Nie lubię dawać filmom jedynek. Jeżeli mam takie odczucie to zastanawiam się czy istnieją jakieś przesłanki do ocenienia filmu wyżej. W ”Odlotowym duecie” takim światełkiem w tunelu był Chazz Palminteri. W przypadku ”Małego Nicky’ego” naprawdę o to trudno. Pozytywnymi elementami tego gniota są efekty specjalne i gadający buldog - w porównaniu do całej reszty całkiem zabawny. Film był po prostu bezdennie głupi, a odtwórca tytułowej roli, Adam Sandler, strasznie irytujący. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którym ten typ humoru odpowiada. Być może ktoś na forum filmwebu poczuje się urażony z powodu nazwania przeze mnie tego filmu gniotem. Profilaktycznie przepraszam wszystkich urażonych ale zdania zmienić nie zamierzam. Oglądać kolejnych komedii z Sandlerem również nie. 2/10
A mógłbyś którąś polecić? Lubię humor sytuacyjny, taki z życia. Za abstrakcją nie przepadam, w niektórych filmach toleruję ją a w niektórych mnie razi. Pozdrawiam
film chyba śmieszy i bawi tylko dzieci i młodzież - dla wytrawnego kinomana to po prostu żenada i zgadzam się z Twoją oceną 2/10 i tylko dlatego daję 2 a nie 1 bo lubię mordę Tiny-iego ;)
Ja sam siebie nie postrzegam jako wytrawnego kinomana. Owszem, ostatnio oglądam sporo różnych filmów ale dawniej robiłem to z rzadka. Czasami spodoba mi się komedia z takim nieco absurdalnym humorem ale tylko wtedy, kiedy widzę w niej "drugie dno". Na filmy takie jak "Mały Nicky", "Odlotowy duet", "Autostopem przez Galaktykę" czy niektóre komedie z Jimem Carrey'em, szkoda mi czasu. Im więcej przeglądam filmweb, tym więcej potencjalnie wartościowych filmów odkrywam. Powstają nowe i z pewnością nie starczy mi życia by obejrzeć wszystko. Dlatego warto z głową wybierać coś co może nam się spodobać.
wytrawni kinomani.. to po cholere oglądasz cokolwiek sygnowane nazwiskiem Sandlera? zwiastun widziałeś? spoty w tiwi? czego się spodziewałeś? dramatu?
Witaj Diano: Twoja wiadomość jest co prawda skierowana do Bydghosta ale pozwoliłem sobie odpisać. Jeśli o mnie chodzi to spodziewałem się mniej głupawej komedii. Nie widziałem wcześniej nic z udziałem Sandlera i nie za bardzo wiedziałem czego mam oczekiwać. Obejrzałem, nie podobało mi się i tyle w tym temacie.
PS: Tak jak napisałem, nie jestem wytrawnym kinomanem. Nie obejrzałem ani jednego filmu Bergmana, czy Felliniego. Nie znam większości starych filmów Woodiego Allena (np. Manhattanu czy Annie Hall). Nie widziałem "Garsoniery" czy "Śniadania u Tiffaniego". O rodzimej twórczości nie wspomianając - nie oglądałem "Kanału", "Popiołu i Diamentu" czy "Rękopisu znalezionego w Saragossie. Z filmów Kurosawy widziałem tylko "Rashomon".
Kiedy obejrzę ww. wymienione filmy to z pewnością odkryję inne, które trzeba zobaczyć, by na to zaszczytne miano zasłuzyć.
no to ciebie rozumiem. nie wiedziałeś w co się pakujesz, miałeś większe oczekiwania (Keitel, Arquette i Whiterspoon) no i się zawiodłeś :)
co do Bergmnana - ja sie bałam sięgając (w końcu) po jego Siódmą Pieczęć.. i wiesz co? niepotrzebnie, bo facet miał świetne poczucie humoru, a przynajmniej takie, jakie mi odpowiada, czyli czarne, z ironią. a dialogi to po prostu mistrzostwo :D nie wiem jakie są innego jego filmy, ale teraz już się nie będę bać nazwiska Bergman :)
Nie wyświetliła mi się w powiadomieniach twoja opdpowiedź. Bergmana się nie boję, po prostu nie miałem okazji jeszcze nic obejrzeć ale zamierzam to wkrótce nadrobić. Być może sięgnę po polecaną przez Ciebie "Siódmą pieczęć". W między czasie, ze wspomnianych, obejrzałem 2 filmy Allena - Annie Hall i Manhattan. Było warto.
o czym ty pieprzysz - "wytrawni kinomani" buahahahahahhahah ! chyba jestes właśnie takim "wytrawnym kinomanem" który już ma odleżyny na dupie od oglądania prostackiego i nadajacego się specjalnie dla ciebie do zrozumienia. :D
Dziękuję, dawno nikt nie zaliczył mnie do dzieci i młodzieży :) Ode mnie solidne 8, bo po seansie ze śmiechu bolał mnie brzuch, a właśnie tego oczekuję od komedii. Film należy do grupy filmów tak głupich, że aż śmiesznych. Nie każdemu takie poczucie humoru pasuje, co doskonale rozumiem. Na plus na pewno przemawia niewątpliwie fabuła i podjęty temat, które pozwoliły uniknąć żartów związanych z koledżami i horrorami, które ostatnimi laty bardzo się już przejadły. Rewelacyjne jak dla mnie było obśmianie stereotypów o metalowcach. Chicago od tyłu, zdrada w imię szatana (na którą dałem się nabrać), no i Ozzy odgryzający głowę nietoperza (na wspomnienie tej sceny jeszcze długo będę się śmiał, genialne wykorzystanie historii z życia). Ogólnie było trochę takich smaczków, tylko czasem trzeba było akurat skojarzyć scenę z faktem czy stereotypem panującym w US & A (bo te nie zawsze są takie jak polskie, dlatego też mało kiedy amerykańskie komedie śmieszą tak jak nasze rodzime produkcje). Dodać należy świetną muzykę, dobre zdjęcia i rewelacyjną jak dla mnie grę Sandlera i stąd zapewne uśmiałem się jak już dawno mnie żadna komedia nie rozśmieszyła.
No to Cię zszokuję, dałem 10/10, choć oglądałem to już dawno temu(wtedy nie znałem filmwebu), tak nagle wczoraj mnie wzięło, to se ściągnąłem i obejrzałem. Nie potrafię powiedzieć dlaczego jest tak fajny, w ogóle nie cenię Harveya Keitela, R. Witherspoon czy pozostałych. Adam Sandler - dla mnie to aktor komediowy nieco powyżej średniej, ale nie geniusz jak np Jim Carrey. Może moją ocenę zawyżyło ośmieszenie w tym filmie Kościoła - po prawie 30 latach już naprawdę rzygam tą ich ciągłą obecnością w życiu publicznycznym i grobową powagą.
Ja się nie bałem ocenić go na 1/10, film mnie strasznie denerwował i nie widzę w nim żadnych pozytywów. Miała być to komedia a wyszedł dramat...
Oczywiście dramat w złym tego słowa znaczeniu. Bo dramat jako gatunek filmowy to mój ulubiony gatunek:)
To chyba rzeczywiście kwestia poczucia humoru - ja uważam siebie za osobę raczej wrażliwą, lubię dramaty; ale jednocześnie humor totalnie abstrakcyjny mi nie przeszkadza. Ta komedia faktycznie jest absurdalnie głupia, ale dla mnie tak durna, że aż śmieszna. Podobnie jak np. "Cztery pokoje" Tarantino (ofc nie przyrównuję do siebie tych dwóch filmów bo to by było śmieszne, chodzi mi o typ humoru).
Akurat "Cztery pokoje" Tarantino i spółki podobały mi się. Taka absurdalność mi odpowiada, w wydaniu Sandlera niekoniecznie. Pozdrawiam
dla mnie jedyny śmieszny moment w tym filmie to ukryte satanistyczne przesłanie na płycie Chicago. i to jest ten dodatkowy punkt wyciągający ocenę na dwóję.
BRAWO. Jaką komedię masz najwyżej ocenioną? Masz w ogóle jakąś wysoko ocenioną? Czy oglądasz filmy TYLKO z pierd%^onym przesłaniem? Tak się składa, że komedie powinny śmieszyć a nie skłaniać do jakichkolwiek refleksji. Ciekawe? Nie? To skocz zjeść styropian.
Na przyszłość proszę żebyś pisał do mnie bez agresji, w przeciwnym wypadku nie będę odpisywał na Twoje posty. Zgadzam się, że komedie powinny przede wszystkim śmieszyć (jeżeli przy okazji skłaniają do refleksji to nie ma w tym nic złego). "Mały Nicky" mnie nie śmieszył. Jeśli chodzi o najwyżej ocenione przeze mnie komedie to gustuje głównie w polskich ale nie tylko. Z głowy wszystkiego nie pamiętam ale podam Ci ulubione:
Sami swoi - 10/10
Nie ma mocnych - 10/10
Kochaj albo rzuć - 9/10
Miś - 9/10
Seksmisja - 9/10
Va Bank - 9/10
Va Bank 2 czyli riposta - 9/10
Jeśli chodzi o zagraniczne to bardzo podobało mi się "Broken Flowers" - 9/10 to bardziej komediodramat niż komedia ale sporo w tym filmie było śmieszcznych momentów. Jeśli chodzi o stricte komedie zagraniczne to do głowy mi przychodzi "Lepiej późno niż później" 8/10, "Zgon na pogrzebie" - 8/10, pierwsze cztery Akademie Policyjne - 8/10. Lubię starsze komedie z Louisem de Funesem, lubię Gang Olsena. Lubię filmy Koterskiego, Saramonowicza i Koneckiego. Nie odrzucam komedii jako gatunek ale nie śmieszą mnie te z udziałem Adama Sandlera. Z pośród obejrzanych w międzyczasie tylko "Dwóch gniewnych ludzi" (Anger Management) przypadło mi do gustu. Głównie dzięki Jackowi Nicholsonowi.
Tak pobieżnie przeglądając wnioskuję, że problemem Twoim jest to, że po prostu śmieszy cię to, co jest ci bliskie i co doskonale rozumiesz. Ogólnie wskazałbym kilka rzeczy z których można się śmiać a) parodie, obśmianie stereotypów, znanych faktów, zdarzeń, scen z innych filmów b) karykatury, obśmianie stanu rzeczy, sytuacji, wyolbrzymienie niedorzeczności c.1) humor prosty typu poślizg na skórce od banana c.2) humor prosty obrzydliwy, gdzie królują przekleństwa, pierdnięcia czy inne niewyszukane formy d) humor czarny e) humor abstrakcyjny. Oczywiście większość filmów, nie tylko komedii zawiera przynajmniej jeden z tych elementów, większość komedii przynajmniej 2 albo 3. Do tego, to że jakiś konkretny rodzaj humoru cie bawi nie oznacza, że akurat ta adaptacja będzie dla ciebie. Myślę, że dla ciebie śmieszne jest przede wszystkim b) dlatego śmieszą cię głównie filmy polskie, bo to po prostu znasz i rozumiesz oraz c.1) o czym świadczy niewątpliwie luis de funes czy gang olsena, które bazują na humorze uniwersalnym, śmiesznym niezależnie od języka. Zakładam, że w "strasznych filmach" nic zabawnego nie dostrzegłeś? Że Naga Broń jeśli cie śmieszy to dzięki dawce c.1) a nie a)? Cóż z amerykańskich filmów ciężko będzie coś dla ciebie znaleźć, bo znaczna część z nich (przynajmniej te które widziałem) oparta jest o a). Najlepsze to jednak d) i e) choć zwykle bardzo niepopularne. Mało kiedy trafia do mnie c.2, ale sądząc po ocenach innych użytkowników, w tym też brylują amerykańskie produkcję. Pozwolę się zasugerować Ci następujące tytuły (każdy z nieco innej rodziny): Mężczyźni wolą blondynki, Kowboj z Szanghaju, Po zachodzie słońca, Przygody barona Munchausena, Gdzie jest generał (bo nie wymieniłeś) i 500 dni miłości. Niektórych z zaproponowanych nie nazwałbym "czystymi" komediami, bo to nie tylko filmy do pośmiania się, ale też można w nich doszukiwać się czegoś więcej. Filmów Koterskiego w ogóle nie nazywałbym komediami :)
Czegoś tak głupiego dawno nie widziałam. Komedia? Brrrr.... Nigdy więcej. Nie trawię tego typu "humoru". Nie mogę postawić więcej niż 1/10... Po prostu nie mogę.
Co do samego Sandlera, to nawet lubię faceta. Niestety - trzeba przyznać, iż ma trochę takich kompletnie beznadziejnych filmów (szumnie zwanych komediami) w swojej karierze.
Ale niektóre są całkiem w porządku.
"50 pierwszych randek" - mój ulubiony film z Sandlerem - ciepła, pozytywna, urocza komedia romantyczna.
Podobnie "Trudne słówka".
Całkiem niezły moim zdaniem jest również ekscentryczno-dziwaczny duet Sandler i Watson w "Lewym-sercowym".
Jest też parę komedyjek lekkich, łatwych i przyjemnych...
Oczywiście nie wysokich lotów, ale mimo wszystko całkiem niezłych na szare i deszczowe popołudnie:
"Wykiwać klawisza", "Państwo młodzi: Chuck i Larry" czy też "Klik: I robisz co chcesz"
Mam też pewien sentyment z dzieciństwa do Happy'ego Gilmore'a - to takie moje małe skrzywienie.
To tyle na temat pozytywnych (w moim odczuciu) stron Adama Sandlera.
Niestety... kiedy widzę takie gnioty jak to to co przed chwilą obejrzałam moja sympatia dla Sandlera (niewielka, ale jednak) chwieje się w posadach. Jeszcze trafię na ze dwa takie i runie :-))))
Pozdrawiam.
Dzięki za sugestie. "50 pierwszych randek" zapowiada się ciekawie. Już wcześniej czytalem opis tego filmu i od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem jego obejrzenia. "Klik: I robisz co chcesz" oglądałem i się rozczarowałem. Po jego obejrzeniu czułem, że potencjał został zmarnowany, że można było ten film zrobić lepiej. Jeżeli uda mi się obejrzeć, któryś z wymienionych przez Ciebie filmów to podzielę się wrażeniami. Pozdrawiam
Szkoda czasu na ten film,chociaż ma swoje zalety jak by np. charakterystyka czy muzyka,poza tym ten film ośmiesza poziom dziesięciolatka latka ;)).Dobra obsada a występuje w takim chłamie,komedia powinna śmieszyć nie żenować.Film można porównać do wszystkich podróbek Strasznego Filmu,które niestety robi się na siłę.Dlatego moja ocena nie wynosi więcej niź 3/10.
Gusta są różne, niektórych śmieszy. A muzyki można posłuchać nie męcząc się przy filmie:) Pozdrawiam
Różni są ludzie ;)) I do tych różnych ludzi zaliczają się tacy których ten film śmieszy.Bardzo prosty humor został przedstawiony w tym filmie i takie jest moje zdanie.
wg mnie film jest popieprzony i pokręcony na wiele różnych sposobów. Widzom cieszącym się z głupot ;], mającym do siebie dystans i nie biorącym wszystkiego na poważnie ten film sie spodoba:) ogólnie rzecz biorąc idealny dla żartownisiów, a takich mało nie jest.
Dla ludzi, którzy nie gustują w tego typu filmach będzie to kiczowaty chłam.
I tyle. Pozdrawiam
To nie jest tak, że nie mam dystansu względem siebie. Zartować również lubię. Z Twoim ostatnim zdaniem się zgadzam. Również pozdrawiam:)
Znawcy jacy, film owszem jest szczytem durnoty i debilizmu, nie ma w nim nic mądrego, składa się z durnych głupawych gagów i bezsensownych dialogów, fabuła ma tyle sensu co wyprostowany banan, ale o to tutaj chodzi, do tego historia nie jest wtórna, jak ktoś nie potrafi wchodzić w pewne konwencje to stwierdzi że ten film to chłam, czasem film nie ma konwencji (wtedy zasługuje na 1) ale tutaj jest ona bardzo wyraźna, więc nie powinien to być żaden problem, jak widać niestety dla niektórych jest, to przykre, bo życie takich ludzi musi być smutne.
Jak widać w pewne konwencje wejść nie potrafię ale nie uważam, żeby to czyniło moje zycie smutnym
Ja widziałam wiele filmów z Adamem Sandler 'em , jednak ten film uważam za najgorszy , po prostu zawiodłam się miało być śmiesznie a wcale nie było.Każdy jednak jest indywidualny i ma że tak powiem ''swój'' rodzaj komedii które go bawią .
Znawcy jacy, film owszem jest szczytem durnoty i debilizmu, nie ma w nim nic mądrego, składa się z durnych głupawych gagów i bezsensownych dialogów, fabuła ma tyle sensu co wyprostowany banan, ale o to tutaj chodzi, do tego historia nie jest wtórna, jak ktoś nie potrafi wchodzić w pewne konwencje to stwierdzi że ten film to chłam, czasem film nie ma konwencji (wtedy zasługuje na 1) ale tutaj jest ona bardzo wyraźna, więc nie powinien to być żaden problem, jak widać niestety dla niektórych jest, to przykre, bo życie takich ludzi musi być smutne.
świetnie napisane
Nigdy wcześniej nie oglądałem filmów z tym aktorem. Przypadkowo włączyłem TV i leciało TO COŚ. Podczas oglądania nie mogłem się nadziwić jak można nagrać coś tak debilnego i żenującego. Z czystym sumieniem daję 1.
Jestem w stanie zaakceptować durne komedyjki które człowieka odstresowują ale ten film wręcz denerwuje.
Pierdoły piszecie! Oglądałam film kilka razy i za każdym razem boki zrywałam zwłaszcza przez durnotę i debilizm i bezsensowne dialogi, po to są komedie żeby śmiać się do łez :)