Zawsze staram się filmy oglądnąć do końca. Przy tym niestety wysiadłem po pół godziny.
Film o niczym, z idiotyczną fabułą, w dodatku marnie zagrany.
Pokażcie mi takiego idiotę który dałby tej "firmie" opróżnić mieszkanie ( z cennych czasem rzeczy ) i jeszcze za to płacił.
I nie mówcie mi że w drugiej połowie film się "rozkręcił" bo się chyba popłaczę.
Czekam na tych "znawców" którzy dali dziewiątki, niech mnie "gryzą" do woli.
Nie_no.. masz rację. To jest tylko film. Film fabularny z mocnym sznytem artystycznym - ars amandi, ars moriendi, ex arte, ars gratia artis, oraz cicer cum caule ;-)
Dla Ciebie jego oglądanie nie stanowi rozrywki. Ale oczywiście dla innych jak najbardziej (co kto lubi).
Nie musi być śmiertelnie poważny w swojej treści, bo nie jest filmem dokumentalnym, czy opartym na faktach.
Oceniłeś film "John Wick" na 6 *, "Małe Stłuczki" dostały od Ciebie 3*. Po prostu według Twojego uznania "John Wick" - nie jest filmem o niczym, nie posiada idiotycznej fabuły i jest dobrze zagrany. Good for You :-)
Każda potwora znajdzie swego amatora. Nawet pseudoartystyczny w prawie każdym aspekcie gniot.
Ciekawe czym ten film zasłużył sobie na miano prawie arcydzieła ?
Oczywiście każdy ma prawo widzieć to co chce i rajcować się tym co go rajcuje.
Mnie "John Wick" rajcował 3 razy bardziej od "Małych stłuczek" a mimo to dostał ocenę tylko 2 razy lepszą.
A tak na marginesie to trzeba było cały post napisać w łacinie. Byłoby bardziej artystycznie i inteligentniej.
(bo nie rozumiem - dlaczego "John Wick" rajcował Cię 3 razy bardziej od "MS" a mimo to dostał ocenę tylko 2 razy lepszą?)
Zależy ona głównie od poziomu zainteresowania jakie jest w stanie wzbudzić we mnie oglądane dzieło. Od filmu oczekuję głównie kilka chwil rozrywki która pozwoli mi zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości.
Nie wiem dlaczego uczepiłeś się biednego "Johna Wicka" który nie zasługuje na ocenę 9 dlatego dostał 6.
Odnoszę wrażenie że dyskusja staje się jednostronna. Ty zadajesz pytania nie odpowiadając na moje.
-"Zależy ona głównie od poziomu zainteresowania jakie jest w stanie wzbudzić we mnie oglądane dzieło." - właśnie... zastanawiałem się jak zmierzyć to zainteresowanie, biorąc pod uwagę np. Twoją ocenę.
-"Od filmu oczekuję głównie kilka chwil rozrywki która pozwoli mi zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości." - szczerze mówiąc to oglądając "JW" ('uczepiłem' się go bo to dobry przykład do tej rozmowy) przez większość seansu zastanawiałem się jaka będzie jutro pogoda, gdzie zjeść dobrą pizzę, o czym będzie jutro moja ulubiona audycja w radio... Dlatego że ten film to coś, co już było przerabiane setki razy, tylko przez różnych reżyserów i aktorów (chyba że istnieje wyjątek dla kogoś, kto nigdy nie oglądał tych dzieł). W przypadku "MS" jest odwrotnie.
-"....dyskusja staje się jednostronna. Ty zadajesz pytania nie odpowiadając na moje." - no sam napisałeś że czekasz na gryzienie przez tych "znawców" którzy dali 9. No i oczywiście nie odpowiadam na Twoje pytania bo ich nie zadajesz, tylko czekasz na gryzienie ;-)
Zacytuje sam siebie: "Ciekawe czym ten film zasłużył sobie na miano prawie arcydzieła ?".
O gustach się ponoć nie dyskutuje. Zdaję sobie sprawę że ten film możne się komuś podobać ale litości skąd aż tak wysoka ocena?
1. Film opowiada historię do tej pory nigdzie nie opowiedzianą.
2. Do aktorstwa można się przyczepić że słabe, nudne i miałkie, ale jeśli ktoś się przyzwyczaił do ekspresji aktorów rodem z Hollywood, gdzie każdy gest jest 'emocjonalną bombą', to trudno jest znieść inne aktorstwo. Ale to inne nie znaczy złe. Czasami w filmach widać sztuczność gry. Weźmy na przykład W. Rosatti, która w kilkominutowej scenie (patrz -"Iceman") nie ustrzegła się błędów (jak na przykład spojrzenie w obiektyw kamery). Tutaj tego nie było. Każda postać odegrana przez aktora dobrze i ciekawie, bez niepotrzebnej ekspresji.
3. Jeśli chodzi o polskie kino to nowa jakość. Nikt, chyba jeszcze nie pokazał tak poważnie pozornego absurdu (przeca życie jest absurdalne). No dobrze - "Rejs" był takim filmem, ale to temat na inną rozmowę.
4. Wyśmienite zdjęcia. Widać że każdy kadr jest doskonale przemyślany. Prowadzenie kamery, oraz miejsca kręcenia - niecodzienne.
5. Muzyka - bez wielkiej pompy, ale idealnie podkreśla nastrój filmu i to jest ważne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę zabiegi, jakich się dokonuje we współczesnym polskim kinie. Chodzi mi o wykorzystywanie w ścieżce muzycznej tzw. hitów. Czyli - brak kompozycji na potrzeby danego filmu a wstawianie popowych utworów, które są obecnie w tzw. eremefkach. Jest to szybki i tani zabieg.
6. Konstrukcja filmu nie odbiega diametralnie od ogólnie sprawdzonych standardów. Chodzi mi o występowanie - wątków miłosnych, bardzo ciekawych, bo nie standardowych typu on_ona, bo jest też trzecia i czwarta osoba (co jeszcze bardziej interesujące, gdyż nie występuje fizycznie w tym filmie). Jest też tajemnica (patrz -paczka niewiadomego pochodzenia, niewiadomej zawartości). Jest rozstanie, poznanie, humor, powaga, absurd bez nachalności podania w stylu - to komedia macie się śmiać, to zabawne bla_bla.
7. Ciekawe i przyswajalne dialogi. Wystarczy kilka słów żeby było wiadomo jaki intencje, emocje, myśli towarzyszą bohaterom. Bez tych całych referatów wygłaszanych, zwłaszcza w końcówkach większości filmów, chyba tylko po to, żeby biedny widz mógł się dowiedzieć o co tak na prawdę chodziło przez cały film.
To tylko 7 punktów. A jest tego więcej. Ale nie trzeba wymieniać. To jest ocena z perspektywy widza, nie krytyka filmowego.
Nie myślę wchodzić w rozwlekłą polemikę na temat zalet filmu bowiem osobiście ich nie zauważyłem.
W tym filmie nic nie jest się w stanie obronić. Żaden jego aspekt nie stoi na wysokim poziomie. Aktorstwo może i poprawne ale to za mało na taka ocenę.
Dla mnie film po prostu nudny i nijaki.
"Rejs" to genialne dialogi i takaż sama gra aktorska. Tutaj tego niestety nie zauważyłem.
Nie chcę się rozpisywać, wystarczy poczytać inne tematy gdzie ludzie nie zostawiają na tym "dziele" suchej nitki.