Nie wiem, czegoś tu chyba jednak brakuje. Kocham kino refleksyjne, obyczajowe, podkreślone kreską tragedii - takie samo życie. Tu jednak - i tragedia, i humor, są nieprzekonujące, niepełne. Nie docierają do mnie. Nie przejęłam się zbytnio tragedią bohaterów, a raczej jestem do tego spieszna. Jest kilka scen mocno autentycznych, poruszających (panika Patricka przy lodówce, rozmowa Lee z Randi), ale generalnie ten fil jest niedograny, jakby główni bohaterowie sami nie wiedzieli, co mają czuć.