No i to jest film całkowicie w moim guście :) Perwersyjny, klimatyczny, cudownie nakręcony blablabla. Bertolucci w świetny sposób ukazuje bunt, utopijną wolność, namiętność etc. Jest to też niezwykły hołd dla klasycznego kina. To wszystko skąpane w cudownym dekadenckim klimacie Paryża z lat 60-tych. Największą perełką jest jednak Eva Green. Co prawda nie tak piękna jak w "Casino Royale", aczkolwiek aktorsko wprawia w osłupienie. Nie wyobrażam sobie kogoś innego, kto by potrafił tak świetnie pokazać swoje zdeprawowanie, a przy okazji być przy tym niezwykle uwodzicielskim. Świetnie poradzili sobie również Michael Pitt oraz Louis Garrel (chociaż ten pierwszy to strasznie ciotowaty był :P Co ciekawe początkowo miał go grać Gyllenhall i DiCaprio, ale ten drugi był zajęty "Aviatorem"). Niesamowite są również zdjęcia Cianchettiego, widać, że on i reżyser chyba bardzo lubią ujęcia z lustrami. Świetna była również scenografia, chciałbym mieszkać w takim mieszkaniu jak główni bohaterowie ;) Również muzyka na poziomie, głównie to utwory Doorsów, Janis Joplin czy Edith Piaf w napisach. Trudno mi znaleźć jakieś poważniejsze wady, ale wyższej oceny jednak nie dam. 8+/10