PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1440}
6,8 10 169
ocen
6,8 10 1 10169
Mansfield Park
powrót do forum filmu Mansfield Park

Jedno słowo jest w stanie opisać ten film - TRAGEDIA. Mam w zwyczaju oglądać film zaraz po przeczytaniu książki, tak by na świeżo je porównać. Zawiodłam się na nim strasznie. Pokuszę się o stwierdzenie,że scenarzysta ksiażki nie przeczytał.
Zaczynając od Funny - przypomina raczej Elizabeth z "Dumy i uprzedzenia", aniżeli Funny opisaną w książkowej wersji "Mansfield Park" - pyskata, raczej pewna siebie, wesoła kokietka. Gdzie jest zamknięta w sobie, skrępowana towarzystwem i zalotami Henry'ego Funny, bystra ale raczej nie wychodząca przed szereg?
Co z Williamem? Gdzie jest tak ważna dla tej powieści postać. Przecież to pomoc Henry'ego w awansie Williama przyczyniła się do niepewności Funny co do odrzucenia uczuć Crawforda, przecież to William - nie Sussie, był przyjacielem Funny i jedynym członkiem rodziny, z którym utrzymywała kontakt. Z Sussie Funny zaprzyjaźniła się dopiero po powrocie do domu.
A Sir Thomas, który w filmie jest Tyranem zmuszającym Funny do ślubu z Crawfordem? W książce nie był co prawda zachwycony odrzuceniem przez Funny propozycji Henry'ego i na początku uznał to za kpinę, ale z czasem zrozumiał, że Funny niedostatecznie poznała Crawforda i dał jej czas na przemyślenia w tej kwestii. W tym celu wysłał ją do rodziców, by poznała smak biedy, aby mogła docenić luksus jaki mógłby jej ofiarować Crawford. Lecz nie zrobił tego za karę, ale raczej z dobrego serca, z troski o siostrzenicę, z którą tęsknilł i której dobro doceniło po powrocie z Afryki.
Marię Crawford z początkowej fazy filmu posadziłabym o lesbijskie skłonności - domyślam się,że reżyser chciał w ten sposób uwydatnić 'nowoczesny', wybiegający nieco naprzód styl życia Crawfordów (dla mnie pomyłka).
Poza tym, Funny nie przyjęła nigdy oświadczyn Henry'ego. W pewnym momencie, kiedy przebywała długo poza Mansfield, poczuła, że staje się
jej bliższy - owszem, ale nie było to na tyle silne uczucie, by myślała o ślubie z nim.
Rozumiem, że każdy na swój sposób interpretuje książkę, ale błagam nie zmieniajmy fabuły tak drastycznie. Bolało mnie oglądanie tego filmu - przysięgam. "Mansfield Park" jest jedną z moich ulubionych powieści Austen, a twórcy tego filmu dosłownie zmasakrowali fabułę, zmiażdżyli bohaterów i przerobili na jakiś tani filmowy kotlet <bleee>.
Najgorsza ekranizacja, którą oglądałam do tej pory.

malva

Po przeczytaniu kilku opinii na forum, stwierdzam że może i ten film nie jest taki zły - jest po prostu kiepską ekranizacją, może gdybym tak jak niektórzy z Was najpierw obejrzała film, potem przeczytała książkę, miałabym odwrotne wrażenia - było by inaczej. Ktoś jednak dal temu filmowi tytuł "Mansfield Park", a bohaterom nadal imiona z książki, więc chyba powinien czuć się zobligowany do lepszego zobrazowania losów bohaterów.
Też bardziej wole bohaterki w stylu Elizabeth z "Dumy i uprzedzenia", aniżeli Funny Price z "Mansfield...". Domyślam się, że taka właśnie była kiedyś Jane Austen - krnąbrna i wygadana, ale przecież to ona stworzyła Funny Price, wiec po co ja zmieniać. Może choćby z szacunku dla autora należało ją zostawić taką jaka była.

ocenił(a) film na 10
malva

Ja też jestem zagorzałą czytelniczką książek Jane Austen. Uwielbiam je. Film obejrzałam po przeczytaniu książki i obejrzeniu wersji wcześniejszej bodajże z roku 2008.
Ta ekranizacja zdecydowanie bardziej mi się podobała.
Rozumiem Twoje zarzuty, bo rzeczywiście zmian było naprawdę sporo, ale tak sobie myślę, że taka Funny z tej ekranizacji jakoś bardziej mi odpowiada.
Film bardzo interesujący mimo tylu zmian.

Em_Ka

Rzeczywiście film jest ciekawy, ale najwierniejszą ekranizacją niestety nie jest, co mnie troszkę irytuje. Potrafię jednak zrozumieć, że mógł się podobać chociażby ze względu na bardziej przebojową Funny - chyba jednak wolimy takie postacie, niż zamknięte w sobie 'brzydule'.

ocenił(a) film na 3
malva

A ja zgadzam się z Twoją pierwszą wypowiedzią. Miałam podobne odczucia po obejrzeniu tego filmu - też wydawało mi się, że reżyser książki nie przeczytał, bądź też, że jej nie zrozumiał. "Mansfield Park" to w moim mniemaniu afirmacja skromności, która zostaje nagrodzona. Książkowa Fanny była niewzruszona i zawsze stała w swoim zachowaniu. A w filmie co? Zgadza się przyjąć pana Crawforda! Zgroza. Dałam 3/10, może trochę surowo, ale nienawidzę, kiedy bezcześci się twórczość wspaniałej Jane.

Anabele

No chyba właśnie to mnie najbardziej razi. Jeśli ktoś chce zmieniać wielkie dzieło w coś takiego i skoro uważa że jego fabuła jest lepsza niż wielkiej Jane zachęcam do pisania scenariuszy oryginalnych a nie adaptowanych. Pozdrawiam :)

Em_Ka

"Mansfield Park" jako książka mnie urzekła, ale o dziwo film także. Spodziewałam się żenady na miarę nowszej wersji ekranizacji ale byłam bardzo mile zaskoczona. Nie rażą mnie zmiany kiedy aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani i wiarygodnie odegrali swe role, kiedy muzyka pięknie podkreśla urok filmu i są ładne zdjęcia. Film jest dopieszczony. I to słowo - klucz - FILM. Reżyser miał prawo luźniej interpretować książkę. Ja nawet wolę takie rozwiązania (o ile są zgrabnie zrobione), wtedy przezywam jakieś elementy zaskoczenia. A nadmienię, że książkę przeczytałam przed obejrzeniem. Nigdy film nie będzie lepszy od powieści i lepiej jest czasem postawić na kreatywność niż na mocowanie się z arcydziełami literatury klasycznej :) Uważam, że do takich rzeczy należy mieć sporo dystansu i nie ma się o co wykłócać :)

malva

Co oni zrobili z sir Thomasa???? jakiegoś zboczeńca! Ten motyw z niewolnikami mnie po prostu dobił........
jako ekranizacja - do bani.
Wizualnie Fenny byłą świetna - tak jak sobie wyobrażałam ją z wyglądu
zachowanie - średnio. Właśnie o to chodziło że Fenny była inna! Inna od nich wszystkich, nie bawiło jej bycie w centrum uwagi, czy też zaloty Crawford'a! Nie nie nie ... eh
Podobała mi się postać Edmunda i wątek miłosny Fenny&Edmund, który wcześniej niż w książce był okazywany. Po za tym sama postać Henry'ego Crawforda czy też Mary Crawford były wporządku. nie narzekam. Pani Norris - za mało zrzędliwa jak dla mnie, choć wizualnie świetna. Lady Bertram też odpowiednia.
Ale... Dzie William???? Brak Williama i to co zrobili z sir Thomasa (kochające ale surowego ojca) to mnie poraziło!

ocenił(a) film na 7
sangomaho

Nie podobało mi się wykreślenie postaci Williama ani zrobienie z sir Thomasa jakiegoś handlarza niewolnikami, ale najciekawsze jest to że film zawiera w sobie powieść Austen jak i jej biografie. Fanny przyjaźni się z siostra, a nie bratem jak Austen i tak jak ona przyjmuje oświadczyny, a następnego dnia je odrzuca. Zawiodłam się, bo wolałabym zobaczyć porządną ekranizację książki, która mi się wybitnie podobała, a nie patrzeć na jakiś gniot np. ekranizacja z 2007(porażka...). Jednakże sam zabieg uważam za genialny, jeśli ktoś przeczytał biografię Austen to na pewno dostrzeże jeszcze więcej podobieństw :)

malva

zachęcam do wersji z 1983 (określana czasem jako miniserial, albo wersja BBC)

malva

tak, wierna ekranizacja to to nie jest, ale film jako film- dla mnie super!
elementy biograficzne są naprawdę dobrze wplecione, a postaci barwne i wyraziste.
mnie aż rozpiera ciekawość, co by było, gdyby Fanny przyjęła na stałe oświadczyny Henry'ego :) W tej ekranizacji aż się o to prosiło. Mnie aż się cieplej zrobiło na sercu, kiedy poczułam chwilową radość i szczęści Fanny po przyjęciu Crawforda :D Po obejrzeniu filmu po raz pierwszy pomyślałam sobie (jak zwykle): dobrze, że go odtrąciła! Ale za drugim razem pomyślałam: głupia! byłaby z nim szczęśliwa.
jestem zagorzałą fanką twórczości Austen, ale w tej ekranizacji wręcz nie lubię Edwarda... Może jest to związane z tym, że aktor ten znacznie bardziej przypadł mi do gustu jako pan Knightley w 'Emmie' z 2009roku, którą, swoją drogą, gorąco polecam, bo jest naprawdę dobrą ekranizacją. w końcu to BBC :)

baletomanka

Ja osobiscie niestety jeszcze nie przeczytalam żadnej z książek Jane Austin.
Ciężko zatem jest mi się wypowiedzieć. Uważam jednak iż film został zrobiony nieźle.
Ciekawa praca kamery, ujęcia, muzyka i gra aktorska nieźla również. Głowna bohaterka
sobei poradziła. Taka byłą wizja reżysera aby przedstawić Fanny jak ubogą krewną. w sumei taka
była, w książce pewnie też. Moja ocena na film ale nie jako wierną ekranizację to 7/10.pozdrawiami napewno przeczytam ksiazke ;)

ocenił(a) film na 6
baletomanka

baletomanka ja też mocno kibicowała Crawfordowi. Edmund w tej ekranizacji był nieznośnie nijaki i do tego zawsze dobijał mnie fakt, że są ze sobą tak blisko spokrewnieni. Z drugiej strony jednak gdyby została z Henrym to to już kłóciłoby się z wymową całego filmu. Funny nie byłaby już tą samą nie skłonną do uległości i wiedzącą czego chce dziewczyną.

malva

Twórcy filmu całkowicie przekręcili sens powieści. Miała być afirmacją zasad wyznawanych przez Jane Austen, a Mansfield Park było symbolem prostoty i rozsądku. Tymczasem głowa rodziny rysuje się tu jako człowiek owych zasad kompletnie pozbawiony (motyw z niewolnikami mną po prostu wstrząsnął, sir Thomas miał być ideałem a nie zboczeńcem), a główna bohaterka również je chwilowo odrzuca przyjmując oświadczyny Crawforda. Poza tym Fanny Jane Austen była skromna i nieśmiała, a ta filmowa już od początku wydaje się dość krnąbrna.

Wszystko to tłumaczą napisy na początku filmu głoszące, iż film został stworzony nie tylko na podstawie "Mansfield Park", ale także listów Austen, jej dzienników i innych powieści. To by tłumaczyło podobieństwo Fanny do Lizzie z "Dumy i uprzedzenia". Więc chyba nie należy traktować tego filmu jako ekranizacji. Jednak mimo to jestem zbyt przywiązana do oryginału i wolę te wierniejsze wersje :).

Madzia9211

A czy w ogóle wątek niewolników był w książce? Nie chodzi mi o rysunki Toma, ale w ogóle niewolników. Czytałam kilka książek Austen, ale tej akurat nie. Ale nawet nie czytając książki byłam pewna, że motyw rysunków z niewolnikami jest jakimś pomylonym pomysłem scenarzysty - zresztą w ogóle nie pasował do fabuły. No bo zdecydujmy się - albo poruszamy poważny problem i chociaż trochę go w filmie przepracowujemy, albo nie. A tutaj postać głowy domu - nieco surowego, lecz w głębi duszy życzliwego - nagle sru - wychodzi na jaw, że w wolnych chwilach gwałci niewolnice, a na koniec filmu znowu staje się dobrym tatusiem...
Swoją drogą dużo jest w filmie takich dziwnych podtekstów - w pewnym momencie sir Thomas dość dwuznacznie przygląda się Fanny i chyba nawet komentuje jej figurę. Ojciec Fanny po jej przyjeździe też się dziwnie zachowuje: "Dobrze, że będzie tu jeszcze jedna dziewczyna" czy coś takiego... Nie mówiąc już o siostrze Crawforda. Trochę nie ten materiał na poruszanie takich - poważnych przecież - kwestii, nawet między wierszami. Tak mi się przynajmniej wydaje.

scady

Całkowici się zgadzam. Książkę czytałam kilka lat temu i nie pamiętam już dokładnie, czy taki wątek się pojawił. Raczej nie, bo te kwestie były obce twórczości Austen. A nawet jeśli, to poruszyła je mimochodem ;).

malva

Po pierwsze, Fanny a nie Funny. Jako ekranizacja rzeczywiście nienajlepiej, ale film sam w sobie mi się podobał. Jedyne co bym wycięła, to te zupełnie niepotrzebne sceny o niewolnikach.

ocenił(a) film na 7
malva

Film sam w sobie przyjemny i interesujący. Uwielbiam Anglię z początku XIX wieku. Jednak traktując ten film jako ekranizację, to muszę przyznać, że mocno się zawiodłam. Mam dokładnie te same zastrzeżenia co autorka tematu. Najbardziej uderzająca była różnica w charakterze Fanny. W książce była skromną, bystrą, ale równocześnie nieśmiałą i chorowitą dziewczyną, bardzo delikatną. Tu rzeczywiście bardziej przypomina Elizabeth z "Dumy i uprzedzenia". Ta różnica była tym bardziej rażąca, biorąc pod uwagę, że właśnie swoją dobrocią oraz cechami, które wyżej wymieniłam, zaskarbiła sobie uczucie Crawforda, który zauważał, że jest inna od pozostałych dziewcząt. Postać sir Thomasa została całkowicie zniszczona. Przedstawienie tyrana, zamiast surowego, lecz kochającego ojca, nie bardzo mi odpowiada. No i brak jakiejkolwiek wzmianki o Williamie, który tak wiele znaczył dla Fanny - bohaterki książki.
Tak, więc rozpatrując film w kategorii ekranizacji, jestem stanowczo na nie. Sam film jednak jest ujmujący. Co mnie dziwi, że do pewnego czasu kibicowałam Crawfordowi zamiast Edmundowi, czyli zupełnie inaczej niż podczas lektury książki. Może dlatego, że Pan Beltram był w tym filmie całkowicie nijaki, za to nasz hulaka ogromnie czarujący.

ocenił(a) film na 9
prettyvisitors

Ja tez przeczytałam Mansfield Park, i też widzę tu ogromną rożnicę.
Z ukończonych powieści Jane Austen nie przeczytałam jeszcze tylko "Perswazji". Z całej reszty "Mansfield Park" uważam za najgorszą. Denerwuje mnie w niej zarówno Fanny, jak i ślepy na jej przywiązanie Edmund. Oczywiście panna Crawford też - ale ona jest tu czarnym charakterem, podczas gdy para głównych bohaterów opisywana jest zawsze z widoczną sympatią.
O wiele przyjemniej mi oglądać tę wersję, niż tę nowszą, gdzie Fanny ma minę dziecka, które nie ma pojęcia, co dzieje się wokół niego. Jest mało wierna książce - na tyle, że może nawet nawiązuje do niej tylko tytułem i imionami postaci.
A tym filmie kibicowałam raczej Edmundowi - mimo wszytstko jakoś mnie nie denerwuje jak ten z ksiązki. Ale panu Crawfordowi też! - w filmie wszystko wskauzje na to, że on się naprawdę stara i jest w stanie zmienić się dla Fanny.

ocenił(a) film na 5
malva

och, w pełni się zgadzam!! gdybym nie wiedziała, że jest to ekranizacja Mansfield Park w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że można ten film odnosić do powieści Jane Austen.
Bardzo mnie rozczarował. Może odniosłam tak negatywne wrażenie będąc świeżo po lekturze (książka szalenie mi się podobała), ale wszystko było nie tak. Nieścisłości, a wręcz przeciwieństwa do historii przedstawionej przez Jane Austen były tak rażące, że nie potrafię ocenić tego filmu bez odniesienia się do książki, a w porównaniu z powieścią wypada okropnie miernie ...

ocenił(a) film na 7
malva

ja wprawdzie nie jestem fanką książek Jane Austin, za to filmów owszem. Ciekawi mnie tylko jedna rzecz oglądałam też wersję z 2007 roku ciotką Fanny jest żona sr Thomasa Bertmana za to z 1999 roku Pani Norris. To w końcu jak to jest.

mrowka1504

O ile mnie pamięć nie myli, to obie są jej ciotkami. Zdaje się, że to siostry matki Fanny ;)

ocenił(a) film na 7
Madzia9211

dzięki tylko jakoś zupełnie są inne ekranizacje książki ta z 2007 roku szybko się zorientowałam się o co chodzi chociaż do gustu mi nie przypadła za to 1999 nie było tego wyjaśnione :) zdecydowanie wolę tą starszą

malva

Faktycznie, TRAGEDIA z tej ekranizacji. Tyle wątków pominięto, przedstawiono wiele spraw w sposób nie jasny. W ogóle skąd ta książka z tymi niewolnikami się tam wzięła, te ilustracje okropne tam były. Rozczarowana jestem. Film nie oddaje książki. Popsuł mi całą radość po przeczytaniu książki, strasznie ją zniekształcił.

ocenił(a) film na 5
malva

Nie czytałam książki i obejrzałam film raczej dla zabicia czasu - ale ten film mnie wynudził i to porządnie. Dawno już nie oglądałam czegoś równie bezbarwnego i nudnego. Klapa.

malva

Gdybym nie czytała książki by mi się na pewno bardziej spodobał. A tu wszystko takie jakieś inne. Sama fabuła przyspieszona, brak ważnych postaci które były w książce (np William- brat Fanny), Thomas Beltram zrobiony na jakiegoś tyrana i właściciela niewolników. Fanny też jest inna niż w powieści. Bardziej przypomina Elizabeth Bennet z "Dumy i uprzedzenia" .
Aktorzy niedobrani, niektórzy wyglądają wręcz staro np aktorki grające Mary Crawford. i Marię Beltram (które powinny być moim zdaniem młodsze i ładniejsze). Najbardziej dobranymi aktorkami są tu kobiety, które grają Panią Norris, Fanny Price i Julię Beltram.
Mniej rażąco sytuacja ma się z mężczyznami, jedyny który mi nie odpowiada to Edmund.
Film ogólnie niezły, ale całkiem inny niż powieść.

ocenił(a) film na 6
malva

a mnie zawsze nurtowało czy między Funny i Edmundem nie ma zbyt bliskiego pokrewieństwa ? w końcu obie ich matki były siostrami

ocenił(a) film na 8
AiWoods

W tamtych czasach to jeszcze było zupełnie normalne. Motyw małżeństwa miedzy rodzeństwem ciotecznym jest również np. w Wichrowych wzgórzach czy Przeminęło z wiatrem- a tu już mamy wojnę secesyjną, więc długo po Austen. Mnie za to zawsze zastanawiało kiedy to stał się taki problem? Kto i gdzie o tym zdecydował, że takie związki będą zakazane, kiedy prawo się zmieniło? Czy ze względów medycznych/wad genetycznych czy nagle mentalność ludzi się zmieniła i zaczęto uważać to za niewłaściwe. Strasznie mnie to zawsze ciekawiło...

ocenił(a) film na 8
malva

Twórczyni wystąpiła w roli tej, która wykorzystuje znaną od lat historię dla przemycenia własnego pomysłu odnośnie przedstawienia postaci. Sam zarzut, że większość z tego co w tym filmie nam zaserwowano kłóci się z treścią książki, można odebrać jako dodatkowy argument dla podsycenia atmosfery wobec ekranizacji, co jest niczym innym jak reklamą. Przy czym, twórczyni jak najbardziej zainteresowana była opowiedzeniem swojej historii kostiumowej, ale aby zebrać na to fundusze, znaleźć chętne osoby do współpracy, musiała postawić na gotową, znaną powszechnie historię. Zdaje się że nie odpowiadała jej w pełni, stąd przemyciła do niej co nieco, i tym sposobem musiała automatycznie narazić się na oskarżenia, że przesadza z ingerencją w to co od lat zapisane w księgach.
Sama należę do grona tych, które są za filmem, bo mi się podobał. I świadoma faktu że to „ekranizacja” książki, postanowiłam uznać że lepiej odbierać go w dużej części niezależnie od niej, jaka to narzuca pewien odbiór historii i postaci. Bo tym sposobem łatwo przełknąć ów obraz.
A poza tym, filmom kostiumowym odnoszących się do tych czasów, do jakich odwołuje się ta produkcja, sporo wybaczam. A Frances O’Connor w tych warunkach, w sensie w tym kostiumowym filmie, musiałabym obejrzeć, nawet gdyby się okazało że byłby to gniot nad gniotami :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones