Zawiódł mnie po raz pierwszy. Film o czterech kretynkach, przepraszam za dosadny język, ale jestem jeszcze w lekkim szoku po tym filmie i nie dlatego, że mnie zaskoczył pozytywnie, tylko dlatego, że był taki słaby... Dobrze nakręcone, dobrze zmontowane, ale sporo męczących dłużyzn no i te babki, jedna głupsza od drugiej... Ledwo dałam radę. Mężczyźni też, zresztą, zupełnie nieinteresujący. Film się chyba zestarzał. I może da się w nim odnaleźć coś uniwersalnego (dojrzałość górująca nad młodością, powtarzalność ludzkich historii i charakterów), ale jak widać widz musi obdarzyć choćby jedną postać jakąś dawką sympatii czy zainteresowania (choćby był to zbir nad zbiry).
Dla mnie wszyscy byli interesujący, szczególnie Wujek. Nie nazwałbym bohaterek kretynkami. Dialogi np. między kochanką i żoną są milion razy lepsze od tych idiotyzmów z seriali. Mnie film nie nudził, powiem nawet, że wciągał.
Solidna gra aktorska. Jeden szczegół mną wstrząsnął, gdy córka wyzywała Doris od dziwki - mina wujka w tle(umarłem;)
Szczerze mówiąc myślałem, że to będzie nudniejszy film i jestem bardzo miło zaskoczony.
Bergman kręcił świetne filmy o tematyce kobiecej.
8/10
Kolejny świetny film Bergmana o kobietach. Cztery kretynki? Wybacz, fabuła kręciła się wokół życia dwóch bohaterek, zresztą niezwykle ciekawych pod względem osobowościowym (i znakomicie zagrane). Co do mężczyzn to zgodzę się z przedmówcą, że kreacja Wujka-Otto była genialna.
Nie jest to dzieło na miarę Persony czy Poziomek, ale należy się solidne 8/10.
Cztery, bo rozczarowały mnie też żona jednego bohatera i córka Otto. Owszem, napisane to były od A do Z jeśli chodzi o ich osobowości i zagrane również bardzo dobrze. Ale w prawdziwym życiu takich ludzi również uważam za nudziarzy, więc ich emocje w filmie też mnie nie zainteresowały, a ich historie były, są i będą jeszcze tysiące razy powtarzane w filmach i, niestety, nie jestem targetem takich opowieści. Bergman kręcił genialne filmy o kobietach (Persona, Milczenie, Szepty i krzyki), więc ten tytuł uważam za zaledwie niezły.
Zgadzam się praktycznie w całości z dead bear, po obiecującym początku, świetnej scenie w pociągu, potem coś się rozłazi i nie klei. Nie ma się czym zachwycać, technicznie i aktorsko świetnie, treść kuleje. Pozdrawiam.
Mi się bardzo podobał...
Według mnie ma w sobie dużo dramatyzmu szczególnie w scenie rozstania kochanków pod koniec filmu. Dużo emocji i goryczy ukrytych między słowami. Film odkrywa znaną już prawdę o mężczyznach, o tym jak różni się kobieta od mężczyzny w okazywaniu uczuć. Dawno nie widziałam tyle emocji i życiowej prawdy jak w tej właśnie scenie.
6/10! za pierwszą niemą sekwencję(pyszna),trochę słabiej w pociągu ale to ciągle Bergman... i więcej nic!No,może jeszcze krótka sekwencja kiedy kochanek w hotelu słucha pragmatycznego wywodu żony,a potem wraca jeszcze po teczkę.Ten film miał być skokiem na kasę po komercyjnym fiasku
,,Wieczoru kuglarzy"-docenionym w późniejszych latach(może nawet przecenionym).Producenci chcieli komedii,Bergmann się zżymał i w efekcie w środkowej partii filmu to ramotka(oj!dostanie mi się!,od miłośników Szweda).A jednak film warto obejrzeć,popatrzeć na realizacyjną dyscyplinę.Wkrótce nadejdą arcydzieła...Ukłony!
Długo szukałam tego filmu, bo nie zapomnę wrażenia jakie na mnie wywarł gdy obejrzałam go po raz pierwszy 2 lata temu. Przede wszystkim polubiłam Bergmana za niepowtarzalny klimat jaki potrafi wytworzyć w swoich filmach i za to , jak dobrze rozumie Kobietę. No i oczywiście ta bezwzględność, która zawsze mnie zaskakuje, zero litości dla bohaterów. Żaden nie jest pozytywny, ani negatywny i nigdy nie masz pewności jak którego losy się potoczą.
Najbardziej w filmie spodobała mi się scena z walizką, kiedy kochanka miała tchnienie nadziei iż on zdecydował się wrócić do niej, a jedynie wrócił się.. po walizkę :).