PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=630888}

Mama

5,9 87 731
ocen
5,9 10 1 87731
4,1 11
ocen krytyków
Mama
powrót do forum filmu Mama

Serio...?

ocenił(a) film na 3

Mam wrażenie, że z tym filmem było jak z czytaniem książki z której wyrwano 70% stron.
Ale od początku - trochę przesadzony ten motyw z "jest krach na giełdzie, więc zabiję współpracowników i byłą żonę". Rozumiem, problemy z pracą mogą doprowadzić do depresji, czy prób samobójczych, ale żeby od razu mordować losowe osoby? Zwłaszcza, że gościu wyglądał raczej na desperata, niż na totalnego psychola - gdyby od razu chciał zabić dzieci zrobiłby to w domu.
Druga rzecz - jak do cholery ma się wątek tytułowej mamy, która zginęła skacząc z klifu do jej bytności w ścianie w jakiejś ruderze? I co do tego mają ćmy?
Samobójcze dusze mają to do siebie, że pojawiają się w miejscu swojej śmierci i przeżywają ją ponownie i ponownie i nie szukają nowych celów, bo i nie mają mózgu, ni ambicji, jeno emocje ulotne które towarzyszyły im przy przeżywaniu śmierci. Nie wspomnę już o duchach zbierających czereśnie, czy mordująch losowych psychiatrów (no właśnie, co z naszym ambitnym psychiatrą? Postanawia sam na własną rękę udać się do nawiedzonego domu, bo twierdzi, że znajduje się tam jakiś portal? Niby mądry człowiek, a jednak na tyle głupi, by pomyśleć, że nic się złego nie stanie jak pójdzie tam sam. Przecież ten duch-morderca-zbieracz-czereśni, na którego widok mało nie posrał się chwilę wcześniej w domu nic mu nie zrobi).
Trzecia rzecz - kto zdrowy psychicznie trzyma zwłoki dziecka w kartonie w jakimś magazynie? Pomijam już względy etyczne, ale wg prawa chyba każdemu należy się pochówek. Nie mówiąc już o tym co powiedział by na to sanepid.
Kolejna rzecz - facet trafia do szpitala ze śpiączką. Nagle ma jakąś wizję i się budzi. Potem całkiem przypadkiem porównuje zdjęcie z akt i mapą (które leżą sobie beztrosko tuż przy nim) z wizją ze snu, którą namalował i nie zastanawiając się jedzie do lasu (po co dzwonić najpierw do dziewczyny, by upewnić się, czy wszystko gra) uratować sytuację. Jak zwykle - sam. I to tuż po wyjściu ze szpitala. Jak dojeżdza na miejsce - jest dzień. Gdy szwęda się po lesie - jest już środek nocy. No cóż, każdy ma swoje hobby.
W tym samym momecie jego dziewczyna postanawia udać się do lasu ze zwłokami dziecka i BARDZO wygodnie - po drodze mało nie przejeżdza swojego chłopaka, który całkiem przypadkiem wybiegł na drogę.
Sama końcówka zaś jest wyborna - a co tam, pójdźmy na kompromis i podzielmy się dziećmi - ty weźmiesz jedno, ja jedno - w końcu te drugie nie było zbytnio do mnie przywiązane. A cel 'matki' kochającej tak dramatycznie i wzruszająco w tym filmie w końcu był taki, by te dziecko zabić. W takim razie kolejne pytanie - dlaczego nie zrobiła tego od razu? Bo chciała najpierw znaleźć truchło swojego dziecka? A co zrobiła jak je znalazła? Rozpiździła je w drobny mak. Dziękuję dobranoc.

A zwłoki ćmami się stały i mieszkały między nami.

delira

Przesadzasz i to bardzo, jak wiele osób zresztą tutaj. Bardzo film skrzywdziło dystrybuowanie go pod hasłem horror. A to bardziej dramat z elementami fantasy/horroru i w tej kategorii nie jest to zły film. Byłby lepszy, gdyby bardziej rozbudowano dane postaci pod względem psychologicznym, ale i tak.
Czepiasz się dziwnych rzeczy. Owszem, motyw wpływu krachu na szaleństwo brata Lucasa trochę naciągany, ale da się przeżyć. On nie zabił dzieci we własnym domu, bo był jakby w szoku i sam nie wiedział, co robić. Mama zamieszkała w domu, bo tam ją przyciągnęły potrzebujące ją dzieci, wcześniej się po prostu błąkała tu i ówdzie, i nie tylko w ścianie przecież. Ćmy to symbol.
Ona nie była samobójczą duszą, zginęła, bo była doprowadzona do ostateczności, nie miała innej drogi ucieczki, była jak zaszczute zwierzę, zresztą może wierzyła, że przeżyje ten skok.
Psychiatra nie był losowy tylko sam się napatoczył i prosił o ubicie, a czereśnie czy raczej wiśnie, cóż, dziwny motyw mający zapewne ubarwić całą historię.
A już w ogóle absurdalne są jakieś zdziwienia dotyczące tego, że ktoś tam sam, że ktoś tam w nocy... takie filmy mają to do siebie, że zawsze ktoś wchodzi gdzieś sam, z reguły jest ciemno, bardzo rzadko informuje inną osobę, gdzie się wybiera, często też zdarza się, że mieszka samotnie gdzieś na uboczu (zwłaszcza jak jest kobietą), itp., to po prostu się bierze w pakiecie razem z gatunkiem. Że już nie wspomnę o przemykających duchach czy zjawach, czy jakiś demonach odbijających się w lustrach czy straszących ze ścian.
Dziwne było owszem trzymanie zwłok w magazynie i to trochę przegięcie ze strony twórców, ale cóż, tak pasowało im do fabuły, pewne przerysowania w tego rodzaju filmach się zdarzają.
Chłopak nieprzypadkowo wbiegł na drogę, tylko wyraźnie powiedział, że odebrał jej wiadomość.
A końcówka po to, żeby nie było słodkiego, pierdzącego happy endu, jak dla mnie bardzo dobre wyjście i wiarygodne, jeżeli weźmiemy pod uwagę uczucia dzieci i Edith,

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones