PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34199}

Marzyciele

The Dreamers
7,2 65 322
oceny
7,2 10 1 65322
6,5 16
ocen krytyków
Marzyciele
powrót do forum filmu Marzyciele

Na "Marzycieli" ludzie często marudzą. Że się Bertolucci powtarza, że związki z jego "...tangiem..." są tu zbyt oczywiste, że pretensjonalny. Może i jest w tym jakaś racja. Ja jednak patrzę na niego z trochę innej strony. Dla mnie to przede wszystkim odzwierciedlenie buntu i zaangażowania maja 1968 - momentu niezgody na przyjęte normy, momentu przemian kulturowo-społecznych (i politycznych), i - w kontekście filmu przede wszystkim - tego jedynego momentu kiedy kino artystyczne potrafiło być mainstreamem dla młodej widowni. To taka nostalgia za tamtymi czasami - za pasją, kreatywnością, swobodą, wszystkimi ideałami, które z czasem się rozmyły. Ale także za kinem - bo sporo tu cytatów z Nowej Fali, jak i nurtów i twórców, którzy ją zainspirowali (Ray, Fuller, noir, slapstick itp.). To taki mokry sen każdego filmowego świra, dodatkowo zaprawiony sugestywnym seksualizmem bohaterów. Cytaty i seks, czego chcieć więcej? ;)

Nawiasem, są to cytaty, które niekoniecznie każdemu się spodobają - bardzo dosłowne, nie pozostawiające zbyt wiele miejsca dla własnej wiedzy. Jeśli pokażą Garbo, to powiedzą z jakiego filmu i jaka scena. Jeśli pojawi się "Bande a part", to tylko z komentarzem to potwierdzającym. I tak dalej. Ale są to jednak cytaty bardzo fajne, efektowne, przynoszące sporo frajdy, zwłaszcza jeśli lubi się klasykę, tak bardzo pomijaną we współczesnym kinie. Bertolucci, jakkolwiek to brzmi, skład tu hołd hołdowi eksodusu.

Ale film idealny to to nie jest. Brakuje czegoś poza zawieszeniem się w czasie. Brakuje nawiązania do teraźniejszości. Brakuje wyraźnego komentarza do zaprzepaszczonych nadziei. Wiele brakuje. Mimo iż Bertolucci nawiązuje do arcydzieł Godarda czy Truffaut, to jednak jego film jest tylko ich cieniem. Wspomnieniem. Remake'em. Ale potrafi się bronić. Pomiędzy odnośnikami do Nowej Fali kryje się autorski potencjał - "Marzyciele" to przynajmniej dwie-trzy sceny, które mają szansę przejść do historii, zapisać się w niej jako konkretne obrazki z konkretnego tytułu (co warto mieć na uwadze, bo wiele spośród tych najlepszych współczesnych filmów takich scen nie posiada). Ot choćby Eva Green (swoją drogą, olbrzymi atut filmu - zmysłowa, charyzmatyczna, absolutnie nieprzeciętna) upozowana na rzeźbę Wenus z Milo. Choćby dla niej warto dziełko Bertolucciego obejrzeć. Ja oglądałem już po raz drugi i pewnie nie ostatni.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones