Przede wszystkim Emily Blunt. Są aktorki zbyt współczesne i za mało uniwersalne jeśli chodzi o filmy kostiumowe. Emily zawsze kojarzyła mi się z dziewczyną ubraną w rurki, na rękach bransoletki, na nogach trampki. Z koroną jej po prostu nie do twarzy ;) Poza tym jej kreacja całej postaci... ile miała z królowej? Sposób chodzenia, mimika ciała? Wystarczy spojrzeć na obecnie panujące królowe. Cechuje je niezwykła powściągliwość, dystynkcja, coś czego nie można się nauczyć na aktorskich warsztatach. Z tym trzeba się urodzić i w takich warunkach wychowywać, aby potem zachowywać się jak laleczka z chińskiej porcelany. Tutaj ma się wrażenie, że królową ktoś podmienił na zwykłą dziewczynę z prowincji. Poza tym język. Po prostu nie mogę znieść jak w filmach z założenia historycznych aktorzy posługuję się prawie mową "podwórkową" XXI wieku. Za mało angielszczyzny w ich angielskim. Niby przepych, niby blichtr, a tak naprawdę ani jedno, ani drugie. Bo tak naprawdę o czym to jest film? Walka o władzę? Wielka miłość? Trudne relacje z matką? Reżyser nie wiedział na czym się tak naprawdę skupić i zaserwował wszystkiego po kawałku.
W zasadzie film mi się podobał, ale wiele mu brakuje do tego typu ekranizacji.
Co do Blunt to się nie zgodzę - moim zdaniem została ona przez Ciebie zaszufladkowana jako ta dziewczyna z "Diabeł ubiera się u Prady". A co do mimiki, sposobu chodzenia - ona miała ok. 18 lat, wychowywana była z daleka od dworu, wiec skąd miała wiedzieć jak się zachowywać. Była dzieckiem, któremu powierzono rolę, do której nie była przygotowana.
A co do powściągliwości i dystynkcji - naprawdę dobry aktor zagra wszystko.
A jeżeli chodzi o wielowątkowość to się zgodzę, nie wiadomo było, co jest główną myślą co bardzo psuło ogólny wyraz.
Film jest łatwy i przyjemny w oglądaniu, liczyłam na dużo więcej.
Zbyt negatywna ocena. Emily Blunt jest znakomitą aktorką i zdecydowanie
pasowała to tej roli. Gra dostosowana do wieku młodej królowej. Można
porównywać z młodą Elżbietą, również niedoświadczona, zakochana itp.
Oczywiście Elżbieta (w tym również Cate Blanchett)klasa sama w sobie.
Po części się z Tobą zgodzam, Emily nie była idealna so tej roli. Trzeba umieć wybrać aktorkę do filmu kostiumowego. Np. Elżbieta- aktorka grająca jej rolę była strzałem w dziesiątkę, i pewnie dlatego film był dla nas bardziej wiarygodny... Jeśli chodzi o film 'ogólnie', miło się oglądało, nie zapamiętam pewnie na dłużej, ale dla miłośników filmów kostiumowych w sam raz ;)
Masz dużo racji. ale... ;)
Ale to nie jest do końca film historyczny. Fakty są nawet dobrze odzwierciedlone, lecz ten film został stworzony jako melodramat i bardzo dobrze się ze swojej roli wywiązał.
tu mały cytat:
Melodramat (gr.) – gatunek literacki lub filmowy o sensacyjnej fabule, zwykle miłosnej, nasyconej patetyczno-sentymentalnymi efektami i kończącej się z reguły pomyślnie dla bohaterów szlachetnych, a źle dla tzw. "czarnych charakterów".
a mnie wlasnie emily przekonala, sam watek milosny byl ciekawy, ale fakt ze do filmu o elzbiecie sie nieumywa, w moim odczuciu przegrywa
tez z "księzna", ale fani filmow kostiumowych do ktorych sie zaliczam beda z tego filmu zadowoleni-bo kostiumu rewelacyjne az milo popatrzec
co do fabuly to jakos malo tych intryg itd
cześć, mam pytanie, czy w Polsce była już premiera tego filmu ? bo zazwyczaj nie przegapiam kostiumowych a tego w ogóle nie widziałem na reklamach oO
mnie sie wlasnie podobala jej innosc - taka miala byc, miala roznic sie od tych wszystkich dworzan, politykow majacych gdzies ludzkie nieszczescie, dlatego jej zachowanie bylo blizsze nizszym klasom. to zarysowalo charakter i osobowosc wiktorii
film niesamowicie lekko i przyjemnie sie oglada, historia nie nuzy, nie denerwuje i nie wydaje sie ani na chwile negatywna
jeden z przyjemniejszych filmow, jakie mialem okazje ostatnio widziec - nawet 'ksiezniczka i zaba' bylo momentami ciezsze
Całkowicie się zgadzam z założycielką tematu, sama zapomniałam napomknąć o kwestiach językowych, a jest to coś co wyjątkowo mnie irytowało, nie mówiąc już o tych prostackich zachowaniach królowej. Oczywiście, mogła być taka no... żywa ;), w życiu mimozą nie była, ale w tych wybuchach gniewu, nie wiem, nie czuć było jakiegoś dystansu, wyższości, klasy? To było takie... plebejskie. I te głośne śmiechy i gesty. Myślałby kto, że wypadało się tak głośno zanosić i machać rękami w towarzystwie. Oczywiście, ktoś odpowie - ale ona była z takich, których waliło to, co wypada, a co nie. Ale jednak nie oszukujmy się - te dzieci były "tresowane" od dziecka. W niej tego nie ma, zachowuje się jak typowa nastolatka, a wiadomo,że choćby chciała, to by taką nie była...