PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=38589}

Markiza O

Die Marquise von O...
6,6 268
ocen
6,6 10 1 268
7,8 4
oceny krytyków
Markiza O
powrót do forum filmu Markiza O

Niestety film okazał się - przynajmniej dla mnie stratą czasu. Ktoś tu wspomniał o zdjęciach stylizowanych na klasycystyczne obrazy - może i one są ładne - ale to jedyna zaleta filmu, który jest po prostu nudny i denny. Fabuła ociera się o groteskę - oto kobieta zachodzi w ciąże i nie wiadomo kto ją zapłodnił - pada nawet podejrzenie że to sprawka sił nieczystych i wszystko się kręci wokół tego czy oto markiza jest wiatropylna czy też może się puściła ??? Gra aktorska na bardzo marnym poziomie - sztuczność gestów i ruchów bije po oczach i obraża wręcz widza. Jak to badziewie znalazło się Na Cannes - trudno dać odpowiedź - może też tutaj zadziałały siły wyższe ... Scenografia to kilka pokoi i jeden ogród z dwoma rzeźbami a przede wszystkim nic w tym filmie nie rusza - nawet pod tanią telenowelę to nie podchodzi. szczerze odradzam 3/10 za miłe zdjęcia i tyle.

ariel27

Uwielbiam czytać jak niektórzy prostacko odbierają niektóre filmy. Główny zarzut, że film jest o tym kto jest ojcem jest nietrafiony (mówiąc mocniej głupi), bo uważny widź wie od samego początku kto jest ojcem nieślubnego dziecka, nie wiedzą tego postacie, próbują to zracjonalizować, główna bohaterka jest w najtrudniejszej sytuacji, bo do zapłodnienia doszło bez jej wiedzy (stąd pojawiające się na krótko przypuszczenia o siłach nadprzyrodzonych, szybko wykluczone). Trzeba też pamiętać o ówczesnym (nowele napisano w 1808 roku) stanie wiedzy medycznej, a postacie i tak są jak na dzisiejsze standardy bardzo mocno stąpają po ziemi. Tematem jest co innego, a znający reżysera można odgadną to od razu, a są to kwestie moralne, paradoksy wynikające z niektórych sytuacji. Główna bohaterka ma nieposzlakowaną opinie (zasłużenie), a jednocześnie spodziewa się nieślubnego dziecka. Reżyser jak i autor oryginału stawią pytanie czy można być jednocześnie cudzołożnikiem i niemal świętym, bohaterem i gwałcicielem, dobrym rodzicem i jednocześnie złym. Wszytko jest w filmie zbudowane na tym paradoksie. Inna sprawa, że moralność i jej meandry w dzisiejszych czasach nie internują wielu osób. Bo powywszy odbiorca widzi w filmie zawijasy fabularne (które są pretekstowe),a sedno jest całkowicie zignorowane.

Co do innych zaumów, reżyser nie cierpiał psychologizmu w grze aktorów (unikał charyzmatycznych aktorów), chciał, żeby byli naturalni, żeby nie było w tym żadnej gry, choć w tym filmie postacie odgrywają różne typowe dla epoki pozy lub zachowania wynikające z konwenansów są zwykli, prawdziwi. Ja to widzę i doceniam. Można to przyjąć lub nie, aktorzy spisują się w wyznaczonym im celu znakomicie. Film zasłużenie zasłużenie wszelkie wyróżnienia. A jedyne przez ciebie docenione zdjęcia są znakomite, co jest zasługą jednego z najgenialniejszych operatorów francuskich. Warto odnotować, że reżyserowi próżnej zaczęło przeszkadzać, że są aż tak dobre i zaczął pracować z gorszymi operatorami i na gorszej taśmie filmowej. A pod koniec życia wrócił znowu do bardziej profesjonalnej technicznie metody. Ujmując to krótko reżyser lubi (wyjaśnia to dokładniej w wywiadach) pewien anachronizm na każdym poziomie filmu - fabuły, techniki, gry aktorskiej.

ariel27

To jest film o niepokalanym poczeciu haha. Cos głupszego trudno znaleźć, mozna mowic ,ze troche na wzór teatru telewizji ,ale ogólnie dno. Pośmiac sie mozna o dywagacjach pani wdowy, która sie zastanwia przez prawie cały film jak mogła zajśc w ciąze hehe.Ogólnie zamysł filmu nie wyszedł jak dla mnie. Forma jest całkiem dobra cos na wzór teatru, zdjęcia tez, jednak tresciowo 7 pieczęć to to nie jest.Dla mnie takie chce by było ambitnie ,ale chyba nie wyszło do końca.Wyszło zbyt ckliwie i mnie nie przekonały te dylematy głębszych odczuć i rozmyslań a przewaznie lubie tego typu kino tutaj jednak brakuje sporo jak dla mnie.Archetyp wykorzystanej niewinnie kobiety, bochaterki skrzywdzonej nieświadomie tez tutaj do mnie nie trafia.

ocenił(a) film na 5
ariel27

O tym zapłodnieniu nadprzyrodzonym, to było wspomniane raczej żartem, a przynajmniej ja to tak odebrałam. Ogólnie dziwna to produkcja, bo bardzo teatralna w złym słowa tego znaczeniu. Można przecież zrobić film w stylu teatru, można nawet z utworu rymowanego i choć w normalnym życiu ludzie nie mówią wierszem, to gdy jest to odpowiednio zrobione, odbiera się za naturalne. Tutaj natomiast dialogi są sztuczne, gestykulacja aktorów tak przerysowana, że momentami miałam wrażenie, że się wygłupiają, choć wiedziałam, że na pewno nie.

Stylizacja kadrów na obrazy? Może i tak, ale i to znowuż w innych filmach widziałam zrobione lepiej, że faktycznie przywodziło na myśl obrazy słynnych malarzy lub obrazy jako takie w sensie pięknych ujęć tak, że chciało się wycinać poszczególne kadry i robić z nich reprodukcje. A tutaj, no cóż, nie miałam takich odczuć.

Co do tematyki. Intryga taka trochę w stylu dawnych komedii, odpowiednio zaprezentowana mogłaby się podobać, niemniej jednak trochę nie rozumiem aż tak drastycznego podejścia rodziców zapłodnionej wdowy. W końcu kobieta była wdową z dwójką czy trójką dzieci, nie niewinną dziewicą, w dodatku nie planowała już zamążpójścia i wydawało się, że z pełną akceptacją rodziny sama decyduje o swoich sprawach sercowych i ewentualnie matrymonialnych, więc czy doprawdy aż takie było to pohańbienie i powód by rodzice nagle zachowywali się jakby była niewinną nastolatką, która właśnie straciła dziewictwo?

W poście wyżej jest mowa o dylematach i paradoksach moralnych. Uwielbiam historie poruszające tego typu tematykę, jednak w tym przypadku to wszystko jest w gruncie rzeczy tak proste i płytkie, że nie budzi we mnie żadnych głębszych przemyśleń, niczego nie uczy, nie składnia do zastanowienia. Prawdziwe historie, w których występują jakieś dylematy moralne w rodzaju tu sugerowanych, są zdecydowanie poważniejsze i bardziej zagmatwane. Tu mamy prostą historyjkę na swój sposób zabawną, ale ukazaną w na tyle drewniany sposób, że nie ma w niej uroku. Lubię gdy film mnie wzbogaca, prowadzi do mojego rozwoju, a jeśli nie mam szansy na taki, to niech przynajmniej stanowi prostą rozrywkę, czyli niech będzie zabawny i zajmujący jak wciągająca przygoda, ale ten film jakoś nie spełnia żadnego z tych wymogów.

Co wydało mi się ciekawe, to to, że choć film jest dźwiękowym, to styl gry aktorów - ta przesadna gestykulacja i teatralność, te przerysowane pozy, dialogi jak i plansze z tekstem pisanym, przywodziły na myśl film niemy. To mi się nawet spodobało jako ciekawostka, jako inny styl sztuki filmowej. Film dźwiękowy w stylu filmu niemego. Zakładam, że to efekt zamierzony z tymże jednocześnie daje to wspomniane wrażenie sztuczności, więc jako ciekawostka faktycznie ciekawe, ale jako sposób na robienie dobrego filmu, to według mnie (mego gustu i oczekiwań w stosunku do kina) nie jest to dobry pomysł.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

Dodam jeszcze, że oglądałam głównie ze względu na obecność Bruno Ganza, którego uwielbiam z powodu "Nieba nad Berlinem" i muszę przyznać, że chyba przez to wieczne skojarzenie jego osoby z tym doskonałym filmem, sceny z jego udziałem i wypowiadane przez niego kwestie podobały mi się najbardziej. Niesamowity aktor i praktycznie jedyny tutaj, który nie wypadł tu sztucznie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones