Daję siódemkę ze względu na końcówkę... całościowo piękna historia... naprawdę piękna i nie banalna... niestety pierwsza godzina bajki troszkę zbyt smętna... czegoś w niej brakuje... mnie po prostu nużyła i odpływałem gdzieś myślami... Marnie jest propozycją ciekawą i na pewno warto się z nią zapoznać.
A mnie końcówka bardzo się spodobała :) nie spodziewałam się czegoś takiego.
Z zainteresowaniem oglądałam od początku, bo i ciekawiło mnie wnętrze domów japońskich, wraz z całą architekturą, i zastanawiało mnie czy przypadkiem Marnie nie jest tylko wytworem wyobraźni Anny z powodu osamotnienia, szczególnie gdy była pokazana jako mała dziewczynka niosąca lalkę wyglądającą jak Marnie i że nie wdrażała się kim ona jest.
Racja :) Pierwsza część mało dynamiczna i człowiek od razu zna rozwiązanie,bo włącza się z nudy tryb: myśl! :P
Nienawidzę, gdy się włącza przy bajkach. :P
Japońskie bajki mają w sobie wiele prostego uroku. Szacunku dla prostych spraw życia. Coś co zatraciło kino polskie, bo też miało.
A mnie od samego początku trzymało wyjątkowo w napięciu, a to można liczyć u mnie na pałacach. Często z początku w filmie siedze w telefonie czy odpływam jak to piszesz myślami a tym razem było inaczej. Końcowa wyciskacz łez