Film trochę w klimacie "Kronik portowych". Bohatera filmu spotkała wielka tragedia, jest niemal wrakiem człowieka i nic się z tym nie da już zrobić. Przesłanie filmu jest chyba takie, że jeżeli miałeś jakąś traumę, to niestety całe życie masz przechlapane. Film zupełnie pozbawiony starej, dobrej (amerykańskiej?) magii kina, gdzie chętnie dawaliśmy się oszukiwać, że wszystko będzie dobrze. Tak myślę, że z tego scenariusza można było z pożytkiem zrobić Bildungsroman, w którym Patty (świetna rola) przejmuje inicjatywę i otacza opieką Wujka Lee.