(...) Piłka nożna ukazana została przez Gislera jako biznes, a piłkarz jest towarem eksportowym. „Mario” mógłby ewoluować w ciekawy dramat, ale za sprawą dojmującego nihilizmu pozostaje filmem sterylnym i nieekscytującym, zbudowanym wokół jednego, sztampowego wątku. Przesłanie, do którego zmierza reżyser, jest ważne i szczytne – umiejętniej jednak podobną tematykę zgłębił „The Pass”, z Russellem Toveyem jako umęczoną gwiazdą futbolu. Kreacje Hubachera i Altaras, choć przekonują z punktu widzenia motorycznego, są odrobinę zbyt subtelne w ujęciu dramaturgicznym. Bynajmniej nie jest „Mario” filmem skopanym, ale projektów LGBT z wyraźnie zarysowanym motywem hipermęskości trochę już powstało i niemal każdy, który przychodzi mi na myśl, był lepszy. Obejrzyjcie więc „Fourth Man Out”, „Braterstwo”, dokumentalny „Scrum”, wspomniany „Piękny kraj” – do wyboru, do koloru.
Pełna recenzja: wellalwayshavethemovies . wordpress . com