trzy elementy tego filmu naprawdę robią wrażenie. są to kolory, światło i genialna muzyka Pendereckiego. film składa się z setek kilkusekundowych ujęć zachwycających barwą (szczególnie niewyobrażalnie intensywnie rubinowe kwiaty) i wypełnionych niespokojną muzyką. czarne tło scen podkreśla fantastycznie oświetlone postacie i dekoracje - majstersztyk. lalka z aksamitną jasną cerą, czerwono - czarne twarze upiornych kukieł z szafirowymi oczami, do tego dziwaczna mechaniczna mrówka. narodzenie, miłość, śmierć. ogląda się to bardzo dobrze. nie mam pewności ale moim zdaniem ten film nie jest w 100% animowany. Kto nie widział a lubi ciekawostki - polecam.
ps: Cielecka nie powala głosem.