Scena w szpitalu była co najmniej śmieszna!!! CO TO BYŁO???
NIGDY SIĘ TAK NIE UŚMIAŁAM NA FILMIE, PODCZAS GDY POWINNAM PŁAKAĆ...
=D=D=D
Za tę właśnie scenę daje 7/10 bo zepsuła cały klimat filmu... A moim zdaniem za fabułę
zasługuję na 8,5.
Dla Mnie też ta scena była śmieszna tak jak zakończeni- kiczowate.
Na końcu myślałam, że to będzie pogrzeb Mike'a, bo nie wyleczył raka.
I nie do końca zrozumiałam wątek rozwodu Pati z Gavin'em.
Tak, ostatnie sceny popsuły wszystko... Najpierw pogrzeb Gavina, kiedy miałam nadzieję, że jednak wyszedł jakoś z tego wypadku i niestety to Mike zmarł z powodu raka... a potem niby nic Pati poznaje nowego kolesia i jest wszystko cacy.. o nie, nie... pierwsza część jak najbardziej super, w tej części za bardzo namieszali i chyba sami nie wiedzieli co mają pokazać... 6/10, a mogło byc o wiele wiele lepiej.
Dla mnie ta część była lepsza od pierwszej, ponieważ:
Sheila nie stała się nagle laską jak to zwykle w filmach bywa.
Śmierć jak najbardziej była potrzebna, żeby zakończenie nie było mdłe i przewidywalne na 100%.
Jest to też lekcja, że człowiek może odejść w najmniej oczekiwanym momencie (nawet wyprzedził tego z rakiem) i nie będzie czasu na poprawki.
Ona znalazła faceta, którego pokochała. Z mężem od 15 lat nie było nici porozumienia, ciągłe udawanie.
Film pokazuje jak pozory mogą mylić. Idealne małżeństwo się rozwodzi w spektakularny sposób, a rozdarta histeryczka i paranoiczka nadal jest z mężem, bo są swoimi połóweczkami pomarańczki <3 :D