Na komedię mało śmieszne (chyba że gra Brosnana, całkiem zasłużona malina) na miano musical też nie zasługuje bo brak tam horografii ( bo trudno nazwać horografią bieganie tłumu po plaży czy molo i machanie w górze rękoma). Zapamiętam ten film jako jedyny od niepamiętnych czasów na którym zasnąłem, poważnie. Choć lubię piosenki Abby.
Ja osobiście nie przepadam za musicalami, a oglądając komedie podchodzę bardzo sceptycznie, bo komedia musi być naprawdę udana, aby uznać ją za śmieszną. A co do tego filmu to był nudny, kiepski i ogólnie taki bez sensu za bardzo. Zgodzę się z Tobą co do tego, że Brosnan zasłużył na Malinę, oglądając to zastanawiałam się co go skłoniło, aby zagrać w takim filmie. I właściwie co mnie skłoniło, aby ten film obejrzeć - tego też nie wiem.
Pozdrawiam! :)
Wiesz, to przypadkowe słowotwórstwo całkiem nieźle nawet pasuje do Twojego stosunku właśnie to tej chorografii :D
"Musical filmowy, odmiana filmu muzycznego, w którym muzyka, piosenka i taniec stanowią dominantę dramaturgiczną dzieła. Popisy wokalne i CHOREOGRAFICZNE są wkomponowane w akcję, wynikają z niej i posuwają naprzód." Oto definicja musicalu filmowego.
Cóż, zwracam honor jeśli chodzi o zgodność z definicją ;)
Bardzo możliwe, że diabeł tkwi w definicji samej choreografii i tego jak Ty i ja ją rozumiemy, oraz jak rozumieją ją sami twórcy owych filmowych musicali. Moim zdaniem należy rozróżnić choreografię taneczną (która moim zdaniem nie jest obowiązkowa w musicalach, stąd mój komentarz) od choreografii scenicznej. Na przykład typową taneczną choreografię możemy zobaczyć w Cell Block Tango z Chicago, natomiast w wielu musicalach (np. Mamma Mia!, Nędznicy) nie mamy do czynienia z pięknie wyreżyserowanymi scenami tanecznymi. O ile jeszcze w Mamma Mia! mamy jakikolwiek taniec, a nawet gdzieniegdzie choreografię taneczną, tak już w Nędznikach nie występuje one w zasadzie wcale - zamiast tańca mamy ruch sceniczny, który również jest wymyśloną przez kogoś choreografią.