Dla mnie film jest bardzo podobny do 'Niebieskiego' Kieślowskiego. Tylko że do 'Niebieskiego' nie ma co startować.
To ciekawe porównanie; rzeczywiście autodestrukcja bohatera jest podobna. Jednak "Niebieski" kończy się zwycięstwem miłości, a tu kończy się tym samym, czym się zaczęło i było w środku; a koleś podchodzi pod kaftan bezpieczeństwa i elektrowstrząsy. Każdemu odradzę oglądanie, bo nic wartościowego nie pozostaje - tylko wkurzenie ...
O tak - wkurzenie ogromne, słowem nie jesteśmy (ja i Mąż) sami. Drewniany Affleck, scenariusz niby ciekawy, ale jednak nie do końca, przytłaczająca aż ilość wulgaryzmów, żadnych więzi, żadnych emocji... młody to chyba jakiś autysta - sms i dziewczyny, ot szczyt marzeń. Nawet trener drużyny hokejowej zachowywał się jakby był z innej planety ("grając w hokeja, masz myśleć o hokeju" serio tak mówi dorosły facet do dzieciaka, który właśnie stracił ojca???).