Ten film uważam za bardzo dobry, gdyż wywołam u mnie głębokie przemyślenia. Zastanawiam
się nad sensem i moralnością postępowania głównych bohaterów. Większość z widzów
dostrzega tutaj kwestie polityczne i nieszczęśliwą, tragiczną miłość. Mnie natomiast zastanawia,
czy ta miłość była "dobrą", czy może "złą" miłością. Czy miłość w ogóle może mieć jakiekolwiek
wartość ujemne lub dodatnie? Otóż przyjeżdża sobie kochające się małżeństwo. Nagle w żonce
zakochuję się ktoś i próbuję ją uwieść. Ta ulega. Gdy w wyniku nowej miłości zachodzi w ciążę, jej
mąż wykazuję się ogromną wyrozumiałością i jej wybacza. Mało tego - bierze dzieciaka i
wychowuję jak swoje. Kto tu popełnił błąd? Czy w ogóle ktoś tutaj zasługuję na jakiekolwiek
potępienie? Jestem ciekawa waszych opinii.
Wydaje mi się że największą winę za to co się stało ponosi polski oficer. I tu już nie chodzi o to że bez wahania rozbija związek, ale o to że naraża Wierę na wielkie niebezpieczeństwo. Przecież musiał wiedzieć że jak romans wyjdzie na jaw, to najwyższą cenę ona zapłaci (nawet w jednej ze scen sama mu to mówi). A potem kiedy aresztowano go w strefie radzieckiej i zaczęto straszyć to w ogóle już nie myślał o Wierze, tylko okazał się wielkim tchórzem i próbował popełnić samobójstwo aby uciec od problemów. Postępowanie Wiery też jest co najmniej dziwne- niby zakochana w mężu, a bez większych oporów wdaje się w romans. Też dziwne że po tym co zrobiła mąż chciał mieć z nią coś jeszcze wspólnego.
Wiera popełniła błąd, powinna myślec o dziecku. Wiedziała, że kontynuacja romansu źle się skończy, zwłaszcza że wszystko się wydało. Mąż jej wybaczył to powinna z nim zostac, a ona zachowywała się jak zakochana nastolatka.
A czy miłość w ogóle powinna podlegać ocenie moralnej? Czasem przychodzi wbrew naszej woli i rozsądkowi...
Dla mnie ten film jest za mocno romantyczny. Dałam 5 punktów.
To jak ocenimy ten film zależy w dużej mierze od wrażliwości i moralności każdego z nas. Miłość to takie gówno, że nie masz nad nią kontroli. Zakochała się i już. On początkowo traktował to także jako zabawę. Głęboko moralni mogą powiedzieć, że miała męża powinna się była opanować a jak już chciała się zabawić to powinna była odpuścić po urodzeniu dziecka. No właśnie. Dla mnie to film o głębokiej, prawdziwej miłości! Szalenie romantycznej. Bez kalkulacji.
"Miłość to takie gówno, że nie masz nad nią kontroli. " - cóż za wrażliwość, emanuje uczuciowością :)
A film piękny :)
Ujełaś to najlepiej jak mozna.Dokladnie - milośc to własnie TAKIE gówno.Na wlasnej skorze przerabiałem.Wtedy jest - liczy się tylko Ona, tylko milosc do Niej, masz w sobie tyle siły i radosci ze góry przenosisz,nie ma dla Ciebie rzeczy niemozliwych.... a potem Ona mówi,że Jej minęło-jakos tak, przepraszam, do widzenia, i nie ma juz nic. Tyle o milości;).Pozdrawiam.Igor.
To nie była miłość, to było zauroczenie. Oni się w ogóle nie znali. To było pożądanie. Ot gówniarski kaprys niedojrzałych, bezmyślnych półgłówków. Nauczcie się odróżniać pojęcia.