PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=736182}
7,6 126 701
ocen
7,6 10 1 126701
8,2 54
oceny krytyków
Manchester by the Sea
powrót do forum filmu Manchester by the Sea

Kolejny film ze stawki oskarowej, równie wycofany, skromny, wręcz festiwalowy. I przede wszystkim o życiu, tym prawdziwym, niepodrasowanym, nieprzekoloryzowanym, szarym, zwykłym codziennym.
Najwiarygodniej wypadają tutaj zachowania ludzkie, wypadająca z niezręcznych rąk piłka, jąkanie się podczas rozmowy z byłą żoną, czarny humor w najmniej oczekiwanym momencie, tragedia życia codziennego. To piękne na jak prostych i błahych rzeczach ten film buduje autentyczny portret tego, co możemy zobaczyć za oknem.
No właśnie, za oknem. Przez swoją kameralną "przebojowość" film niestety jest kolejnym snujem. Kontakty między ludzkie - ok, tragedia rodzinna - jak najbardziej, tylko po co w tym wszystkim próby zespołu garażowego? Po co odśnieżanie, po co to błąkanie się, nie spacerowanie, milczenie, nie rozmowy, "zwiecha" wzroku, nie wylane łzy? Film traci przez to emocjonalny i realistyczny impet na rzecz powolnej, wręcz poetyckiej estetyki. Ja rozumiem, życie jest monotonne niczym codzienne odśnieżanie, ale caman, nie chcę oglądać tego przez kilka minut.
No i niestety, w tym wisielczym, często chamskim humorze jest coś niespodziewanego niczym w filmach Marvela. Czujesz, że oto dojdzie do konfrontacji, a tu kaboom! Pojedynek na torty i żart o teściowej. Jasne, życie tak ma, ale nie oglądam filmów w próżni i niestety kojarzy mi się to z sytuacją, w której jest Marvel - humor musi wszystko równoważyć, tak jakby film swoją tematyką był za ciężki, zbyt dołujący i przytłaczający.
Trochę to czepialskie, zdaje sobie sprawę, jednak nadal największym zarzutem jest festiwalowy charakter filmu. Życie boli, ale o tym mówi prawie KAŻDY tego typu film, KAŻDY dramat z Wenecji, Berlina czy Cannes.
Mimo świetnego wycofania Afflecka, jego grze na półtonach i półgrymasach, ten film pozostaje snujem. Prawdziwym, szlachetnym i subtelnym, lecz nadal snujem.
Ten film przypomina mi Blue Valentine. Też Williams, też rodzinny kataklizm, śmierć w tle, wycofanie, półtony i cały ten bullshit z recenzji krytyków. Tylko, że Blue Valentine działa lepiej, uderza i nie chowa się za gardą heheszków. Aktorzy, zwłaszcza Gosling również nie szarżują, lecz w oszczędny sposób, budują mocne, prawdziwe postacie. Co więcej, film ten unika snucia się i wykorzystuje absolutnie każde momenty do budowania gęstych emocji. Jasne, może Manchester miał być taki, może miał być wycofany i skryty w skorupie, w tej samej, w której siedzi postać Afflecka. Wolę jednak granie w otwarte karty i dobre użytkowanie metrażu i taśmy filmowej przy takim kalibrze wydarzeń i emocji ekranowych.

PS: Osławiona scena spotkania Lee i Randi oraz nominacja dla Williams? Trolololo, Affleck swoi jąkaniem spija całą śmietankę, Williams tylko akompaniuje. A Akademia jest głupia i po prostu nie widziała Blue Valentine.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones