Rzuciłem się na ten film - no bo gra McGregor, a w "Pillowbook" był świetny... ale się zawiodłem. Ilość scen kiedy się pieprzą dorównuje ilości takich scen w średniej jakości pornosie, przy czym samej fabuły jest tam mało. Na pewno nie jest to thriller, ani kryminał jak to napisano w opisie - po prostu dramat. Film nie był najgorszy, ale spodziewałem się czegoś lepszego.
_-^(@,@)^-_
Wprawdzie nie znam się na pornosach - ani tych średniej jakości, ani tych wybitnych ;) Natomiast już od czasów "Ostatniego tanga w Paryżu" kinomaniacy się nie dziwią, gdy w filmie jest sporo rozbieranych scen. Czasami warto sięskupić nie tyle na samych scenach, ile na znaczeniu ich istnienia dla fabuły lub głównych bohaterów..
W przypadku "Młodego Adama" te sceny miały dać do zrozumienia widzom, jak bardzo Joe dba o innych ludzi i przejmuje się ich uczuciami.
"Dzieciaka to bym najchętniej wykopał do wody."