PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1249}

Mój kuzyn Vinny

My Cousin Vinny
7,3 10 803
oceny
7,3 10 1 10803
7,3 7
ocen krytyków
Mój kuzyn Vinny
powrót do forum filmu Mój kuzyn Vinny

Bez rewelacji...

ocenił(a) film na 8

Ale uśmiałem się zdrowo, nie przeczę. Ósemeczka z pewnością się należy. Nie wiem tylko za co Oskar dla Marisy Tomei. Oczywiście za jej grę zasłużyła na oklaski, ale żeby zaraz Oskar?

ocenił(a) film na 9
Sqrchybyk

A powiedz komu jak nie jej należał się w 1992 roku Oscar???Zagrała naprawde dobrze.

ocenił(a) film na 8
Filowiec

Należał się bardziej Vanessie Redgrave za rolę w "Howards End", ale to oczywiście tylko moja opinia. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
Sqrchybyk

tak to była naprawdę niezła rola Redgrave, ale posiada ona kilka jeszcze lepszych ról (za wspaniałą kreację w filmie "Julia" dostała już wcześniej oskara). Ogólnie rywalizacja o oskara dla najlepszej aktorki drugoplanowej w 1992 roku stała na bardzo średnim poziomie (chociaż wśród nominowanych była również Judy Davis). Nie będę obiektywny bo Marisa to moja ulubiona aktorka ale i tak uważam że komediowe role zasługują na większą uwagę i fajnie że dostała tego oskara bo była to bardzo dobra rola, a tak ogólnie to całe te amerykańskie oskary już od dłuższego czasu kieruję się dziwnymi zasadami i wiele werdyktów można uznać za kontrowersyjne, jednak ciągnie sie za nimi bogata i piękna historia, jednak na ten czas są dla mnie nic nie warte, a napewno nie są żadnym wyznacznikiem że ten film był lepszy od tego itd. No bo jak można uznać film Władca pierścieni powrót króla (który jest przyzwoitym filmem ale bez przesady) za najlepszy film roku, ja to traktuje jako wyłącznie nagrody amerykańskie (i chyba tak należy) bez względu na to jakim prestiżem się cieszą.

ocenił(a) film na 10
Mejwen

Od czasu obejrzenia tego filmu uwielbiam Marisę =) Co do oskara, powiem tak: gdy ktos ze znajomych przyniósł ten film ładnych parę lat temu, myślałem (sądząc po tytule), że będzie to jakiś szajs. Nic nie wiedziałem ani o filmie, ani o Marisie Tomei.

No a potem juz tylko wpatrywałem się w Marisę i nie mogłem oderwać oczu =) Tak więc według mnie, oskar w pełni zasłużony.

ocenił(a) film na 5
Slimak_6

Właśnie gdzieś przecytałem że jest to jedyny film w historii oskarów który miał tylko jedną nominację do tej nagrody i wygrał ją (Marisa Tomei - drugoplanowa rola kobieca).

ocenił(a) film na 8
Mejwen

Bzdura. Takie np. Wall Street, Misery czy Przerwana lekcja muzyki też miały po jednej nominacji i wygrały - odpowiednio w kategoriach najlepszy aktor (1987), najlepsza aktorka (1990) i najlepsza aktorka drugoplanowa (1999). Ja słyszałem co innego: jest to jedyny film, który Oskara zdobył bez żadnego wsparcia marketingowego, tzn. bez reklamy. Producenci po prostu zgłosili go do nominacji i... zapomnieli o nim. Pewnie uznali, że nie ma szans... I IMO mieć nie powinien.

ocenił(a) film na 5
Sqrchybyk

Tak masz rację, przeczytałem to w jakimś artykule przedoskarowym na onecie i rzeczywiście chodziło o kampanie reklamowe, marketing, promocje itd; nawet bardzo dobrze wiedziałem że jest więcej takich przypadków, po prostu zapomniałem. Oskar dla Tomei też nie zasłużony (zresztą to nic nowego przy wręczaniu tych nagród), ale i tak sie cieszę że go dostała... Chociaż ja to tłumaczę tak że oskarowe jury miało dosć anemicznych, powielanych w pewnym sensie ról i postawiło na świeżą krew, jakiś objaw oryginalności (jeśli miał to być objaw oryginalnego werdyktu to zdecydowanie przesadzono), jednak rzeczywiście nie była to "wielka" epicka, oskarowa rola (co nie znaczy że była zła); tak właśnie było w przypadku innych aktorek nominowanych za drugi plan, zagrały świetnie, oskarowo u wielkich reżyserów takich jak Malle (jeden z moich ulubionych zresztą) czy Allen. Chociaż nie miałem jeszcze okazji obejrzenia filmu "Niezwykły kwiecień" Newella z Joan Plowright. Ja bym jednak dał oskara Judy Davis, bo to jednak też nie była typowa rola pod oskara a jednak znakomita, świeża i też na swój sposób oryginalna więc tym bardziej jest dla mnie nie zrozumiały oskar dla Marisy. A z drugiej strony jest taka stara zasada często stosowana od Cannes, przez Wenecję, aż po Stany, że bez kontrowersyjnych werdyktów nie było by o czym dyskutować i festiwale stały by sie nudne i wybielone; trochę to brutalne i niesprawiedliwe, ale tak jest... dzięki za sprostowanie

ocenił(a) film na 8
Mejwen

Dziwne... Obejrzałęm drugi raz i zaczęła mnie Marisa przekonywać... Oskara wciąż uważam za danego na wyrost, ale już nie za "epicką" pomyłkę. Ot, zwykła pomyłka ;-)

Sqrchybyk

Mi się podobała. Moim zdaniem Tomei naprawdę tego Oscara zdobyła, a ta cała legenda o tym, że Jack Palance odczytując nazwisko zwycięzcy niedowidział i palnął pierwsze, które przyszło mu do głowy, jest wyssana z palca. W 1993 roku nie było jeszcze nagród SAG, Critics' Choice Awards, a więc jedynym prognostykiem Oscarów w kategoriach aktorskich były Globy. Globa dostała Joan Plowright za rolę w "Czarownym kwietniu" i teoretycznie to ona była faworytką. Niemniej w owej "legendzie" tą, która zostałą przez Tomei okradziona jest Vanessa Redgrave. Nie wiadomo za bardzo, dlaczego akurat ona. Redgrave miała już wtedy Oscara, po którym palnęła słynne przemówienie, w którym atakowała Izrael, przemówienie, które spotkało się z krytyką jeszcze w trakcie gali, na której ją nagrodzono. Podejrzewam, że zniechęciła tym do siebie Akademię do końca swoich dni - nie dlatego, że zaatakowała AKURAT Izrael, tylko po prostu dlatego, że dopuściła się na gali politycznego agitowania, a tego akademicy nie lubią.
Poza Tomei nominowane były wyłącznie Brytyjki (Redgrave, Plowright, Miranda Richardson) i Australijka (Judy Davis), a taki układ może faworyzować Amerykankę, czego dowiodło na przykład o kilka lat późniejsze zwycięstwo Helen Hunt z Kate Winslet, Judi Dench, Heleną Bonham-Carter i Julie Christie. Jeśli Akademia nie czuła się "zobligowana" do nagrodzeni Plowright (zdobywczyni Złotego Globu), a nie chciała dawać Redgrave drugiego Oscara, to głosy mogły się rozłożyć tak, że Tomei rzeczywiście mogła "wyskoczyć" swoim konkurentkom "zza pleców" (z kolei przypadek Marcii Gay-Harden nagrodzonej za "Pollocka" dowodzi, że jest to możliwe).

Davus

Oczywiście nie twierdzę, że Tomei POWINNA zdobyć Oscara, ale rola naprawdę dobra i tragedii nie ma.
Poza tym lubię ją od czasu "Zapaśnika" (a więc od kilku lat), za którego - dla odmiany - Oscara zdobyć POWINNA (ale przegrała z Cruz, którą też uwielbiam, więc znowu tragedii nie ma :P ).

Davus

Odświeżyłem sobie właśnie "Czarowny kwiecień" - Plowright dobra, ale Tomei słusznie z nią wygrała. :P Role Redgrave i Davis oglądałem dawno temu i pamiętam je jak przez mgłę. Wydaje mi się, że Oscara dałbym Davis, ale muszę sobie odświeżyć oba filmy, żeby powiedzieć coś pewnego. :P Występ Richardson jeszcze przede mną. :)

ocenił(a) film na 8
Davus

To że Palance się pomylił, to na 99% nieprawda, wspomniałem o tym niżej.

Po drugim obejrzeniu "Howards End" muszę przyznać, że Tomei jednak lepsza. Pozostałych jeszcze nie widziałem, ale nie chce mi się wierzyć by żadna nie była lepsza - oznaczałoby to bardzo słaby rok dla tej kategorii.

Sqrchybyk

Aż taki słaby rok w tej kategorii nie był...przede wszystkim świetna rola Judy Davis(i jej ten Oscar się należał) na pewno lepsza była od Tomei, ale największą przegraną jest Miranda Richardson - trzy świetne role w 1992 roku, a skończyło się na tylko jednej nominacji i to chyba jeszcze za najmniej ciekawą:(

ocenił(a) film na 8
leosiek

Zgadzam się co do Davis, z tych czterech które na dzień dzisiejszy widziałem (nie widziałem tylko tej Richardson) uważam ją za najlepszą. Po niej Plowright, dalej Tomei i Redgrave ostatnia.

Sqrchybyk

Zob. mój post z linkiem poniżej.

ocenił(a) film na 8
Davus

Cóż, najwyraźniej dali się zmanipulować pewnemu wrednemu lobby ;P Jakiemu? Oczywiście: lobby bezgustowców...

Przedkładanie "BM" nad "Crash" jeszcze mogę zrozumieć, ale "Shawshank" nad "FG"??? Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać co ludzie AŻ takiego widzą w tym "Shawshank"...

Sqrchybyk

Ta, ja też wolę "FG" (choć kiedyś go nie trawiłem - możliwe, że "Shawshank" też muszę powtórzyć) - i zdecydowanie wolę "Szekspira" od "Ryana".
Ale oczywiście "Brokeback" lepsze od "Crash", a "Wszyscy ludzie prezydenta" lepsi od "Rocky'ego", "Sieci" i "Taksówkarza".
No i "Moja lewa stopa" > "Wożąc panią Daisy" (o ile pamiętam, bo oba filmy widziałem wieki temu)
:)

ocenił(a) film na 8
Davus

"Szekspir" był najsłabszy z nominowanych wtedy, oczywista oczywistość, że powinien był Malick wygrać za swe jedyne wybitne dzieło.
"Wszyscy ludzie..." pewnie lepsi od "Rocky'ego" (dawno go widziałem), "Taksówkarz" oczywiście też, ale "Sieć" rządzi niepodzielnie.
A "Moja lewa..." znacznie od "Wożąc..." słabsza, przecież poza aktorstwem niczym nie zachwyca. Ew. mogłoby "Pole marzeń" wygrać, arcydzieło w dziedzinie filmów słodko-pierdzących ;)

Sqrchybyk

"Sieć" nie ma startu do "Wszystkich ludzi...". :P
W 1998 chyba rzeczywiście Malick był najlepszy, ale "Szekspir" jest zaraz za nim (nie ośmieszajmy się, stawiając "Ryana", "Elizabeth" albo - najgorsze z tej grupy - "Życie jest piękne" nad "Szekspirem", bo to niepoważne :P).
A "Moja..." to niezłe kino społecznego realizmu. Tymczasem "Wożąc..." to (właśnie!) tylko aktorstwo - i nic więcej. Ale fakt, że to był słaby rok i żaden z nominowanych filmów nie zasługiwał wtedy na Oscara. :P

ocenił(a) film na 8
Davus

"Sieć" to jedno z najważniejszych arcydzieł bardzo tłustych lat 70 w amerykańskim kinie i drugi, po "12 gniewnych ludziach" oczywiście, najlepszy film Lumeta.
Fabularnie może i "Ryan" słabszy od "Szekspira", ale nadrabia niesamowitym wykonaniem i legendarną już sceną desantu, która wszak naznaczyła praktycznie całe kino batalistyczne powstałe od tego czasu. Pozostałe dwa filmy też lepsze, choc w przypadku "Elizabeth" mam pewne wątpliwości.
"Wożąc..." obok wybitnego aktorstwa tercetu Tandy-Freeman-Aykroyd ma nieziemski wręcz i rozbrajający urok i to jest jego podstawowa zaleta. Ciężko się nie rozbeczeć pod koniec... No i dobre wykonanie, przede wszystkim wybitna charakteryzacja - nawet dziś, po przeszło ćwierć wieku, ze świecą szukać tak dobrego postarzenia bohaterów jak tam.

Sqrchybyk

Charakteryzacja i urok to nie są argumenty za Oscarem dla najlepszego filmu. :) Film kiepski pozostanie filmem kiepskim - nawet jeśli jest "uroczy". :P
"Sieć" jest bardzo dobra, ale "Wszyscy ludzie prezydenta" są - po prostu - lepsi. Tak czasem bywa, że bardzo dobry film musi/powinien przegrać, bo ma mocniejszą konkurencję. :P
A "Ryan" niczym nie nadrabia. Scena desantu się zestarzała, a to co zostało to idiotyczna wojenna hurrapatriotyczna proamerykańska historyjka dla gimbazy. :P "Elizabeth" jest ceniona głównie dlatego, że bawi się mitem "Królowej Dziewicy" i że została wyreżyserowana przez gościa z dawnych kolonii, ale moim zdaniem te zalety to za mało, żeby uznać film za wybitny. :P A "Życie jest piękne" to jeden z najbardziej wulgarnych filmów o Holokauście. :P
"Szekspir" to świetne kino kostiumowe, jedna z najlepszych "komedii romantycznych" ever, no i przede wszystkim to postmodernistyczna zabawa "Romeo i Julią". Oscar dla Paltrow to przesada, ale pozostałe 6 można zaakceptować

ocenił(a) film na 8
Davus

Wszystko jest argumentem, bo wszystko się składa na ogólną jakość filmu. Gdyby np. ta charakteryzacja była gorsza, to film nie byłby tak uroczy, zatem gorszy ;P
"Wszyscy ludzie...", a także "Taksówkarz" to kapitalne filmy, ale "Sieć" to arcydzieło. Tak czasem bywa, że kapitalny film musi/powinien przegrać, bo ma mocniejszą konkurencję. Przecież wiesz ;P
Reszty nie chce mi się komentować...

Sqrchybyk

"Sieć" nie jest arcydziełem, wiesz to równie dobrze jak ja. :P

A to że "wszystko się składa na ogólną jakość filmu" to oczywista oczywistość, ale jeśli jedynie "urok", "charakteryzacja" i "aktorstwo" są argumentami na rzecz jakości filmu - to jest to zdecydowanie za mało, żeby ten film zdobył Oscara dla najlepszej produkcji roku. :)

Davus

A przynajmniej - powinno tak być, że "jest to zdecydowanie za mało". :P

ocenił(a) film na 8
Davus

Nie jedynie, ale to się najbardziej wyróżnia na tle innych. I generalnie sam "urok" by wystarczył, wszak to jest w tworzeniu dzieła sztuki najważniejsze, by miało "duszę", by działało na widza itp.
A "Sieć" jest arcydziełem i to chyba pod każdym względem...

Sqrchybyk

No co ty? :P
Widać, że nie studiowałeś filmoznawstwa. :P
Dzieło sztuki nie musi być "urocze", a jeśli chodzi o "działanie" to zależy, co przez to rozumiesz. :) Jeśli "działanie emocjonalne" - to jest to zupełnie nieistotne. :P

ocenił(a) film na 8
Davus

Istotne jak najbardziej :P Jeśli szczerze wzrusza, to jest dobre...

I naturalnie dzieło urocze być nie musi, ale jeżeli jest, to jest to, z reguły, ważna zaleta.

Sqrchybyk

Też lubię sobie popłakać w kinie, ale niektórzy reżyserzy programowo rezygnują z angażowania emocjonalnego widza - i nie jest to wada, jeśli taki jest ich cel. :P

ocenił(a) film na 8
Davus

Nie mówiłem, że brak tego to wada...

leosiek

To prawda - mogli nominować Richardson za "Grę pozorów". A Oscar należał się oczywiście Davis. :)
Ale ten dla Tomei to nie jest żadna tragedia. Zwłaszcza, że potem potwierdziła, że jest rzeczywiście dobrą (nie "jednorazową") aktorką, zdobyła jeszcze dwie nominacje (za tę w "Zapaśniku" powinna była nawet wygrać), więc...

leosiek

Oj, Olaf, Olaf. Co ja z Tobą mam?
Niemniej kiedy to zobaczyłem od razu pomyślałem o tej rozmowie (więc m.in. o Tobie):
http://www.theguardian.com/film/2015/feb/19/academy-members-reassess-past-oscar- decisions-crash-brokeback-mountain
Akademia także dzisiaj wybrałaby Marisę Tomei. :P

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
bjolog

Zgoda, ale nie to przecież koleżance Mejwen chodziło.

ocenił(a) film na 8
Mejwen

Zgadzam się

Sqrchybyk

z oskarem dla tomei wiąże sie śmieszna historia ,facet któru wreczal statuetke podobno nie umiał odczytac nazwiska z kartki a że tomei byla ostatnią wymieniona na telebimie to wypowiedzial jej nazwisko (mowiono ze byl pijany :)) zreszta znalazlam bardzo fajny artykul i ta wpadka tez jest tam opisana ,moze kogos zainteresuje wiec wklejam linka http://www.plejada.pl/144,30462,news,1,oscarowe-pomylki,raport.html

ocenił(a) film na 8
paulaporno

Ten facet to był Jack Palance, dobry aktor. Ale ta historia to nieprawda, była kiedyś opisywana w "Filmie" w dziale "Mity filmowe". Akademia już dawno zabezpieczyła się przed podobnymi numerami.

ocenił(a) film na 7
Sqrchybyk

Osobiście jestem zdania, że role komediowe powinny być nagradzane o wiele częściej, ale akurat występu Tomei w tym filmie za jakiś wybitny nie uważam. Zagrała naprawdę dobrze i wyglądała pięknie, ale czy była to rola na Oscara? Cóż, Akademia nie raz mnie już zaskoczyła i statuetka dla Marisy zdecydowanie nie mieści się w czołówce niezrozumiałych wyborów, więc na tym mogę zakończyć temat.

A z samym filmem jest jak z rolą Tomei - niby nic wyjątkowego, ale ogląda się bardzo dobrze, z uśmiechem na twarzy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones