PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644408}

Marina Abramović: artystka obecna

Marina Abramovic: The Artist Is Present
7,7 10 676
ocen
7,7 10 1 10676
7,7 17
ocen krytyków
Marina Abramović: artystka obecna
powrót do forum filmu Marina Abramović: artystka obecna

bez przesady

ocenił(a) film na 3

siedzenie w bezruchu nazywacie sztuką? i co jeszcze?

ocenił(a) film na 9
ocenił(a) film na 9
Gruszyn

Eh.

ocenił(a) film na 9
Janek14

Eh.

ocenił(a) film na 3
kajetanNieobecny

bardzo wymowne stwierdzenia!

ocenił(a) film na 10
pe_

Sztuka przez.........wielkie, olbrzymie "S". Prawdziwie piękna, poruszająca historia nie tylko o legendarnej artystce, ale przede wszystkim fascynującym człowieku:-))

ocenił(a) film na 6
Stile_Floreale

Co za bzdetliwy banał

kerekekekokeks

sama kiedyś tego nie rozumiałam. Jednak w końcu zrozumiałam o to w tym chodzi. To jest naprawdę bardzo poruszające. I pełne niesamowitego PRZEKAZU.

ocenił(a) film na 3
Pidonek

no to proszę wytłumacz nam, maluczkim!

kerekekekokeks

Powiedzcie lepiej gdzie dostać napisy pl lub eng :)

kerekekekokeks

proponuję posiedzieć w bezruchu przez 6 godzin i jedynie patrząc na człowieka nawiązać bliski kontakt emocjonalny.

ocenił(a) film na 3
maczugaaa

to absurd

ocenił(a) film na 10
kerekekekokeks

tego typu performance pozwala ujrzeć odbicie własnej duszy w jej oczach, to nas obnaża, porusza, nie mamy gdzie się schować lub uciec, wszystko co trzymamy wewnątrz siebie i wyłącznie dla siebie w tej jednej chwili znajdujemy w jej oczach. Stajemy twarzą w twarz ze samym sobą.

nereira

Dokładnie, nawet przez ekran dało się odczuć to świdrujące spojrzenie, bez emocji. ile razy zdarza nam się by ktoś tak na nas spojrzał? Bezpośrednio w nasze oczy, ale bez żadnego konkretnego przekazu. To od danej osoby zależało, co się wydarzy.

kerekekekokeks

zdefiniuj słowo absurd w twoim rozumieniu.
Idę po popcorn i orzeszki.




PS.
"i co jeszcze?"
Odpowiadam.
Malarstwo, rzeźbę, film, performance, itd. itd. itd.

ocenił(a) film na 8
kerekekekokeks

jednemu może się podobać i do niego przemawiać, do drugiego nie. przestańcie krytykować i wyzywać innych tylko dlatego, że Wam się taka sztuka podoba, a innym nie. "dlaczego Słowacki zachwyca, jak nie zachwyca..."

ocenił(a) film na 6
boruwek

+1
No mnie nie zachwyca :) Choć doceniam, i jest to interesujące.
Z góry zaznaczam, że nie ważne jest dla mnie to czy nazywamy to sztuką czy nie. Pewnie można.
Kilka swobodnych komentarzy (trochę późno pisane).

1. Osobiście odbieram to tak: za dużo emocji za mało warsztatu intelektualnego. Może to zaraz wyjaśnię.

2. Obecna a zarazem nijaka. Tj. taka sztuka nie może niczego zmieniać. Raczej konserwuje to co już jest. Ruch ideowy znikomy. Sama w sobie nie ma narzędzi pobudzających- tj. jeżeli uczestnik nie nastawi się na jakąś zmianę, to żadnej zmiany nie będzie. Ciekawe podejście w kwestii wolności w sztuce, ale nie satysfakcjonuje mnie. Bo dostaje człowiek dużo wolności, ale nie wiadomo co z nią zrobić. Myślę, że wychodzi tutaj też ogólniejszy problem w wolnością współczesną, i że jest ona niestety mocno ideologizowana. Staje się dogmatem, i ktokolwiek, kto się sprzeciwia dawaniu pełni wolności i niczego więcej (tj. mamy dawać wolność, ale w żadnym wypadku nie możemy dawać narzędzi, pomagających podjąć nam decyzję, gdyż to manipulacja) jest przeciwnikiem wolności. Ale pozostawiam ten problem. I tak za dużo napiszę.

3. Nie mogłem podczas filmu słuchać tych komentarzy w duchu: "zmieniło mnie to od wewnątrz". Naiwne. Pochopne. No i ten wysyp pseudo-performerów zafascynowanych występem, którzy też będą tworzyć. Ok, łapię- po prostu kult subiektywności. Taki był też zamiar, by ją wynieść na światło dzienne. Obnażyć. Za mało dla mnie. Faktycznie miało boleć i boli.

4. Jeżeli artysta nie bierze na siebie ideowego bagażu, to całą tę sztukę oceniamy przez pryzmat publiczności. Jeżeli cała ta sztuka kończy się i zaczyna na prymacie wolności odbiorcy, to w dużej mierze jest to po prostu naiwne i chwilowe. Takie jak ci odbiorcy współcześni. (pewnie niesprawiedliwy sąd, ale dogmatycznie upieram się przy tym, że jednak w dzisiejszej sztuce dochodzi najczęściej, choć nie zawsze, do bezmyślnej konsumpcji tejże sztuki, lub czegoś podobnego :) i to nie wina Mariny)

5. Większość "ideowości" tej sztuki jest dopowiedziana (sama Marina się złości na nadinterpretacje jej działalności). Sama w sobie (ta sztuka) nie ma systemu immunologicznego :) Temu znika jej siła oddziaływania tak szybko jak zmieniają się w człowieku emocje i jak szybko zmienia się on sam. Nie ma w tej sztuce niczego ponad człowiekiem. Z tą zmianą emocji jest jeszcze taki problem, że nie ma tutaj żadnego schematu, wzorca, który artystka proponuje jako nowy, bądź który chce zmodyfikować, zrozumieć, cokolwiek. Choć może tutaj chciałbym po prostu zamknąć sztukę w sztywne ramy? Chcę jednak wyrazić coś innego- to, że to jest zbyt chaotyczne, Że Marina wierzy w ludzi, kocha cały świat- ok, piękna sprawa, ale właśnie problem jest taki przy tym, że jak się kocha cały świat takim jakim jest, to się nie chce w nim niczego zmieniać. Boję się, że taka sztuka nam nie wystarczy. Jeżeli tylko taką mieć będziemy. Temu lekki bunt z mojej strony. Potrzeba czasem sztuki zaangażowanej. A może nie czasem, a częściej nawet niż czasem. Choć zaangażowanie może być oczywiście niebezpieczne. To narzucanie porządku itd. Ale wierzę, że różnie można się angażować, i że człowiek może wyciągać wnioski z rozwoju kultury.

Oczywiście chodzi mi o pewien szczególny rodzaj zaangażowania- może da się to wyczytać z mojej wypowiedzi. Nie przeczę, że Marina się nie angażuje w ogóle. Bardzo się angażuje z tego co widzę, ale hipotetycznie: nie w tym sensie, o którym ja piszę.

6 W ogóle co do filmu- jest raczej laurką wystawioną konsumpcjonizmowi (pierwszy trop: skupiamy się na subiektywności i pozostawiamy ją nietkniętą; to podstawowa zasada współczesności w ogóle, ale nie będę teraz w to wchodził). Sztuka ta wpływając na emocje skazuje się na bycie w pędzącej, dynamicznej sferze. Dostrzegam konsumpcjonizm bo nie widzę głębszej więzi intelektualnej, a jedynie emocjonalną. Nie reformuje naszej emocjonalności ta sztuka (a mogłaby jakby chciała), lecz utwierdza każdego w jego własnej partykularnej emocjonalności ukształtowanej przez współczesność (stąd mowa o konsumpcjonizmie). W pewnym sensie jest ta artystka obecna, ale zarazem też jakby niezaangażowana (uwaga wyżej o zaangażowniu). Temu uważam, że cementuje to co jest. A widzę, że to jedynie zachcianka chwilowa. Nie ma tutaj namysłu (tam niektórzy się namyślali, ale przeważnie to tylko wolne, meta-teoretyczne wnioski, a nie coś wypływającego wprost z tej sztuki) nad emocjonalnością ludzką, tylko wzięcie jej z całym jej bogactwem. Może to dojrzałe podejście, okazujące szacunek dla odmienności itd., dające się wykazać samej publiczności. Zgoda. Ale zarazem czegoś mi tutaj osobiście brakuje, brakuje mi odniesienia się, jej punktu widzenia. Brakuje mi właśnie jakiejś ideowości. Ale zaplanowanej, a nie dziejącej się tu i teraz, poddanej prawom "obecnego" tu i teraz, z jego wszystkimi wadami i zaletami. Jak dla mnie, to po prostu nieodpowiedzialne. Ale znowu- czy wszyscy muszą być do bólu odpowiedzialni? Pewnie wiele ciekawych rzeczy by wtedy nie powstało

7. Udało jej się stworzyć ową specjalną przestrzeń, ale to tylko imitacja. I nie można powiedzieć, że "to sztuka, więc z założenia jest imitacją, więc stary Twój argument nie ma sensu". Nie można ponieważ, jak ktoś z filmu powiedział: "w performansie leje się krew, nie ma udawania charakterystycznego dla gry aktorskiej", tj. klasyczne rozróżnienie na to co realne i nierealne jest zatarte. Ja mówię: ta próba zatarcia się nie udaje, jest imitacją nie może być konsekwentna, gdyż to uczestnictwo jest tylko chwilowe (chodzi o innych ludzi, widzów). Jest sztuczne (może gdy powiem, że cały ten występ jest nieudany i na niby, to właśnie bronie statusu sztuki tej działalności?)

U Mariny samej może się dokonuje pewne zatarcie (dlatego większy sens miał występ z Ulay'em, gdzie postulat "walki" ze współczesnością, przez bierność był ciekawy, i do zrealizowania), ale po ludziach tam, jak tam patrze na nich, nie czuję tego. Wychodzą na zewnątrz i wygadują głupoty o tych swoich przeżyciach by zaraz pójść sobie zobaczyć inną artystkę, i jeszcze inną. Ludzie zwodzeni są tą emocjonalnością- oczywiście jest ona piękna, prawdziwa itd., ale nie mogłem na filmie powstrzymać się od wrażenia, że to tylko chwilowe uniesienia (choć płacz jest przekonywujący). Póki na tym sztuka będzie polegać, będzie jałowa poznawczo. Nawet dla pojedynczego człowieka. I oczywiście mogę teraz spodziewać się solipsystycznych argumentów: "nie mamy dostępu do ludzkiej osobowości skąd wiesz czy oni zmian głębokich nie przechodzą i nie poznają samych siebie lepiej?" To tylko jednak dogmatyczne przyzwyczajenia. Oczywiście nie wiem z pewnością, ale jakiś tam dostęp pośredni jest. No i nie patrzę tylko na nich, ale oceniam kontekstowo. No i nieprawda, że emocjonalności nie można ująć w intersubiektywnych kategoriach.

8. Komentarze nie mają się odnosić do całego performance'u jako rodzaju sztuki, lecz do tego jego konkretnego przejawu.

pozdrawiam i przepraszam, musiałem potwierdzić swoją obecność :)

Karolus112

W pięknych słowach próbujesz ubrać stwierdzenie, że nie rozumiesz sztuki; zarazem rozpisując się nad tym, że rzekomo znasz się na jej dogmatach. Eeeeeee. Słabiutko.
Można by zacząć od uwagi: brak idei to również idea. Tak samo jak głupota jest nową mądrością.

A odbiór sztuki współczesnej nigdy nie jest narzucony przez twórców. Niby jak wytłumaczysz potrzebę powstania malarstwa abstrakcyjnego...
Błąd na błędzie błędem pogania.

ocenił(a) film na 6
aviator48

1. Nie, brak idei to żadna idea. To pozwolenie zaistnienia innym ideom, przy braku własnej oferty. Czym innym jest bezideowość a czymś innym ideowość. Wiem, że chodzi Ci o jakiś negatywny sens: że brak działania jest jakimś działaniem. Teoretycznie można się bawić w gierki słowna i relatywizmy. W praktyce zachodzi istotna różnica.

2. Mam wrażenie, że w Twoim mniemaniu każdy kto krytykuje jakieś aspekty sztuki współczesnej z marszu musi jej w ogóle nie rozumieć. Gdyby rozumiał by milczał.

3. Zresztą, nie mówię tu o całej sztuce współczesnej, a o sztuce performance jedynie.

4. Nie mam się za znawcę. Ale za kogoś kto lubi się poddawać przemyśleniom. Tekst pisałem szybko i intuicyjnie. Jak się z czymś nie zgadzasz to wytykaj KONKRETNIE, a nie zarzucaj jakiegoś niezrozumienia ogólnego. Jeżeli jednak uważasz wszelkie próby racjonalnego badania sztuki za przejaw jej niezrozumienia, to chyba nie mamy o czym dyskutować, bo operujesz zupełnie innym obrazem sztuki jako takiej. Ok. Czaję, niekomunikowalność, indywidualizm i te sprawy :)

5. Nie postuluję tego, że twórca ma narzucać sposób odbioru. To, że ma być ideowcem, nie od razu oznacza, że ma dążyć do rządu dusz, jeżeli chodzi o odbiorców sztuki.

6. Nie wiem jakie są dogmaty sztuki współczesnej [performance]. Pisałem o tym co widziałem i co mi się w głowie pojawiło podczas oglądania.

pozdr.

Karolus112

"Gdyby rozumiał by milczał."

Wcale tak nie uważam - sugerowanie takiej mojej postawy jest drastycznie nie na miejscu. Przedstawiasz swoje autorskie rozumienie sztuki, następnie na tej podstawie stwierdzasz niedoskonałości w "dziele". Skąd przeświadczenie, że poprawnie sobie wszystko zdefiniowałeś, w środeczku? Podstawowym błędem/grzechem jest usilna próba racjonalizacji sztuki i próba odniesienia jej do rzeczy codziennych, jak choćby idea.
Sztuka w samych swoich podstawach wykracza daleko poza racjonalizm.

Mam wykształcenie techniczne, magister inżynier i doskonale rozumiem takie rzeczy.
Sugeruję zapoznanie się z postulatami Gerharda Richtera na temat sztuki.
Wszystko to oczywiście odnosi się do performancu.

ocenił(a) film na 6
aviator48

Nie definiowałem niczego. Nie próbowałem nawet. W tym zdaniu "Z góry zaznaczam, że nie ważne jest dla mnie to czy nazywamy to sztuką czy nie" w mniej lub bardziej jasny sposób chciałem się odciąć od prób jakichkolwiek definicji dotyczących sztuki. Ja, wydaje mi się przeprowadziłem konfrontację tego dzieła, jego "idei" z tym co udało mi się dowiedzieć, ogólnie. Wyszło mi tak jak wyszło.

Dlatego nie wiem na czym się sztuka kończy a gdzie zaczyna, czy przekracza racjonalizm czy nie. To źródło samych sporów na forach, w takich i podobnych tematach jak ten.

Co do dzieła Abramovic- zwraca się w stronę emocjonalności. Nie wiem czy to można nazwać "przekraczaniem" racjonalności. Głębi odnajduję tutaj tyle ile doszukać się mogę jej w emocjach. Nic jednak więcej (może tyle wystarczy?).

Co do grzechu sztuki: nie zgadzam się zasadniczo :) Tzn. w krytyce przejąłem akurat punkt widzenia, w którym sztuka staje się czymś publicznym, tzn. dzieło sztuki przestaje być jedynie własnością autora, ale staje się w ogóle czymś wchodzącym w interakcje ze światem codziennym [czy to przypadkiem nie jest niemalże cecha szczególna performance'u?], i w związku z tym powodować może jakieś konsekwencje [praktyczne!]. Krytyka zatem jest raczej tutaj jakimś rozliczeniem etycznym (?) poniekąd (konsumpcjonizm, bierność, brak zaangażowania etc.)

Cały czas się upieram, żeby nie mówić o sztuce w ogóle, bo nie wiadomo nigdy co to znaczy, a Ty nadal swoje :) Dlatego przy "grzechu sztuki" dodałbym jakieś uszczegółowienie a nie tak o całej sztuce.

No chyba, że zakładasz metafizyczną zasadę, że każdy rodzaj sztuki przenika TO SAMO. To coś nieredukowalnego do praktycznych wartości. I wtedy grzeszymy faktycznie w sposób ogólny, przeciw tej zasadzie. Nie mam nic do takiej metafizyki. Moja wypowiedź jednak nie tego dotyczy, nie operuję na tym poziomie.

A na marginesie: szczerze denerwuje mnie atakujący tryb wypowiedzi :) Może to tylko wrażenie. Dobrze, że jestem wyrozumiały.

Karolus112

Ja z kolei nie rozumiem po co tyle piszesz, skoro nie masz nic rzeczowego do napisania. Mowa trawa w klasycznej formie. Ludzi denerwują różne rzeczy.

