz miała tu rolę takiej dziewczynki ;-) Osobiście uważam,ze jak na dorosłą, dojrzałą kobiete nie wypada takie zachowanie. Aczkolwiek niektorzy panowie takie też lubią, nie wiedziec dlaczego :)
Też mi przykro, że tak to się zakończyło. Ale być może właśnie dlatego lubię ten film. Kiedy pierwszy raz go oglądałam, byłam przekonana, że będzie happy end, jak to w komediach romantycznych. A tu niespodzianka!
Gdy oglądałam to kiedyś, też było mi żal Jules.
Obejrzałam ponownie teraz i widzę to zupełnie inaczej. Jules jest wredną, podstępną żmiją. Najpierw dała kosza facetowi, a gdy ten w końcu kogoś poznał, zachowała się jak pies ogrodnika i chciała rozwalić jego związek. Kimmy jej ufała, polubiła ją i chciała traktowac jak siostrę, a Jules podstępnie doprowadzała ich do kłótni itd. Jules wcale nie walczyła o swoją miłość. Ona miała głęboko gdzieś Michaela. Przypomniała sobie o nim dopiero gdy do niej zadzwonił.
Postaw się na miejscu takiej narzeczonej, wyobraź sobie że Twój facet ma jakąs przyjaciółkę od dawna, z którą był kiedyś w związku, ale ona go rzuciła. I nagle ona postanawia go odzyskać, wykorzystuje Twoje dobre serce i intrygami chce doprowadzić do tego by Cię rzucił.
Zgadzam sie w 100% !!!
Gdy oglądałam film wiele lat temu to chciałam by główna bohaterka osiągnęła swój cel ..no bo to w końcu główna bohaterka ,musi być szczęśliwa .
Po latach oglądając film ponownie mam zupełnie inne odczucia .
Brak mi słów na zachowanie Julianne .. miała Michaela obok przez tyle lat ,długo o nią zabiegał a ona miała go gdzieś dała mu kosza ..rozumiem ,że gdy dowiedziała się o jego ślubie to poczuła sie zazdrosna ,uświadomiła sobie,że zawsze go kochała i postanowiiła zawalczyć o swoją miłość .Takie rzeczy sie zdarzają. Człowiek z natury docenia coś dopiero jak to straci .Mówią,że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone ale moim zdaniem gdyby go kochała nie próbowała by mu zaszkodzić pisząc do jego szefa (było cos takiego ) tylko chciałaby dla niego jak najlepiej .Uważam,ze bardziej przemawiała przez nią rywalizacja i chęć bycia lepszą .Jules grała bardzo nieczysto ,chciała podstępem rozwalić związek Michaela . Było mi strasznie szkoda Kimmy bo moze była troche irytująca ale naprawdę zaufała Julianne a ta robiła wszystko by pogrążyć ją w oczach narzeczonego . Fałszywa przyjaciółka . Od takich ludzi jak najdalej.
właśnie dlatego ten film ma u mnie 10, bo jest zaskakujący i cudowny. najlepsza komedia romantyczna ever. :)