słabości polskiego filmu. Pan reżyser bawi się w scenarzystę, bo ma układ na finasowanie filmu (z TVP) dlatego na kolanie szyko gryzmoli ckliwy, toporny skrypt, broń boże bez korekt i draftów - boć to dzieło sztuki jest - byle zacząć kręcić. Oczywiście g. można wykręcić, bo już nawet sam tekst scenariusza w czytaniu to ciężka łopatologia. A jest to znak nieomylny. Być może dałoby się coś wycisnąć z pomysłu na fabułę, ale trzeba by to było wyrzucić do kosza - i przepisać na nowo.