ocenił(a) film na 9
kerekekekokeks

Sztuką może być coś nietypowego, choć wydaje być prostym. Wątpię, że potrafiłbyś/potrafiłabyś bez słów patrzeć komuś w twarz i walczyć w sobie ze wszystkimi myślami i emocjami. Ludzie bardzo rzadko potrafią radzić sobie ze sobą i emocjami. Nie potrafią rozmawiać, ale ciszy też nie potrafią znieść, bo ich to frustruje. Jesteśmy mało dojrzali emocjonalnie by zrozumieć pewne rzeczy. Tu nie chodzi o to, żeby się tym wszystkim zachwycać, nawet nie trzeba nic mówić o nic pytać. Tylko z czasem po prostu się rozumie. A jest tu moim zdaniem dużo do rozumienia. Chyba nauczeni jesteśmy tego, że ktoś ciągle coś tłumaczy, podkłada nam się żeby nas zainteresować, musimy mieć wszystko dane na tacy. Filmy, gdzie artystka patrzy na ludzi, zupełnie obcych, bez słów, do mnie jak najbardziej trafiają. Jest to dla mnie coś. Bo nie wiem czy byłabym w stanie z obcymi ludźmi, a tym bardziej! z ludźmi, których znam i z którymi mnie coś łączy, usiąść i przyglądać im się. Uczy to troche pokory, organizacji, spokoju.... To, że taka sztuka kogoś nie interesuje to jedno, ale typowo puste stwierdzenia, że to nic, to trochę śmieszne.... Bo jest w tym tak wiele emocji, nieodkrytych, i tych pokazanych, że ciężko jest/albo w sumie NAJŁATWIEJ napisać, że to nic, że po co, że byle co. A jeżeli ktoś ROBI COŚ, CO NIE JEST ŁATWE, CHOĆ TAK SIĘ WYDAJE, jest dla mnie sztuką. Tym bardziej jeśli budzi to "nic nie robienie" tyle emocji, w środku... Może nie w każdym.

emmarta

A ja myślę, że potrafiłabym robić rzeczy, które robi Marina. Nie potrzeba do tego żadnego talentu, nie potrzeba specjalnych zdolności. I dlatego nie zgadzam się z nazywaniem tej kobiety artystką, a jej występów sztuką.

ocenił(a) film na 6
emmarta

Pomyśl sobie: Performance! Wbiegam nago w betonowy słup. Performance dwa: pozwalam by stojąc nago inni ludzi przechodząc koło mnie ocierali się o mnie. Performance trzy: wiszę nago na jakimś metalowym rusztowaniu, może w kształcie krzyża, performance cztery okładam się widelcem stojąc nago na platformie przypominającej parlament RP, performance pięć krzyczę stojąc nago wulgaryzmy w kierunku innej nagiej osoby, rzucając w jej kierunku od czasu do czasu nagą plastikową lalką. Kim jestem? Exhibicjonistą! I świetnie się bawię, bo robię to co lubię, a inni się cieszą, płacą mi i chcą mnie naśladować. Ile to wymaga wysiłku widać to po mojej zmęczonej, opuchniętej twarzy. Ale hola hola! patrzcie ile tu macie otwartych pól interpretacyjnych: religia, związek, konserwatyzm, neofeudalizm i co wam się jeszcze żywcem spodoba! Wyluzuję, posiedzę przez parę miesięcy i pogapię się ludziom w twarze, z pewnością znajdziecie w tym jakieś przesłanie, zrozumiecie! A kto nie znajdzie przekazu niech szuka dalej, albo niech spada na drzewo.

Pozostaje pytanie, co by było gdyby więcej osób zdecydowało się na taki sposób zarobkowania? Czy artystka nadal byłaby obecna, czy utonęła by w morzu podobnych jakże ważnych (bo w końcu indywidualnych) "przekazów".

ocenił(a) film na 10
Targrash

Zgodnie z Twoim tokiem rozumowania, gdyby posadzić szympansa przy maszynie do pisania, to możliwe, że po stu latach napisałby Ulissesa.

Niemniej, polecam książkę D. Kuspit "Koniec sztuki" i J. Baudrillarda "Spisek sztuki".

ocenił(a) film na 6
Stile_Floreale

A co ma tu szympans do gadania?
Sadzano zresztą te nieszczęsne zwierzaki np. do półtna - małpa się świetnie bawiła, a ludzie otrzymywali przednie próbki ekspresjonizmu abstrakcyjnego! Myśle, że precyzyjnie tłukąc w maszynę do pisania małpiszon napisałby, w oczach niektórych odbiorców, Ulissesa XXI wieku w 3 godziny. I nie potrzeba tu 100 lat, a jedynie życzliwego spojrzenia krytyki....

Koniec sztuki - to brzmi adekwatnie, dzięki za rekomendację!

kerekekekokeks

W dzisiejszym świecie sztuką nazywany jest też dmuchany pies, dmuchany delfin, pisuar, jakieś bazgroły na płótnie, albo sztuka konceptualna, czyli "dzieła", których fizycznie nie ma, bo powstały jedynie w umyśle "artysty".

Czasami mi smutno, że żyję w takim świecie.

ocenił(a) film na 4
killxannette

Jedyny głos rozsądku. Dziękuje za post.

ocenił(a) film na 8
killxannette

Akurat pisuar Duchampa odzwierciedlał całą sztukę nowoczesną (to znaczy, że wszystko może być Sztuką). Dadaizm.

ocenił(a) film na 5
kerekekekokeks

no nie tak całkiem bez ruchu - w międzyczasie trochę się artystycznie poruszała:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones