PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=208250}
16
chce zobaczyć

Martwy węzeł
powrót do forum filmu Martwy węzeł

Cytat pochodzący z książki " Moje dwa i cztery kółka" Witolda Rychtera z rozdziału "Gwiazdor" filmowy:
"Pewnego dnia zostałem zaproszony do złożenia wizyty autorowi scenariusza filmowego i reżyserowi, hrabiemu (zresztą nie używającemu tego tytułu) o nazwisku Zyberk-Plater, występującemu pod pseudonimem K. Czyński. Udałem się więc do warszawskiego hotelu Bristol, w którym na wysokim piętrze mieszkał i pracował ów reżyser.
Już na wstępie doznałem szoku: oto hrabia nie ma obydwu ramion. Dowiedziałem się, że nie ma ich od urodzenia, ale doskonale daje sobie radę nogami. Stopy i palce stóp ma tak wyćwiczone, że może wykonywać nimi tak skomplikowane czynności, jak na przykład pisanie na kartkach leżących na podłodze, oraz wiele innych, nawet wymagających podnoszenia nóg powyżej pasa.
O co chodziło? Reżyser napisał właśnie scenariusz sensacyjno-przygodowego filmu, w którym miałby sam grać główną rolę, jako człowiek, którego uprowadzili gangsterzy w celu otrzymania okupu. Uprowadzony, ze związanymi rękami, dokonywałby niezwykłych wyczynów, uciekając swym prześladowcom. Schodziłby, na przykład, po drabinie z okna siódmego piętra, skakał przez mur, biegał, przewracał się na przeszkodach, uciekał galopem na koniu i spadał z niego - a wszystko ze związanymi do tyłu rękami, oczywiście imitowanymi, gdyż przecież rąk nie miał. Byłyby to naprawdę akrobatyczne wyczyny, dotychczas w Polsce nie oglądane.
Pan Zyberk-Plater zaproponował mi, abym w jego filmie objął epizodyczną rolę motocyklisty, który w akcji na szosie przeżywa przygody zmuszające go do kaskaderskich wyczynów, razem zresztą z drugim kolegą, motocyklistą, którym miałby być Tadzio Heryng. Zaimponowały mi nazwiska aktorów mających grać w tym filmie, albowiem miał w nim wziąć udział sam sławny Kazimierz Junosza-Stępowski, znany sportowiec-lekkoatleta i kaskader Kurnicki, skaczący z okna drugiego piętra na ziemię bez żadnego zabezpieczenia; znany aktor Gawlikowski i wybitnie urodziwa, młodziutka pani Maria Kniaziołucka, dobrze znana w towarzyskich sferach Warszawy. W dodatku - zdjęcia filmowe miał wykonywać zdolny i doświadczony operator, Wawrzyniak, który - bardzo dbał, aby na zdjęciach dobrze i efektownie wychodziły... chmurki na niebie.
Scenariusz filmu ,,Martwy węzeł" był banalny. Bandycki gang porywa majętnego obywatela w celu otrzymania okupu. Porwany, ze związanymi na plecach rękoma, ucieka, dokonując po drodze karkołomnych wyczynów, a bandyci go gonią. Kilku sportowców ma w filmie okazję do dokonania akrobatycznych wyczynów, a sławny Junosza-Stępowski gra rolę pilota samolotu, wiozącego uroczą panią Kniaziołucka, już nie pamiętam w jakim celu. Jak wynikało ze scenariusza, chodziło przede wszystkim o kaskaderskie efekty. I tu sportowcy, grający swe role nawet bez honorarium, pokazali istotnie rzeczy na owe czasy niezwykłe. Na pierwszy plan wysunął się oczywiście autor scenariusza i reżyser, bezręki Zyberk-Plater, zadziwiający widzów swą niezwykłą odwagą i sprawnością fizyczną.
Wspólnie z Tadziem Heryngiem mieliśmy grać rolę goniących, czy też gonionych - już nie pamiętam - motocyklistów. Operator z kamerą jechał za nami na mym samochodzie Tatra, prowadzonym przez żonę i kręcił a kręcił, oczywiście wtedy jeszcze ręcznie, korbką.
Mieliśmy do zagrania dwa fragmenty. Oto jedziemy obaj na motocyklu Indian z bocznym wózkiem (użyczonym mi przez policyjny patrol biorący udział w utrzymaniu porządku na drodze). W pewnej chwili ktoś tam rzekomo strzela do nas i przebija ogumienie koła wózka. Nie może to nas oczywiście zatrzymać, więc po prostu podnoszę wózek z biednym Tadeuszem i jedziemy nadal, ale już na dwóch kołach, przy czym Tadzio już majstruje coś tam przy kole.
W pewnej chwili spostrzegamy dwa motocykle bez wózków stojące na poboczu drogi, a obok nich - dwóch zmotoryzowanych wycieczkowiczów (motocykle - to mój A. J.S. i wymieniony już poprzednio Frera pana Salvatore Trovato). Zatrzymujemy się więc z efektownym poślizgiem bocznym, wyskakujemy na drogę, napadamy na nieszczęsnych turystów, zabieramy im motocykle i pędzimy dalej.
Ale na drodze napotykamy na zerwany most, o czym informuje tablica. Wobec tego zawracamy dwieście metrów, rozpędzamy motocykle do około osiemdziesięciu kilometrów na godzinę i, pędząc ramię w ramię, skaczemy na motocyklach czternaście metrów przez ten zerwany most. Przedtem, oczywiście, przygotowaliśmy małą odskocznię z położonej poprzecznie i nieco wzniesionej deski, na której maszyny odbiły się i prawidłowo wyskoczyły w powietrze w efektownym łuku. Ten fragment ,,kręciło" aż trzech operatorów z różnych miejsc, chodziło bowiem o to, aby go nie powtarzać. Było to założenie o tyle słuszne, że - po pierwsze - trzeba było do filmu wybrać widoczek najbardziej efektowny, a - po wtóre - spodziewałem się uszkodzenia motocykli przy uderzeniu o jezdnię po skoku, co uniemożliwiałoby jego powtórzenie.
Rzeczywiście, skok był wspaniały, efektowny i wykonany we dwójkę tak blisko siebie, że zląkłem się nawet, abyśmy się wzajemnie nie potrącili. A po skoku okazało się, że w A. J. S. pękło - jak przewidywałem - kilka szprych w przednim kole i powtórzenie sceny było niemożliwe. Szprychy wstawić musiałem na własny koszt, gdyż realizator filmu nie miał na to funduszów.
Ale nie nasze wyczyny mroziły krew w żyłach widzów. Oto Kurnicki skoczył w zamku Czerskim z drugiego - wysokiego - piętra wprost na ziemię, pokrytą cienką warstwą piasku i mógł następnie pobiec jeszcze ze sto metrów, zanim ból w kostkach stóp nie zmusił go do położenia się. Oto Plater, wciąż ze związanymi w tył rękoma, pomagając sobie od czasu do czasu zębami, schodził po drabinie z okna na wysokości siódmego piętra warszawskiej kamienicy. Bez rąk i bez żadnego ubezpieczenia!
Szczytem wyczynów bezrękiego aktora była jego ucieczka na koniu. Koń galopował po poboczu drogi tak szybko, że moja żona wioząca operatora ledwo mogła nadążyć za jeźdźcem. Ścigający go na samochodzie Ford T strzelali doń bez opamiętania i w końcu rzekomo trafili. Bezręki jeździec spadł w galopie z siodła na twarde pobocze drogi, koziołkując poprzez płytki rów na łąkę. Wyglądał potem, jakby mu się nic nie stało, ale musiał jednak kilka dni w łóżku leczyć silne potłuczenia.
Największą jednak sensację podczas zdjęć dokonywanych w okolicach podwarszawskiej Strugi wzbudził Zyberk-Plater, któremu ogromnie w tym upale zachciało się pić. Wobec tego motocyklista, przodownik policji (odpowiednik dzisiejszego sierżanta), Fuksiewicz, zawiózł aktora ze związanymi (sztucznymi) rękami do Zielonki, do gospody na butelkę lemoniady. Sensacja była pierwszorzędna: zbiegł się cały tłum na wieść, że policja wiezie groźnego przestępcę, tak silnie skrępowanego (rzeczywiście był kilkakrotnie owinięty linką dookoła tułowia), że nie może się ruszać. W pewnej chwili, gdy już rozbawiony tym aktor nie wysiadając z wózka Indiana zaspokoił pragnienie, tłum przybrał groźną postawę i biednemu Platerowi groził samosąd. Jak się potem okazało, obywatele Zielonki podminowani faktem kradzieży kur, dokonanej przez nieznanych sprawców, byli przekonani, że zawinił ten właśnie związany przestępca, wieziony przez policję. Ledwo Fuksiewicz zdołał wyrwać się z tłumu i uciec na Indianie.
Film ukazał się wkrótce na ekranie warszawskiego kina ,,Morskie Oko" na Jasnej (późniejszego teatrzyku rewiowego) i odniósł nadspodziewany sukces, gdyż nikt jeszcze w Warszawie nie widział takich ,,zwariowanych" wyczynów. Potem - niestety - przepadł bez wieści i nie zdołałem ocalić z niego nawet skrawka taśmy..."

ArEZ

Dodałbym zdjęcia z książki ze scenami z filmu ale się nie da :(

ArEZ

Absolutnie genialne. Nie mogę uwierzyć, że tego filmu już nie ma i nigdy nie będzie. Protestuję! On musi gdzieś istnieć i się odnaleźć jeszcze za mojego życia.
Poza tym, sama historia jego powstania kwalifikuje się na film.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones