PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119243}

Męczeństwo Joanny d'Arc

La passion de Jeanne d'Arc
8,1 6 565
ocen
8,1 10 1 6565
8,8 24
oceny krytyków
Męczeństwo Joanny d'Arc
powrót do forum filmu Męczeństwo Joanny d'Arc

Zabawa filmowa 2011 i pół

użytkownik usunięty

Niniejszy temat jest miejscem przeznaczonym dla Uczestników "Zabawy filmowej 2011 i pół". Więcej informacji o Zabawie znajduje się tutaj: http://www.filmweb.pl/user/amerrozzo/blog/534255

Film "Męczeństwo Joanny d'Arc" wygrał w kategorii "FILM NIEMY". Uczestnicy Zabawy są zobowiązani do wystawienia w tym temacie opinii o swoich wrażeniach po seansie. Inni użytkownicy portalu Filmweb są tu mile widzianymi gośćmi.

Gdyby pojawiły się tu prowokacyjne wpisy, proszę Uczestników o ich całkowite zignorowanie. Odpowiadanie na prowokację będzie przeze mnie rozumiane jako złamanie Regulaminu.

Opinie zamieszczone w tym temacie zawierać mogą mnóstwo spoilerów!

ocenił(a) film na 7

Widziany rok temu

Świetna muzyka, idealnie pasująca do tematyki i epoki. Największy plus filmu. Scenografia w filmach niemych taka sztuczna a tak przyjemnie się na nią patrzy.
Oczywiście poziom dramatyzmu nadto przesadny. Tak samo te ogromne twarze przesłaniające cały plan. Jestem pewien że nie chciałbym żeby wszystkie filmy tak wyglądały. Film jako ciekawostkę, wyjątek warto zobaczyć, bo naprawdę wrażenia niebanalne pozostają w pamięci. I nie powiem bo nawet wzruszający, jak zawsze gdy pozytywna postać cierpi i ginie w wyniku jawnej niesprawiedliwośi.

7/10

użytkownik usunięty

Film raczej słaby, który w śmiertelnie nudny sposób próbuje opowiadać rzekomo napisany proces Joanny d'Arc z 16 wieku. Całość ogranicza się tylko do zadawania głupich pytań Joannie d'Arc na które z kolei ta odpowiada jeszcze głupszymi odpowiedziami - tak właściwie zlatuje nam całe 80 minut filmu. Realizacja filmu również jest do kitu, mianowicie mogło być zdecydowanie więcej dalszych ujęć, ponieważ oglądanie na całym ekranie gęby kapłana lub skrzywionej głowy bohaterki było dość irytujące.
Na duży plus natomiast zasługuje aktorstwo w wykonaniu Falconetti i dobrze wpasowana ścieżka dźwiękowa, ale nic po za tym.

5/10 - ocena z perspektywy czasu, bo normalnie byłoby 3 albo 4

użytkownik usunięty

Jak to "rzekomo napisany proces Joanny d'Arc z 16 wieku"?! Przede wszystkim Joanna d'Arc żyła w XV wieku. Poza tym zachowały się akta z jej procesu, to nie jest bajeczka wymyślona na potrzeby filmu. Brak ci podstawowej wiedzy, tym samym twojego krytykanctwa (do krytyki bardzo bardzo daleko) nie można traktować serio.

użytkownik usunięty

A czy te akta z procesu były kiedykolwiek publicznie ujawniane?

użytkownik usunięty

Wystarczyło w Google minutę poszperać, żeby dowiedzieć się, że są powszechnie dostępne (przynajmniej na tzw. Zachodzie) tłumaczenia oryginalnego tekstu. Znalazłem też cały zapis, tyle że po angielsku. Na polski tłumaczone były fragmenty, przy okazji wystawiania jakiejś tam sztuki teatralnej.

Nie wiem, gdzie znajdują się oryginalne dokumenty i czy są dostępne dla wszystkich (jak np. pierwsze wydanie "O obrotach sfer niebieskich" Kopernika, które każdy może wziąć do ręki w Bibliotece Kongresu Stanów Zjednoczonych; tak przynajmniej drzewiej zasłyszałem). Jeśli nie są dostępne, to z wiadomego powodu. Duża liczba rąk i z dokumentów zostaną strzępy (być może już są w złym stanie, w przeciwieństwie do świetnie zachowanego dzieła Kopernika). Rozsądne wydaje się, że tylko niektórzy badacze mogą obcować z oryginałem. Nam nie powinno to przeszkadzać. Mamy tłumaczenia, możemy się z nimi zapoznać (teksty są dość długie).

Dreyer, z tego, co mi wiadomo, korzystał bezpośrednio z oryginałów.

użytkownik usunięty

Ok, dzięki
podwyższam ocenę na 6/10

użytkownik usunięty

Kpisz sobie?

użytkownik usunięty

nie

użytkownik usunięty

I tak się dowiem przy okazji etapu IV (chyba że nie masz zamiaru brać w nim udziału), bo będziesz musiał przesłać swoją ocenę (chyba że mnie oszukasz) :)

Dla mnie bez znaczenia, czy film oparty jest na dokumentach czy jest zupełną fantazją twórców. Ale o tym jeszcze napiszę w stosownym momencie.

Głupie pytania? Głupie odpowiedzi? Co Ty mówisz? Przecież te pytania były genialne. Tak przemyślane by ją złamać, by powiedziała coś heretyckiego i można ją było spalić. Nie dało się na nie odpowiedzieć jednocześnie zgodnie z prawda i jej wiarą oraz doktryną czy jak to nazwać.

użytkownik usunięty
krysiron

- Czy znasz "Ojcze nasz"?
- Kto cię nauczył?
- Czy powiesz nam "Ojcze nasz"?
- w kółko powtarzane co jakiś czas, dla mnie to było nie dość, że głupie to jeszcze irytujące

1. sposób rozumienia: Dla tych księży/braci wiara oznacza bezmyślne klepanie zdrowasiek. Gdyby więc nie znała modlitwy byłaby od razu skreślona. Tymczasem ona ma intuicyjną wiarę, dar Boży, może nie znać wyklepanej modlitwy a mimo to być tym kim jest.
2. sposób rozumienia: Oni wielkiej teologii uczyli się na seminariach (czy coś takiego) i pozjadali rozumy, wiedzą wszystko o Bogu, jego naturze, prawach wiary itp. To, że ją nauczyła matka oznacza, ze to prosta kobieta, pewnie ze wsi, bez wykształcenia, więc co ona może wiedzieć o wierze, o Bogu, o wyższych kwestiach zarezerwowanych dla tych mądrych i wykształconych. Zatem to oszustka, idiotka lub heretyczka. Jak ona śmie twierdzić, że jest lepsza od nich, ta wybrana, a oni się mylą.
Wystarczy chwilę pomyśleć.

krysiron

Krysiron kontratakuje :)

Dla mnie te bezsensowne pytania to jedna z wielu zalet tego filmu, świetnie pokazuję bezsens średniowiecznego kościoła, gdzie był on w większości narzędziem politycznym.

ocenił(a) film na 10

Film wg mnie najlepszy z jakich dotąd widziałam, jedyny jaki raczyłam ocenić na tej stronie. Co mnie do niego przekonuje? To że ogladając go bałam się. A przecież nie ma czego to nie pozycja z gatunku grozy. Na horrorach zazwyczaj zanudzam się na śmierć chyba że to jeden z klasyków, ale nigdy nie odczuwam lęku. A tenże film przyprawił mnie o dreszcze. Może to dzięki sugestywnej muzyce, może świetnemu aktorstwu Marii Falconetti. To dzieło (bo nazywajmy rzeczy ich właściwym imieniem) ma u mnie 10 na 10 w skali od 1-10, całe 10 punktów w dziesięciopunktowej skali, chociaż wiem że drugi raz go nie obejrzę.

ocenił(a) film na 8

nie napiszę nic oryginalnego ponadto co już powszechnie zostało stwierdzone na temat "Męczeństwa Joanny d'Arc". wybitna rola Marii Falconetti, świetne zdjęcia, muzyka rewelacyjna (przynajmniej ta z wersji na YouTube), świetny (jakże nowatorski) montaż. niebanalna narracja przesądza o tym, że właśnie ten film jest jednym z kilku, kilkunastu filmów uznawanych wszem i wobec za czołówkę epoki kina niemego. porównując choćby z "Metropolis" Fritza Langa, gdzie jednak i temat był bardziej złożony, emocje moje jako widza co prawda nie były na najwyższym poziomie. jest jednakże zrozumiałe biorąc pod uwagę, że film ma przeszło 80 lat w przeciągu których kinematografia przeszła długą ewolucję.

ocenił(a) film na 9

Film - gigant. Montaż rzeczywiście świetny (mi najbardziej podobały się te z sali tortur: narzędzie-twarz). Zbliżenia na twarze bardzo przypadły mi do gustu, wszystko prezentowało się bardzo przekonywająco. Ogromna dramaturgia (zacytuję te "ciarki na plecach"), genialna muzyka - Dreyer potrafił zrobić z tej historii prawdziwe arcydzieło, podczas gdy film Bressona przy identycznych dialogach oceniłem tylko na 4/10. To o czymś świadczy! Obok tego filmu nie można przejść obojętnym.

Cóż, arcydzieło:) Wspaniałe aktorstwo, genialne zdjęcia i montaż, cudowna muzyka (oczywiście nie ma tu zasługi samych twórców filmu). Bardzo mi przypadły do gustu te zbliżenia twarzy, bo właśnie w mimice największa siła aktorstwa tego filmu. Wszystko było widać w tych oczach Falconetti: wielki strach, zagubienie, ale i niezwykłą determinację w walce o swoje przekonania i swoją wiarę. Zwróciłem uwagę na perspektywę żabią i ujęcia sufitów, bo podobno te dwie rzeczy po raz pierwszy wykorzystano w "Obywatelu Kane", a tu cóż zonk:P Ten film to jedna wielka tragedia antyczna, jedność miejsca, czasu i akcji oraz konflikt tragiczny: co wybrać prawdę i własne przekonania, swoją duszę i zbawienie a jednocześnie śmierć w męczarniach czy podporządkowanie się, kłamstwo a jednocześnie życie... Okrutny wybór, bez najlepszego wyjścia. Wspaniałe dzieło, które potrafi złamać nawet najtwardsze serca.

użytkownik usunięty
krysiron

<<Zwróciłem uwagę na perspektywę żabią i ujęcia sufitów, bo podobno te dwie rzeczy po raz pierwszy wykorzystano w "Obywatelu Kane", a tu cóż zonk:P>>
Przy "Portierze z hotelu Atlantic" często powtarza się, że jest to pierwszy film, w którym zastosowano ruchoma kamerę. Kto oglądał "Skarb rodu Arne" z 1919 roku ten wie, że Szwedzi o całe 5 lat wyprzedzili Niemców. I nie jest powiedziane, że jeszcze nie było nikogo przed nimi.

Pamiętam tą ruchomą kamerę z "Portiera". Chętnie zobaczę zatem "Skarb rodu Arne".

ocenił(a) film na 8
krysiron

a nad oceną ciągle myślisz czy zapomniałeś wystawić :D

ocenił(a) film na 8
krysiron

oj przepraszam, ale jakoś na forum nie było widać, a na profilu dziesiąteczka widoczna.

użytkownik usunięty
sten44

Krysiron nie pokazuje ocen nieznajomym. Też mnie to wkurza, ale cóż poradzić :)

Ty pokazujesz tez tylko kilka ostatnich ocen. Jak mi powiesz jak to zrobić, by tylko ostatnie widać a nie wszystko to ustawię:)
PS. A mnie wkurza, że nie chcesz mnie przyjąć do znajomych:P

użytkownik usunięty
krysiron

Ustawienia -> Prywatność -> Pokazuj moje głosy wszystkim. Będzie widać 50 twoich ostatnich not. Nie ma teraz możliwości, żeby osoby, których nie masz wśród znajomych, przeglądały wszystkie twoje oceny. Przeprowadzaliśmy kiedyś test, ja wybierałem różne opcje, a inni pisali mi, co widać z innych kont. A jak nie chcesz, aby niezalogowani widzieli 50 twoich ostatnich obejrzanych filmów, to oczywiście wybierasz opcję "pokazuj moje głosy wszystkim użytkownikom portalu".

Happy? :)

użytkownik usunięty
krysiron

FUC.K YEAH!

użytkownik usunięty
krysiron

Ja to tylko jako ciekawostkę podałem, bo filmu w żadnym razie nie polecam. Bardzo się zestarzał (ode mnie 4/10, od Garreta - 2/10). Na Kulturze profesor, którego nazwisko wypadło mi z głowy, bardzo się zachwycał pracą kamery, chwalił operatorów, przywoływał historię itd. Wiesz, to są takie smaczki, które dostrzegą i docenią nieliczni. Ja o mało nie usnąłem i nie jest to przenośnia :)

A tej ruchomej kamery jest tam jak na lekarstwo. http://www.youtube.com/watch?v=Ylnr6gwmDvA (moment: 1:55). Znakomite jest jedno z pierwszych ujęć, jak strażnik schodzi/wchodzi (nie pamiętam) krętymi schodami do więźniów. Ruchoma kamera skoncentrowana na jego facjacie. Na YT nie chce mi się tego teraz szukać.

Wiesz takie smaczki bywają najciekawsze. Ja jak usłyszałem jak Scorsese mówi, że scena z "Wyspy tajemnic" jak Di Caprio zbiega po schodach nawiązuje do analogicznej sceny z "Czerwonych trzewików" obejrzałem oba filmy by to zobaczyć:D

użytkownik usunięty
krysiron

Normalnie maniak! :)

ocenił(a) film na 10

Sama historia tego filmu zapisana w intro jest pasjonująca. Ocenzurowany przed wyświetleniem w 1928, którego oryginał wkrótce spłonął. Reedytowana przez Dreyera kopia znów stracona przez ogień. A po przeszło 50 latach, jak to w 1981 odnaleziono kompletną duńską kopię w jakiejś szafie w norweskim psychiatryku. Zakręcona historia. I można domniemywać, że zbliżona jest to rekonstrukcja do oryginału na ile się dało.

Oglądałam wersję z dołożoną muzyką "Voices of Light" skomponowana przez Richarda Einhorna w 1994. To oratorium jest cudowne! Współgra perfekcyjnie z filmem, z wielką przyjemnością się tego słucha. Strasznie chcę ją mieć. :) Zakochałam się w tej muzyce.

Zastanawiałam się, jak to się stało, że Maria Falconetti nie grała więcej w filmach. Żal, że historia tak się potoczyła. A co do filmu. Tak jak słowo Pasja splata erotyzm uniesienia z żarliwą wiarą, zwątpieniem, sercem, logiką, człowieczeństwem, poświęceniem, zaufaniem w konflikcie z doktryną, polityką itp. tak dramatyzm sądzenia Joanny w filmie pozwala zbliżyć się do tych wydarzeń i wzbogaca go o pasyjne elementy. Bo choć jako zarzut pojawia się wyżej, że w filmie twarze wypełniają całe kadry, to jest to raczej bogactwo pasji z całym swoim bagażem, duchowe portrety bohaterów, a szczególnie Joanny d'Arc. Ponieważ są takie zbliżenia na twarze, można zajrzeć głęboko w oczy postaciom, czy kolokwialnie wgłąb ich duszy. Zrezygnowano w tym filmie z makijażu typowego dla filmów niemych, a stosując panchromatyczną taśmę uzyskano ten efekt szczegółów twarzy, zmarszczek, kropli potu, śliny, łez na zbliżeniach. Dlatego trudno mi traktować jako zarzut, że twarze wypełniają całe kadry, jest to dla mnie wielką zaletą.

Scenografia klasztoru w kadrach, ujęcia rynku w postaciach tłumu - wszystko spójne, sensowne i zmyślnie sfilmowane. Twórca dbał o rzetelność kostiumów i rekwizytów wzorując się na obrazach z epoki. Dbał, żeby ból był autentyczny. Maria Falconetti miała klęczeć na kamiennej podłodze, aż cierpienie wryje się w jej rysy podczas nieustannych prób. Dreyer oparł się na stenogramach z procesu, odmówił udźwiękowienia, a Hermann Warm zbudował makietę (szalone kąty jak w "Gabinecie doktora Caligari"). Spójny, drążący do sedna i wartościowy film.

nawka

Jak to dobrze, że mamy Twój kobiecy punkt widzenia:)

ocenił(a) film na 10
krysiron

Na wszelki wypadek uznam to za komplement. :)

nawka

Taka była moja intencja:) Patrzysz pod innymi kątami, niedostępnymi dla rodzaju męskiego:) Szczególnie tym brakiem makijażu mnie zachwyciłaś, to musiało być nietypowe i rewelacyjne.

ocenił(a) film na 8
krysiron

nawet bez makijażu Falconetti ładnie wyglądała, tym bardziej smutno było ;(
a faceci to wiadomo, ze lepiej bez tych śmiesznych pudrów i czarnych oczu :) dziwne że tyle lat zajęło filmowcom, żeby to zrozumieć...

ocenił(a) film na 10
sten44

Ha! Teraz są lepsze śmieszne pudry. Ale makijaż ma funkcję użytkową, wtedy był przydatny i dziś też jest przecież. :)

ocenił(a) film na 8
nawka

no tak jak mówi przysłowie nie ma brzydkich kobiet... (chociaż jest też wersja alternatywna, ale już może nie będę przytaczał)

ocenił(a) film na 10
sten44

:D

ocenił(a) film na 8
nawka

Trafiła mi się do obejrzenia wersja bez żadnej ścieżki muzycznej. Jak dowiedziałem się z początkowych napisów, oryginalną taśmę zagubiono, a później odtwarzano ją i odzyskiwano, montując z różnorakim towarzystwem instrumentalnym. Nie wiem, czy zdobyłem wersję uszkodzoną, czy był to celowy zabieg, na pewno jednak wpłynęło to na mój odbiór.

Skutkiem tego wszystkiego film, który oglądałem, przypominał... komiks. Niewiele ruchu, mnóstwo zbliżeń na twarze: te surowe sądzących, i tą pełną bólu należącą do sądzonej. Zbliżenia, co by tu dużo nie mówić, genialne, mimika, zwłaszcza głównej bohaterki, wyraża taką mnogość uczuć, żadne słowa są tu w zasadzie niepotrzebne.
Na film nie można narzekać, jest w nim coś wciągającego niesamowicie, coś, co daje poczucie, że oglądamy ten proces niemalże za pośrednictwem ukrytej kamery, czy też może boskimi, wszechwidzącymi oczami.
No i komiksowe wrażenie ulatują zupełnie na końcu filmu, kiedy to przeobraża się on w niesamowicie dynamiczny obraz.

Ocena tego filmu nie była łatwą decyzją, zwłaszcza mając na względzie fakt, że (czytając wasze powyższe opinie) muzyka ma istotne wpływ na odbiór Męczeństwa Joanny d'Arc.
Koniec końców oceniłem na 8, gdyż obejrzany niedawno przeze mnie Portier z Hotelu Atlantic spodobał mi się jeszcze bardziej i wystawiłem mu notę 9.

tejon7

Mogłeś obejrzeć na yt, tam jest najlepsza wersja z Voices of Light.

ocenił(a) film na 8
Lecho1523

nie miałem na myśli, że film bez głosu jest gorszy, na pewno inny w odbiorze, poza tym to było ciekawe doświadczenie obejrzeć film niemy w dosłownym tego słowa znaczeniu.

tejon7

Jak kto woli.

Lecho1523

A Ty Lechu się wymądrzasz, a kiedy wreszcie zaczniesz prawdziwe komentarze pisać. Już mało czasu zostało:P

krysiron

Nie mam weny :P.

użytkownik usunięty

Po raz drugi w tym roku, a po raz trzeci w ogóle. Gdybym wiedział, że będę organizował zabawę filmową, a jej Uczestnicy wybiorą akurat ten film Dreyera, to bym sobie odpuścił czerwcowy seans. Niestety, szklana kula milczała jak zaklęta, a z fusów wyczytałem jedynie, że po raz kolejny obleję egzamin na szwacza.

Do rzeczy. Najwybitniejszy niemy film, jaki do tej pory miałem okazję obejrzeć. Jako że już trzeci raz przyszło mi obcować z tym niewątpliwym majstersztykiem, zdecydowałem się na eksperyment i obejrzałem bez głosu, czyli tak jak się drzewiej ten film oglądało. Można wiele na temat samej muzyki powiedzieć, niewątpliwie jest to jedna z najlepiej dobranych ścieżek dźwiękowych w historii kina. Bez muzyki film nadal pozostaje wielki, niemniej dużo traci.

Największym walorem francuskiego dzieła jest mistrzostwo wielkich planów. Niezależnie od techniki 3D i od tego, jak bardzo kinematografia zmieni się za sto lat, w temacie zbliżeń Dreyer osiągnął apogeum. Przed nim nikt nie zastosował wielkich planów na taką skalę, a po nim, nawet jeśli były takie próby, to nie przypominam sobie ani jednego filmu, który w tym aspekcie mógłby stanąć w szranki z dokonaniem duńskiego reżysera.

Jeśli chodzi o grę aktorską, to występ niejakiej Marii Falconetti przyćmił wszystko, co do tej pory widziałem. Gdyby kiedyś spytano mnie, jaka jest największa rola męska w historii X muzy, to prawdopodobnie nie umiałbym wskazać nikogo konkretnego. Po namyśle miałbym garstkę faworytów, na siłę być może wybrałbym zwycięzcę (byłby nim Jon Voight za to, co zrobił w filmie "Uciekający pociąg"). Jeśli jednak idzie o kobiecą figurę, nie mam żadnych wątpliwości, że najwybitniejszą kreacją w historii kinematografii jest Joanna d'Arc zagrana przez panią Marię. Ciężko oddać słowami (a może po prostu ja nie potrafię?) tego, jak sugestywne było jej cierpienie i żarliwa wiara w swoją misję.

Całości tego niemalże perfekcyjnego filmu dopełnia minimalizm scenograficzny. Surowe białe wnętrza, liczba rekwizytów ograniczona do niezbędnego minimum plus szatańskie oblicza sędziów - biedna Joanna znikąd nie mogła czerpać otuchy.

Oglądając film po raz trzeci zwróciłem uwagę na rzeczy, które wcześniej przeszły niezauważone. Przede wszystkim rzucają się w oczy "braki taśmowe". Obraz parę razy nienaturalnie przeskoczył o parędziesiąt klatek dalej, często tekstu jest nienaturalnie mało wobec tego, jak długo dana postać przemawiała. Rozumiem, że i tak nie każde słowo miało się znaleźć na planszy tekstowej, niemniej jest to pewien minus. Poza tym często odnosiłem wrażenie, że reakcje sędziów zostały wstawione nie tam, gdzie się pierwotnie znajdowały (wszyscy znamy tragiczną historię tego filmu ;p). Nie do końca też czuję się usatysfakcjonowany samym przesłuchaniem. Podobało mi się, jak sędziowie starali się podejść oskarżoną, ale mogę się założyć, że z protokołu procesu mógł Dreyer wycisnąć więcej zaskakujących pytań i odpowiedzi (sam proces trwał o wiele dłużej niż przedstawiono to w filmie).

Z najlepszych momentów zapamiętałem jednego z sędziów mówiącego: "Dla mnie ona jest święta" i padającego przed nią na kolana. Po raz pierwszy też dostrzegłem, że gdy Joanna zrezygnowała z wcześniejszego przyznania się do winy, żaden z sędziów nie cieszył się z tego. Jeden nawet płakał.

Na koniec ciekawostka: gdy powtarzałem ten film w czerwcu, kolejny seans urządziłem sobie z "Żyć własnym życiem" Godarda. Bohaterka tamtego filmu poszła do kina właśnie na "Męczeństwo Joany d'Arc". Było to o tyle interesujące, że Godard zaserwował około minutowy kawałek filmu Dreyera. Dzięki temu mogłem porównać nową wersję ze starą (gdy Godard kręcił swój film, jeszcze nie znaleziono duńskiej kopii).

Najwybitniejszy niemy film i tylko 8?

Co do zbliżeń to nasuwa mi się Leone z "Pewnego razu...".

użytkownik usunięty
krysiron

A bo te nieme filmy to zwykle jakieś dziadostwo xD

A tak na serio: mało widziałem, chociaż i tak wątpię, żeby film Dreyera spadł kiedyś z podium. Ósemka to bardzo dobra ocena.

ocenił(a) film na 10
krysiron

Tylko 8, bo "braki taśmowe". lol To tak jakby zarzucać Wenus z Milo, że nie ma rąk. :>

użytkownik usunięty
nawka

Nie widzę w tym nic niezwykłego. Ostatecznie nie można w pełni ocenić Wenus z Milo. Dlaczego więc ktoś miałby się zachwycać jej brakującymi członkami? Skąd ma wiedzieć, że spodobałyby mu się one tak samo jak cała reszta?

A co do zbliżeń: mnie się nasuwa "Idź i patrz" Klimowa.

ocenił(a) film na 10

Rozbrajający argument. :D Ale w tym jest dodatkowy urok właśnie. Bo co to właściwie znaczy w pełni ocenić cokolwiek?

użytkownik usunięty
nawka

Chodziło mi o to, że oceniam zawsze ze współczesnej perspektywy. Czy mam twierdzić, że Zamek Ogrodzieniec jest wspaniały, tylko dlatego, że kiedyś był (dzisiaj są to w dużej mierze ruiny)? A wracają do Wenus - dlaczego miałbym oceniać coś, czego nigdy nie widziałem? Nawet nie wiem, czy ręce miały dobre proporcje :)

Wiadomo, że "braki taśmowe" nie są winą samego Dreyera, nie są w ogóle niczyją winą. Ale oceniam tylko to, co widzę. Widzę braki, więc jakżebym miał je pominąć i ich nie uwzględniać? Tego nie rozumiem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones