Maczeta to film, który zabrałbym na bezludną wyspę. Serio, jest w nim wszystko: wściekły meksykanin, piękne kobiety, Cheech Marin w roli księdza, umierający po raz drugi w karierze Steven Seagal i bezkompromisowa brutalność. "Maczeta" to doskonały film akcji w starym stylu, który nie udaje, że niesie ze sobą coś więcej niż widać na ekranie - to 100 minut czystej rozrywki i nic ponad to.
Na bezludną wyspę zabrałbym też Michelle Rodriguez. Może być bez oka :)
To był najlepszy film z Seagalem od...to był najlepszy film z Seagalem w tym wieku.
"Terroryści zajęli się samolotem
wszelki opór mija się z celem!
Pomóc może odwaga do spółki z polotem,
Steven Seagal z Kurtem Russelem."
http://youtu.be/n81Bx3DEv9U?t=53s
oni go tu nie ubili. on się sam ubił. i to w jakże pięknym stylu :D. piękna scena. doprawdy piękna :)